Wpis z mikrobloga

@SScherzo: ja mam sześcioro rodzeństwa + rodzice i czasem rodzina to były czasy że wszyscy za gówniaka pomagaliśmy by się wyrobić stąd może mi łatwiej na to narzekać :P

Nie ogarniam jak nie można zrobić sobie np spaghetti albo #!$%@? zupy z makaronem. Przecież zupę się stawia i się gotuje :D nawet czasem stać przy tym nie trzeba. :/
@SScherzo: no u mnie te obiady były na dwie osoby i jakoś wypracowaliśmy kompromis xD na szczęście tata jest fanem gotowania w ogóle i każda nowa potrawa była dla niego atrakcją, więc w zasadzie każdy obiad był innym daniem z innego kraju.
@SScherzo: Myślę, że nawet jeśli ktoś mieszka z rodzicami, to ci rodzice jeżdżą na urlopy, więc wtedy każdy musi sobie poradzić (mówię o takich, którym rodzice nie zostawiają pełnej lodówki jedzenia do odgrzania).
@SScherzo: W sumie abstrakcja, mało kto w tym wieku umie cokolwiek ugotować. U mnie w liceum dziewczyny robiły w tym wieku ciasta i tyle. Sam zacząłem coś tam gotować w wieku 18 lat (coś tam - czyli coś bardziej skomplikowanego niż jajka na twardo), ale nic specjalnie dobrego z tego nie było, dopiero niedawno polubiłem to i zaczęło mi wychodzić.
Moja siostra do 12 roku życia nie umiała ugotować mleka, teraz
@SScherzo: raczej abstrakcja, nigdy nie gotowałam, bo nie musiałam, mama jako perfekcyjna pani domu i pielęgniarka w systemie dwuzmianowym zawsze znalazła chwilę (np. w poprzedni dzień) żeby ugotować obiad dla rodzinki. umiałam sobie zrobić jajecznicę, jajka sadzone, jakiegoś kotleta też bym pewnie usmażyła, makaron czy ziemniaki też umiałam ugotować, ale robiłam to naprawdę bardzo sporadycznie, bo po prostu mi się nie chciało.

zebrałam się na gotowanie jak zaręczyłam się z moim
@ludi889: dla chcącego nic trudnego, ja swoją naukę gotowania wspominam niezwykle bezproblemowo i intuicyjnie.
choć to może dlatego, że w moim rodzinnym domu kuchnia była centrum życia domowego i zawsze, mimo że sama nie gotowałam, kątem oka widziałam jak robi to mama.