Aktywne Wpisy
p0melo +64
#pracait #it #programowanie #korposwiat #praca
Myślę na poważnie zeby zawinąć się z IT. Przepracowałem 5 lata, mam dosyć.
IT to branża dla ludzi bez życia prywatnego. Każdy kolejny miesiąc czuję że inwestuję w coś co po latach będzie gównem w papierku po cukierku.
Nie mam ochoty na uczestnictwo w wyścigu szczurów. W poprzedniej robocie miałem chorą presję szybciej, szybciej. Zmieniałem robotę w ciągu tych lat trzy razy. Z roku na rok widzę
Myślę na poważnie zeby zawinąć się z IT. Przepracowałem 5 lata, mam dosyć.
IT to branża dla ludzi bez życia prywatnego. Każdy kolejny miesiąc czuję że inwestuję w coś co po latach będzie gównem w papierku po cukierku.
Nie mam ochoty na uczestnictwo w wyścigu szczurów. W poprzedniej robocie miałem chorą presję szybciej, szybciej. Zmieniałem robotę w ciągu tych lat trzy razy. Z roku na rok widzę
bart40404 +197
Chociaż jedno udało się mojemu pokoleniu w życiu wygrać. Urodziłem się za późno, żeby załapać się na nieruchomości w normalnych cenach albo na to żeby nie mieć groszowej emerytury w przyszłości, ale przynajmniej dosłownie w ostatniej chwili, żeby zdążyć wbić się do branży IT i nałapać te kilka lat doświadczenia przed kompletnym krachem na rynku dla juniorów.
#programista15k #nieruchomosci #pracait
#programista15k #nieruchomosci #pracait
Ja nie ogarniam tego, co się teraz dzieje z ludźmi. Na każdym kroku ktoś tylko chce drugiego człowieka wyruchać dla własnego zysku. Czy to sprzedawcy, pracodawcy, ubezpieczenia, telekomy itd. - nie cofną się przed niczym w granicach prawa żeby tylko wydoić z człowieka kolejne 2zł. Zawsze wychodzę na tego frajera co go można przerobić, tylko dlatego, że dla mnie jak ktoś mówi ze tak jest, to tak jest. Tak zostałem wychowany, ze uczciwość to podstawa. W zamian za to, nie pamiętam już kiedy robiłem jakikolwiek większy interes tak, żeby potem się nie okazało że ktoś mnie przerobił.
Kilka przykładów z ostatnich lat:
Kupuję ostatnie auto i koleś (nie handlarz) mi mówi, że do zrobienia są hamulce z tyłu i uszczelka miski olejowej ale silnik i całą reszta jest ok a auto nie było uderzone. Negocjuję cenę, kupuję i zadowolony jadę do domu. Kilka dni później, na pozakupowym serwisie (filtry, olej itd) okazuje się że silnik to szrot którego remont jest nieopłacalny (tylko wymiana) a samochód ma lakierowany cały bok i spawane elektrodą w przysłowiowej stodole sanki fotela kierowcy (spaw był zakryty wykładziną).
Kilka lat temu, gdy kupowałem pierwszy samochód sprzedawca również zarzekał się, że wszystko jest ok. Wiadomo, że to kilkunastoletnie auto ale wszystko jest w dobrym stanie bo był mało jeżdżony (80kkm przebiegu). Po zakupie okazało się, że amortyzatory nie istnieją a silnik ma problem z zapłonem na zimno. Skończyło się na naprawach o wartości 150% ceny (niewysokiej całe szczęście), którą zapłaciłem za samochód. Mechanik ocenił przebieg silnika na "co najmniej 400 tysięcy". I tak 3 miesiące później tirowiec skasował mi to auto zahaczając je naczepą na zakręcie, który wziął środkiem i #!$%@?ł gdzie pieprz rośnie. Zostałem bez samochodu, bez oszczędności z pierwszej pracy i z rachunkiem za lawetę ale przynajmniej nic mi się nie stało.
Z żoną kupowaliśmy 3 lata temu mieszkanie. Cena była dość przystępna a mieszkanie wyglądało ładnie po remoncie więc się na nie zdecydowaliśmy. Po pierwszych ulewach pojawiły się plamy na suficie, chwilę później popękały tynki wkoło okien a szpary zaczęły namakać. Zaczęły się problemy z kanalizacją i instalacją elektryczną w kamienicy. Wtedy jeszcze okazało się, że pozostałe mieszkania są własnością patologii, która odmawia założenia wspólnoty i zebrania kasy na dach i instalacje ("bo u mnie na 2 piętrze nic nie przecieka i się nie zapycha, poza tym w '72 wyłożyłem na farbę do malowania klatki i mi nikt nie zwrócił!". Czarę goryczy przelał fakt, że po obmierzeniu mieszkania przed remontem okazało się, ze koleś nas przerobił na metrażu - miało być 45m^2 a z pomiarów wyszło 40,5m^2, licząc nawet ze skosami...
Drobiazg w porównaniu do poprzednich. Modernizowałem kompa. Sprzedałem na allegro stare podzespoły i czekałem na paczkę z płytą główną, prockiem i ramem, które wylicytowałem. W międzyczasie kupiłem w salonie komputronika grafikę. Sprzedawca poinformował mnie o możliwości wymiany/zwrotu w czasie 10 dni od zakupu, gdyby sprzęt okazał się wadliwy "out of the box". Niestety, sprzedawca z allegro ociągał się z wysyłką płyty więc karta leżała w kartoniku kilka dni. Paczkę z płytą odebrałem w piątek (#!$%@? z tym, że okazało się, że są ułamane dwa porty SATA i uszkodzone mechanicznie gniazda wejść audio a w opisie była 100% sprawna), poskładałem wszystko do kupy i okazało się, że karta niby działa, ale co kilka minut zawiesza się sterownik i czasem widać czerwone paski tańczące na pulpicie. W poniedziałek poszedłem ją zwrócić korzystając z 10-cio dniowego terminu i spotkałem się z odmową, bo dziesiąty dzień był wczoraj - w niedzielę, kiedy to ten salon jest zamknięty! Skończyło się na czterokrotnym reklamowaniu z tytułu niezgodności (bo w serwisie karta była sprawna a na 100% nie była - sprawdzone w 4 innych pecetach o baaardzo różnych konfiguracjach), straszeniu sądem i zwrocie kasy po 6 miesiącach - tylko dlatego, że nie dotrzymali 14-to dniowego terminu na odpowiedź za czwartym razem i na ten paragraf ustawy o sprzedaży konsumenckiej powołałem się w wezwaniu przedsądowym.
I tak wyszło już #tldr więc na razie starczy gorzkich żali, chociaż mógłbym jeszcze wymieniać i wymieniać...
Nie zgodzę się z tym. Ile razy nie zostałem przerobiony, druga strona była, powiedzmy, bogatsza ode mnie. Z mojego doświadczenia, im ktoś jest biedniejszy tym bardziej ceni sobie "bezcenne" wartości jak uczciwość, szczerość, skromność. Taki Komputronik, Play, czy Generali (ci też robili mi wały) do biednych firm nie należą. Ludzie od których kupowałem samochody też na biednych nie wyglądali - wielkie domy, ekskluzywne meble itd. Tak samo pierwszy szef, który