Wpis z mikrobloga

Jak Janusz zaadoptował trzeciego kota.

TL:DR


A teraz od początku, pracuję nie daleko Galerii Katowickiej, gdzie parkuję samochód. Jestem cebulakiem z krwi i kości, więc co 3h chodzę przeparkować auto, żeby dostać kolejne darmowe 3 godziny (a przy okazji odejdę od komputera na 20 minutowy spacerek, przyjemne z pożytecznym). Dwa dni temu kończąc pracę widziałem ludzi usilnie próbujących schwytać malutkiego, czarnego i chudego kotka do pudełka na parkingu -3. Kończył mi się parking, więc zawinąłem się do domu.

Tego samego dnia, poruszyłem temat adopcji kociaka z moim różowym. Zapytałem wprost, co by zrobiła gdybym przyniósł małą puchatą znajdę...

Wczoraj, dzień jak co dzień, parkowanie, praca, przeparkowanie. Kolega z którym uskuteczniam ten proceder poinformował mnie, że widział tego kociaka na poziomie -2. Postanowiliśmy go poszukać. Udało się go znaleźć pod jednym z samochodów. Biedna, przerażona czarna kulka siedziała zwinięta pod samochodem. Pośpiesznie pobiegłem do najbliższego sklepu zoologicznego po karmę i transporter. W poszukiwania kota bardzo zaangażowała się pracowniczka (chyba kierowniczka) sklepu zoologicznego znajdującego się w galerii, wzięła transporter, karmę, i ruszyliśmy na ratunek małej istotce.

Bez problemu udało się zlokalizować kociaka, podjęliśmy próbę złapania go, bez skutku. Kociak stale uciekał pod samochodami. Spryciarz, chował się pod maską w komorze silnika. Mieliśmy szczęście, bo akurat pojawił się właściciel samochodu w którym akurat się znajdował, niestety przegapiliśmy okazję, bo sami byliśmy w szoku że możemy go tak łatwo złapać, wyślizgnął się...

Na próby schwytania go, poświęciliśmy prawie 4h, w pewnym momencie stwierdziliśmy żeby odpuścić, bo zbyt dziki, i postanowiliśmy wywabić go tylko z pod maski samochodu, żeby miał szansę uciec przed drastyczną śmiercią gdy ktoś odpali silnik. W pewnym momencie, całkiem przypadkiem znalazłem się pół metra od niego, gdy ten zaczął jeść rozsypaną przez nas karmę z saszetki. Nie wiem kto był bardziej w szoku, ja czy on, podjąłem próbę schwytania, ale uciekł przestraszony szeleszczącą kurtką... Całe szczęście, wpadł w kolejną naszą pułapkę, tj. ścieżka z rozłożonymi kawałkami mięsa co kilka cm na zewnątrz samochodu. Wszystko albo nic, kto nie ryzykuje... Udało się. Kociak schwytany pogryzł mnie, podrapał, ale chcąc nie chcąc znalazł się w transporterze.

Po zdezynfekowaniu ran, przerzuciliśmy kociaka do większej klatki (którą bez słowa pożyczyła kierowniczka), i udałem się do zaufanego weterynarza (którego mogę szczerze polecić w #katowice ). Tam, po godzinnym przeglądzie znaliśmy wyniki, FeLV i FIV negatywny, świerzb. Do tego kotek został tabletkę na robaki, manicure, pedicure i dowiedziałem się że jest kocurkiem.

Udałem się do domu, różowy informowany na bieżąco o sprawie lekko w szoku, ale pokochała jak swoje. Kociaka niestety musimy izolować od moich 2 kotów, żeby nie przenieść na nie świerzba. Rudolf i Pchełka (obecne kociaki) są w szoku, obcy kotek który daje poznać swoją obecność po notorycznym i głośnym mruczeniu. Byłem w szoku, że już u weterynarza zaczał mruczeć, bardzo szybko mi zaufał, i daje się drapać po brzuszku. W swoim wyizolowanym kąciku (kabina prysznicowa) śpi słodko. Co dziwne, załatwia się do swojej małej kuwetki, pije ciepłe mleczko, zajada się saszetkami i suchą karmą, wydalając przy tym dzielnie robaki ze swojego układu pokarmowego.

Czuję dobrze człowiek.
Poznajcie Leona.

#koty #pokazkota i jakby ktoś był zainteresowany dalszymi losami kociaka, mogę publikować dalsze dni jego nowego życia pod tagiem #januszznalazlkota ( ͡° ͜ʖ ͡°) Więcej zdjęć w komentarzach.

JanuszProgramowania - Jak Janusz zaadoptował trzeciego kota.

TL:DR
SPOILER

A t...

źródło: comment_xQagNM4N2Mlk38HtKrge3xBnTS5QBFwl.jpg

Pobierz
  • 33
@1Jurko: Leon ma 1.1 kg teoretycznie, brzuch ogromny, a zero tłuszczu, pewnie przez robaki... z FIV i FeLV bardziej chodziło mi o moje obecne kociaki, których fakt faktem nie badałem pod tym kątem, ale chciałem sprawdzić czy adopcja nie pogorszy stanu obecnych kotów ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Znajoma niestety nie miała takiego szczęścia, jej kociak z białaczką miał mieć amputowane 2 łapki (po przekątnej), ale nie dożył
@JanuszProgramowania: Jako człowiek także trójcki kotów, w tym jednego znalezionego w podnych okolicznościach, pozdrawiam i bardzo się cieszę, że są jeszcze na tym świecie ludzie, którym małe kociaki nie są obojętne.
Pachołek (ten najmniejszy) co prawda do dziś jest płochliwy i boi się obcych (a to już prawie 5 lat), ale wystarczy że jesteśmy w domu sami to wyłazi z niego pieszczoch pierwszej wody:)
rdza - @JanuszProgramowania: Jako człowiek także trójcki kotów, w tym jednego znalezi...

źródło: comment_PJlAChisdSwgoEl4bPdfuzHkrs4biCiv.jpg

Pobierz