Wpis z mikrobloga

#milosc z #borderline #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow (u Nas niestety też się zdarza)
Komentarz pod artykułem (dość mocny/szczery jak dla mnie) :
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,13002628,Osobowosc_borderline__Tak_daleko__tak_blisko.html?disableRedirects=true

"[... ] Dlatego prawdą jest, że nikt "normalny" nie zwiąże się z osobą "pograniczną". I pewne jest, że po takim związku nikt normalny już nie będzie. Nigdy. Normalne kobiety obdarowują miłością, a BPD? - ona razi miłością z haubicy. Wybranek otrzymuje te ogromne pociski, jak miłość matczyna: za to że jesteś, bez wysiłku, na tacy: wielkie uwielbienie, porozumienie, najintymniejsze zwierzenia, orgazmy, potok endorfin, dopaminy i szczęścia. Ale nie nieustannie. Sielanka szybciutko się kończy, wybranka jest ponura, opryskliwa i zimna, a w towarzystwie zmiana o 180 stopni - dla innych jest pewna siebie, wesoła i zalotna. Oni to chłoną. A ty - robisz się rozdrażniony, zazdrosny, zdziwiony. Nie wytrzymujesz aż takiej jazdy, robisz "sceny". Ona skarży się na ciebie innym. To wszystko przyśpiesza. Tracisz swoje granice, brniesz w "miłość pomimo", prosisz ją o jej uśmiech. Znajomi się dziwią: co ty się z tobą dzieje? czy jesteś ślepy? Mówią: ona cie nie szanuję. Ale to ich kłamstwo, bo chcą zniszczyć miłość jakiej nie potrafią rozumieć. Ty wiesz lepiej, widzisz więcej, bo tępi znajomi nawet nie liznęli tej prawdy co ty. Prawdy pogranicznej.

Coraz więcej wrażeń. Roller coaster bez trzymanki. Od dawna czujesz, że to jakieś wariactwo, że tracisz siebie. Ale ta świadomość jeszcze nie ratuje, tym bardziej - chcesz więcej ćpać. Taka relacja to prawdziwe uzależnienie. Sprzedałeś już swoją godność i nie masz czym płacić za ten n------k? więc bierzesz to w kredyt. Chcesz zażywać, orgazmy coraz intensywniejsze, chcesz więcej euforii i spokoju.

Ale spokój już nie istnieje. Związek galopuje prosto na skałę. W końcu: partner osoby BPD albo jest zupełnie spopielony albo jeszcze do końca miał złości na tyle by zadawać ciosy partnerce choć sam już broczył krwią z tuzina ran. Co jest gorsze? partner jest tylko "ofiarą" i pokrzywdzonym? Czy szybko się pozbiera poharatany i uzależniony od narkotyku? nie jeśli będzie musiał ciągle spotykać "byłą" i widzieć jak ona szybko osiągnęła pewność siebie i przyciągnęła nowego. A poprzedni? nie potrafi wejść w normalną relacje z normalną kobietą bo kompletnie zapomniał czym jest normalność.

Byli partnerzy osób BPD to ludzie wypatroszeni, poorani emocjonalnymi ranami i szczerą pogardą wobec samych siebie. Za to, że nawalili, spartaczyli zdanie. Ale nie uwierzę, że są "ofiarami" w pełni. Bo osoby BPD to nie kaci! To ludzie chorzy. Swojej choroby nie wybrali! ZOSTAŁA IM NARZUCONA przez popie... rodziców. Nikt nie chciał by być w ich skórze i przechodzić tego piekła.

Kim więc są BPD? To osoby o nadludzkiej mocy, wszyscy ci zakochani w nich są tylko epizodami w strumieniu ich świadomości, a później są niemymi świadkami pasma ich porażek i klęsk. Ktoś znajdzie metodę by nie być epizodem? będzie prawdziwym geniuszem, ale taki sukces ma swoją cenę."
  • 29
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@ossj: wg tego opisu to nawet ja mam bpd xD Wydaje mi się, że to zaburzenie jest ostatnio nadużywanie do tłumaczenia wszystkich głupich akcji danej osoby. "ON/ONA się nie zmieni bo ma BPD, nie przejmuj się, uciekaj!". Sama mam tak, że jestem osobą melancholiczną, częste stany depresyjne, ale jak się zakocham to na chwilkę przechodzi, a później wraca do tego stanu.
  • Odpowiedz
@no_i_w_ogle: pewie, że jest nadużywane. zrozum naturę tego BDP moim zdaniem to nie chodzi o zakochiwanie się i odkochiwanie ale to zachowanie, że te osoby zmuszają do kochania się w nich do całkowitego oddania (?), sam myślę że mam coś podobnego do BPD ale to chyba nie to, a może inna odmiana.. potrafię się zakochać po 1 nocy w BYLE KIM bo sobie wymyślę, że ta osoba jest dla mnie
  • Odpowiedz
@ossj: no ale to co opisujesz to jest dla mnie właśnie normalne, że człowiek się zakochuje i chce żeby jego miłość odwzajemniono. Każdy chciałby, żeby jego ego połechtano i usłyszał "jesteś najwspanialszy/a na świecie, nigdy takiej osoby jak ty nie poznałem". Uważam, że to nienormalnie, że ktoś mówi, że kocha, ale zachowuje się jakby ta druga osoba go zupełnie nie obchodziła emocjonalnie.
  • Odpowiedz
@no_i_w_ogle: no ale czy to normalne, tak się w pierwszej lepszej osobie zakochiwać ciągle, co "noc" inna miłość ? i mnie później to boli... że z tą osobą nie będę... już wiem co mnie boli, niespełnione plany które układam sobie w głowie :P lol dobry z Ciebie psycholog ;)
  • Odpowiedz
@no_i_w_ogle: zwał jak zwał.. ale fest sie boje, ze zas po jednorazowym seksie sie w kims zaurocze czy tam plany sobie porobie i ta osoba mnie nie bedzie chciala i zas mnie to bedzie tak bolalo .. kurde ;/ a jak mnie zachce, a pozniej rzuci to juz w ogole chyba sie pochlastam, zbyt uczuciowy jestem na te gowno... tak sie chyba rodzi borderline ://
  • Odpowiedz
@no_i_w_ogle: lol to tak można ? przed ostatnio dotrzymałem do 2 randki... a ostatnia rankda przyprawiła mi straszny smutek, bo ta była dziewicą i po wszystkim nie chce ze mną gadać ani nic :/ chyba mam pecha do dziewczyn.. i szczęście do seksu :/
  • Odpowiedz
@no_i_w_ogle: kiedy mam ochote to zrobie wiele aby ruchnac wiec bede dla dziewczyny ciekawszy, boje sie troche tego ze wtedy (after fap time) nie bede taki fajny dla niej i mnie nie bedzie chciala. ale ogólnie, najczęściej po prostu już nie odczuwam potrzeby spotkania :P
  • Odpowiedz
@no_i_w_ogle: nie dawaj złych rad. Jak facet zwali 2 razy przed randka, to choćby mu zależało na kobiecie najbardziej na świecie, to przez hormony traci to nastawienie "zdobywcy" potrzebne na randce, żeby zainteresować sobą kobietę i w najlepszym wypadku obejdzie sie friendzonem
  • Odpowiedz
@Dinth: że co? A nie może być po prostu sobą? Nie szpanować, nie starać się? Po prostu spędzić czas z drugą osobą i ją poznać lepiej? Lepiej zaruchać i szukać nowej za każdym razem?( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz