Wpis z mikrobloga

Co się #!$%@?ło...Mirasy.

Spotkaliśmy się w dniu Wszystkich Świętych, rodzice zaprosili nas, czyli mnie z rodziną i brata na kawę.
Po kawce wstaje tata, coś wam pokażę. Postawił na stole 0,7 robionego własnoręcznie likieru malinowego, myślę że trochę #!$%@? bo nie lubię słodkich alkocholi, ale ok. Malinówka się skończyła...pojawiła się miodunka też w butelczynie 0,7l.Opracowaliśmy to w dość szybkim tempie i chumory były już naprawdę zacne. Oczywiście ja, jak zwykle było mi mało pobiegłem do swojego domu po brandy, która została mi po urodzinach. Napełniliśmy czary i sru! Ojciec już motzno słaby. Brat się zmył do domu chwiejnym krokiem. Po chwili ojciec osunął się z krzesła i przepełznoł do wyra, myślę ok, niech odeśpi. Miałem naprawdę fają fazę... rozmawiałem z mamą o różnych pierdołach, naglę słyszę że ojciec gdzieś #!$%@? biegiem. #!$%@?ł tak, że uszkodził drzwio do kibla i zaczoł rzygać i płakać "na #!$%@? mi to było". Rzygał równe dwie godziny, trochę mnie to #!$%@?ło bo nie dało się rozmawiać, no ale cóż. Spotkanie dobiegło końca. Rano się budzę, a mój różowypasek mówi mi że tata swoją nową protezę zębową wczoraj wyrzygał i spuścił wodę w kiblu, myślę ja #!$%@?...Poszedłem do niego pogadać , był podłamany sprawą, ale temat trochę tabu. Wczoraj wracam z pracy i widzę że podjazd cały zlany wodą w miejscu gdzie mamy szambo, myślę nie zrobił tego... Wychodzi stary z uśmiechem od ucha do ucha i równiuśimi bielutkimi zębami mówi mi MAM SYNEK ! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#coolstory ##!$%@? #alkoholzawszespoko
  • 68