Wpis z mikrobloga

#postmanstories

Obsługuję teraz ,,nowy,, Rejon. Za każdym razem jak się na nim pojawiam, mam wrażenie, że w tej części miasta jest coś nie tak z wodą. Że przez nią ludzie są, delikatnie rzecz ujmując... dziwni. No bo przez co jak nie przez wodę?

Zawsze spotykają mnie tu niecodzienne sytuacje. Dzisiaj jednak, to już było ich zatrzęsienie. A wszystko to w cztery i pół godziny. Moja reakcja? Zrezygnowanie, obojętność, delikatna impertynencja.

Pukam do drzwi. Drzwi się otwierają.
- Dzie...
- Po co pan puka? Następnym razem proszę dzwonka użyć - powiedziała podniesionym głosem, osiemdziesięcioletnia pani.
- Dzwonki czasem nie działają, rozu...
- Wy młodzi, to nie rozumiecie.
Podaję list i kartę do podpisu.
- Niech pan więcej do drzwi nie puka. Do drzwi pukają tylko niezapowiedziani i źli ludzie.
- Acha. Ok. Dziękuję. Do widzenia.

Wydaję list w sklepie monopolowym. Dwunasta w samo południe. Podaję list ekspedientce.
- Jeśli jeszcze raz zadzwoni pan dzwonkiem, to jak mi Bóg mi, obłożę pana tą laską - powiedział podniesionym głosem pan będący na pewno po siedemdziesiątce. Zaprezentował mi również drewnianą laskę, którą mnie będzie okładał, #!$%@?ąc nią na głową.
- Acha. Ok. Dziękuję. Do widzenia.

Podchodzę do furtki. Furtki z metalową tubą. Tubą w której zostawia się korespondencję. Wyciągam listy aby włożyć je do wspomnianej tuby. Zza domu wybiega właściciel.
- Co pan do cholery robi? - pyta groźnie.
- Doręczam panu listy, ale skoro pan już tu jest to proszę - i podaję mu przesyłki.
- Jeszcze raz pan zostawi tu listy to pójdę na skargę.
- Ale... a to... a to nie jest pana skrzynka? Przecież wisi na furtce?
- Co pan do cholery? A czy to wygląda panu na skrzynkę? To tuba na gazety. Nawet napisane jest.
- No faktycznie ale wie pan...
- Żadne ale. Choć pan, ja pokażę pany gdzie jest skrzynka.
Prowadzi mnie na tył domu, po schodach do drzwi i pokazuje na metalową tubę z napisem listy.
- Acha. Ok. Dziękuję. Do widzenia. I niech pan idzie na tą skargę.

Na bramie tabliczka ,,Uwaga groźny pies,, skrzynka wisi, ale dzwonka nie ma. Polecony do doręczenia. No dobra.
- PANIE M. - krzyknąłem.
Wybiegł pies. Właściciel pojawił się po chwili.
- Polecony dla pana. Czy jest szansa aby pan zamontował dzwonek? Trochę głupio mi tak krzyczeć na ulicy a wejść nie mogę. Pies biega.
- Ja #!$%@?, dzwonek do cholery już miałem, ale jakiś #!$%@?, ćwok jeden, urwał mi rok temu, i #!$%@? wyrzucił - zakomunikował na jednym wdechu.
- A skąd pan wie, że wyrzucił?
- Bo tam leży - pokazał palcem na trawnik, trzy metry od nas, gdzie faktycznie leżało coś co mogło być nadajnikiem dzwonka.
- Acha. Ok. Dziękuję. Do widzenia. Może jednak pan nowy zamontuje.

Wrzucam list do skrzynki. Podchodzi jakiś mężczyzna.
- Awizował mi pan wczoraj list?
- Pewnie tak. A gdzie pan mieszka?
- Przyniesie mi pan go jeszcze raz - rozkazał - Na Policzkowej mieszkam.
- Ale to inny Rejon.
- Co mnie to obchodzi. Przyniesie mi pan go jeszcze raz albo... - znów rozkazał, zdania nie dokończył, odwrócił się na pięcie i poszedł.
- Acha. Ok. Dziękuję. Do widzenia. Prosto w powietrze.

Stoję sobie pod sklepem. Piję energetyka i palę papierosa. Podjeżdża samochód i parkuje obok mnie. Mężczyzna siedzący w środku uchyla szybę.
- Pan jest z Poczty?
- Nie - ot niewybredny żarcik. Byłem jednak ubrany w służbową kurtkę z wielkim napisem Poczta Polska na piersi, z torbą przerzuconą przez ramię i saszetką przy pasku z wypisanym złotymi literami napisem Poczta Polska. No całym sobą krzyczę gdzie pracuję.
- No trudno - zamknął szybę i odjechał.
- Acha. Ok. Dziękuję. Do widzenia. W spokoju sobie spalę.

Siedzę na urzędzie. Rozliczam listy. Rozliczam przekazy. Wypełniam potwierdzenia odbioru. Obok mojego biurka przechodzi kierownik zmiany.
- Panie Postman a pan co dzisiaj tak wcześnie - zapytał z przekąsem.
- A bo jestem najzajebistszym listonoszem jaki kiedykolwiek pracował na tym urzędzie - odparłem z przekąsem.
- Acha. Ok. Dziękuję. Do widzenia.

#takbylo #coolstory

PS. Aby nie było... Szanuję ludzi, ale czasem nie starcza mi cierpliwości.
  • 56
@Old_Postman: > - Pan jest z Poczty?
- Nie - ot niewybredny żarcik. Byłem jednak ubrany w służbową kurtkę z wielkim napisem Poczta Polska na piersi, z torbą przerzuconą przez ramię i saszetką przy pasku z wypisanym złotymi literami napisem Poczta Polska. No całym sobą krzyczę gdzie pracuję.
- No trudno - zamknął szybę i odjechał.
- Acha. Ok. Dziękuję. Do widzenia. W spokoju sobie spalę.

Przestań, prawie się udławiłem ciastkiem!
Na bramie tabliczka ,,Uwaga groźny pies,, skrzynka wisi, ale dzwonka nie ma. Polecony do doręczenia. No dobra.

- PANIE M. - krzyknąłem.


@Old_Postman: A nie lepiej takiemu zostawić awizo? Niech się fatyguje. Ja się domyślam, że z awizem trwałoby to dłużej, ale wtedy byłby też pierwiastek edukacyjny :)
@Mordeusz: No jakoś tak mam, że zawsze próbuję doręczyć. Krzyknę raz. Jak nikt nie wyjdzie to więcej tego nie robię i następnym razem zostawiam awizo. Jak nie ma skrzynki to listy w płot. Czasami zmoczone i rozszarpane przez zwierzaka listy są najlepszym impulsem dla krnąbrnych klientów. Szczególnie jak w liście jest ich oczekiwana drobnica z #jd

( ͡ ͜ʖ ͡)
Czasami zmoczone i rozszarpane przez zwierzaka listy są najlepszym impulsem dla krnąbrnych klientów.


@Old_Postman: Niestety przypomniało mi się #sadstory. Gdy przeprowadziłem się do prywatnego domu, w którym od pewnego czasu nikt nie mieszkał, jednym z pierwszych wydatków była piękna, duża, zdaje się mosiężna i ocynkowana skrzynka pocztowa, którą przymocowałem do słupka przy bramce wejściowej przy chodniku. Miała duży napis POCZTA i symbol trąbki, z małym daszkiem i zapadką do wrzucania
Dziękuję. Brakuje ich na mojej klawiaturze :)


@Old_Postman: No to jedziemy.

Polskie poprawne cudzysłowy wyglądają mniej więcej tak: ,,nowy''. Mniej więcej, ponieważ de facto wyglądają tak: „nowy” i uzyskuje się je poprzez przytrzymanie lewego ALT i wpisanie na klawiaturze numerycznej 0132 oraz 0148 i puszczeniu ALT.

Dlatego właśnie żeby aż tak nie kombinować, przyjęło się używanie potocznie "nowy".

:)