Wpis z mikrobloga

Co mój #rozowypasek ostatnio odwalił to normalnie zwątpiłem, #logikarozowychpaskow powala ale zacznijmy od początku.
Mieszkamy w #uk już 4 lata, jesteśmy po ślubie, doczekaliśmy się już nawet małego Bobo. Moja ślubna pracuje w magazynie z ubraniami, pakowanie wysyłka zwroty itp języka angielskiego wymagają na poziomie podstawowym, toteż moja żona stwierdziła że nie będzie się w żadnym wypadku uczyć Angielskiego bo przyjechaliśmy tu na "chwile" zarobić na ślub, no cóż trochę się przeciągneło, języka uczyła się w szkole, zdawała maturę nawet z niezłym wynikami ale nigdy nie lubiła angielskiego umie podstawy nawet powiedział bym więcej ale boi się porostu rozmawiać po Angielsku bo twierdzi że będą się z niej śmiali że mogła coś przekręcić albo użyć złego czasu, , kiedy trzeba coś bardziej skomplikowanego załatwić w pracy zawsze idzie z koleżanką, gdy była w Ciąży na każde badania czy to do przychodni czy do szpitala zwalnialem q
Aasię z pracy na godzinę czy 2 i później to odpracowywałem. (szli mi na rękę) Ale ostatnio coś gorzej się czułem, ból w klatce piersiowej, i tak sobie leżę na podłodze bawiąc się z Bobo i pytam żony
: Słuchaj a jak bym teraz zawału dostał to co byś zrobiła??
W odpowiedzi usłyszałem


Dobrze że już leżałem bo odpowiedź rozłożyła by mnie na łopatki
Zrobiło się jej trochę głupio, ale nadal nic nie robi żeby się choć trochę dokształcić..
Jak kiedyś przestanę mirkować to będzie możliwość ze kuzyn mógł nie odebrać telefonu i karetka nie dojechala

#truestory #niebylobomoje #zalesie #feels
  • 24
@michal-zalewski: to musisz jej wbić do głowy, żeby zaczęła mówić, nawet z błędami to w końcu przestanie je popełniać i nie będzie miała problemów z tym, że się wstydzi.

Kiedyś na pewnym kursie z angielskiego, po jednych z pierwszych zajęć, lektorka spytała mnie czy mieszkałem za granicą, bo bardzo płynnie i dobrze mówię po angielsku. A prawda jest taka, że nie mieszkałem, tylko od samego początku zawsze starałem się dużo mówić,
nie będzie się w żadnym wypadku uczyć Angielskiego bo przyjechaliśmy tu na "chwile"


@michal-zalewski: OMG, to najsmutniejszy typ ludzi jaki zdarzało mi się spotykać mieszkając zagranicą. Niezależnie od narodowości na własne życzenie odcinali się od nomalnego życia żeby potem frustrować, że brak znajomych, wciąż tylko w domu z dzieckiem etc.
Swoją drogą, nie męczy Cię bycie z kimś kto jest na Ciebie skazany i kto (jakby nie było) na Tobie "wisi"?
@michal-zalewski: Twój różowy nie jest głupi a leniwy, musisz rzucić ją na głęboką wodę - to ten typ, że jak nie musi to nie zrobi.
Formalności, urzędy, lekarze itp zostaw jej lub przynajmniej się nie odzywaj - da radę.
UK rozleniwia, bo paradoksalnie w codziennym życiu da się obejść bez języka (sic!). W pracy, w sklepie, kawiarni, restauracji - wszędzie Polacy. Bardziej wymagająca praca lub taka w której dominują Anglicy/anglojęzyczni, jest