Wpis z mikrobloga

I znów będę smutać. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.

I to w takiej prawdziwej biedzie. Mam ciągle ciężko. Wcześniej opiekowałam się matką i bratem, za co zostałam bardzo niewdzięcznie potraktowana.

Teraz ludzie wiszą mi hajs, ociągają się z zapłatą za zlecenia.
Od ponad tygodnia nie mam pieniędzy, nie mam za co nawet jeść. Jak ktoś mnie częstuje, to staram się nie jeść łapczywie bo wstyd, a niestety głodna jestem strasznie.

Ci którym pożyczyłam, bo mieli trudną sytuację - mieli oddać z pierwszą wypłatą. Nie odezwali się. Ja też ich nie cisnęłam. Teraz jak serio potrzebuję pieniędzy, każdy z nich ma mnie w dupie. A nazywali się wcześniej dumnie moimi przyjaciółmi.

I ostatnio żalę się tak przyjaciółce, która wyjechała do UK i mieszka tam już jakiś czas. A ona co? Mimo, że sama bieda, zrobiła mi przelew. Nie chciałam od niej żadnej kasy, nic. Nawet przez myśl mi to nie przeszło. A ona od tak, wysłała. I kazała zjeść w końcu.

W życiu się tak nie wzruszyłam. Zjadłam dziś pierwszy raz od dłuższego czasu pełny, naprawdę syty obiad. I to dzięki niej.

Kto nie czuł głodu i nie wie, ten nie zrozumie jak taki uczynek może wzruszyć. Siedzę i po prostu ryczę. Mam przyjaciół.

A raczej przyjaciółkę, jedną.

#anonimowemirkowyznania #nocnazmiana
  • 115
@gosiage: Mirko Warszawa z tej strony. Głowa do góry, u mnie podobne przejścia z rodziną. Już nawet straciłem rachubę ile mi są winni. A człowiek stara się być dobrym i pomaga, na szczęście do czasu.... Gdybyś potrzebowała pomocy czy zwyczajnie pogadać - wal śmiało :)
(również bez podtekstów, różowy na posterunku, nawet całkiem dobrze gotuje).
@TaoMachine: To nie zawsze jest takie proste. Nie oceniaj jak nie znasz sytuacji.