Wpis z mikrobloga

Mirasy, mam problem... Mam znajomego, którego chyba mogę nawet nazwać przyjacielem. Znamy się od czasów podstawówki bo praktycznie wychowywaliśmy się na tej samej wiosce. Potem chodziliśmy do jednej #licbaza i tak w sumie całe życie razem nam się toczyło w jednej paczce. Kilka lat temu oboje wyjechaliśmy na studia, ja #krakow on #wroclaw no i siłą rzeczy nasze kontakty się trochę poluźniły, niemniej jednak zawsze jak któreś z nas jedzie do domu rodzinnego to informujemy się o tym fakcie, czy przypadkiem druga strona też się na naszą wiochę nie wybiera. Tak trwało to cały czas, udawało nam się spotkać przynajmniej raz w miesiącu, przy okazji świąt (czy innych dłuższych wolnych) wieczory spędzaliśmy w swoim towarzystwie lub reszty starej paczki.

Do czasu aż pojawiła się ONA. Znalazł sobie dziewczynę, spoko, wszystko fajnie, tylko nagle ze spotkań raz na miesiąc robiło się spotkanie... raz na nigdy. W wigilię 2014 spotkałam go w naszej lokalnej knajpie, siedział z kilkoma znajomymi z wiochy no i postanowiłam zagadać o co chodzi (zwłaszcza, że wcześniej pisałam czy jest na święta w domu na co mi nie odpisał). I wtedy dowiedziałam się, że jego cudowny #rozowypasek ma pretensje o to, że się spotykamy i on dla świętego spokoju po prostu wstrzymał kontakt. No wtf, zagotowało się we mnie, po pierwsze że mi tego nie powiedział tylko nie odpisywał na żadne próby wyciągnięcia go na wiochę (wiadomości na fb czy smsy o pierdołach pisał ze mną normalnie). A druga sprawa to taka, że kurde, jesteśmy sporo lat po osiemnastce, niby dorośli ludzie a tu jakieś inby i słuchanie się zakazów z dupy. Pogadaliśmy szczerze, powiedziałam co mi na wątrobie leży i coś do niego dotarło. Następnego dnia sam zaproponował spotkanie i tak te spotkania toczyły się już w stary trybie.

W święta Wielkanocne znowu udało nam się więcej razy zobaczyć i wtedy piewszy raz jakoś zaczęliśmy gadkę o tej jego cudownej kobiecinie. Wtedy też dowiedziałam się, że ona nie wie nic o naszych spotkaniach bo by miał piekło a ona nie rozumie że to tylko koleżeństwo. Wtedy też złapałam mindfucka ale pomyślałam sobie: nie mój związek, nie moja sprawa.
I dzisiaj dostaję taką oto piękną wiadomość na fb. Trochę żenadłam, trochę skiskłam i trochę nie wiem co o tym myśleć.
Laska jak dla mnie ogólnie jest dziwna, kiedyś była mocno gruba ale super schudła, ciągła dieta itp. i z tego co mówił kumpel, to ona dalej ma w głowie masę kompleksów i stąd te jej jazdy (według niego). Dodatkowo jest starsza od niego o dwa lata (on jeszcze studiuje, ona już pracuje kilka lat) i ona ma mega parcie na ślub i stabilizację, a on jeszcze chce poczekać aż studia skończy i pracę dobrą złapie. Tu już mój prywatny wniosek, że może przez to też jej tak odbija palma, że nie czuje się "stabilnie" w tym związku bo jej czas leci a on odwleka i może z tej okazji szuka dziury w całym (ale jestem januszem psychologii więc to tylko takie moje luźne myśli zebrane na podstawie tego, co opowiadał kumpel).

W każdym razie osobiście nie rozumiem takiego postępowania i #logikarozowychpaskow
Jakiegoś sztucznego trzymania kolesia na smyczy. Najbardziej rozwaliło mnie, jak laska próbuje we mnie jakieś poczucie winy rozbudzić i ten tekst, że już pewnie do mnie z tym poleciał xd pewnie chce sprawdzić, czy się ze mną spotkał bo jej nie odpisuje :D (nie, nie poleciał, ogólnie od niej się o tym dowiedziałam, więc teraz kijowa sprawa :P) i ten MÓJ EGOIZM. WTF

I teraz pytanie, co ja mam zrobić? On mi o niczym nie powiedział, a skoro przyjechał na wiochę wiedząc że tu jestem i nic nie napisał to znak, że chyba widzieć się ze mną nie chce. Nie wiem czy z laską jest sens wdawać się w jakąkolwiek dyskusję, bo moim zdaniem ma coś z głową nierówno. Ja nie chcę tylko stracić kumpla, bo bardzo go lubię i cenię jako człowieka. Jest mi go żal bo na bank jest rozdarty... napisać do niego o tej wiadomości? Nic nie pisać? Sama nie wiem co teraz robić...

babyyyyy, czemu to robicie swoim #niebieskiepaski , w imię czego? Jak ma zdradzić to zdradzi! Żadna inwigilacja czy gps w dupie tego nie zmieni... chryste.

TL'DR

Laska mojego kumpla ma kompleksy i nie pozwala mu się ze mną spotykać. Ten spotykał się ze mną w tajemnicy, ta się jakoś dowiedziała (ciekawe jak) i napisała do mnie wzruszającą wiadomość na fb.

#gorzkiezale #rozowepaski #niebieskiepaski #zwiazki
Pobierz k.....a - Mirasy, mam problem... Mam znajomego, którego chyba mogę nawet nazwać przyj...
źródło: comment_Y4mHJgp7N5I13r9xtUtxjyTDLykkrQPg.jpg
  • 133
@krulewna:
Koleś jest zwyczajną #!$%@?ą, bo robił to za plecami. Zamiast oświadczyć jej, że jesteś jego przyjaciółką i ona nie wpłynie na wasze relacje, bo znaliście się dużo przed nią i nie będzie mu segregowała znajomych to on spotykał się po kryjomu. No wybacz, ale jakbym się dowiedział, że moja dziewczyna się spotyka z jakimś waflem za plecami, i mi o tym nie powiedziała (nawet jeśli się bała focha, kłótni czy
@TomekOrl: no właśnie on się starał bardzo ją przekonać. Ona się nawet ze mną nie chce spotkać (ponoć nazywa mnie przy nim "chudą pindzią", czaisz :D) ona ma jakąś skierowaną w moją stronę agresję od samego początku. A, zapomniałam dodać, że jakiś czas temu zauważyłam że z jego fb zniknęły nasze wspólne zdjęcia. Nie wiem kiedy zostały usunięte, ale chyba domyślamy się wszyscy czyj był to wpływ.
@Howkin: Jest rozdarty? Bo mu na niej ewidentnie zależy a ona tego zupełnie nie widzi? Może w tej kwestii dał się owinąć, może raczej tutaj mu o święty spokój chodziło. Poza tymi jazdami wiem, że dobrze im się układa i że jest mądra i zaradną laską, tylko mega zakompleksioną.
@krulewna: Ja miałem podobną sytuację. Miałem przyjaciółki z którymi lubiałem utrzymywać kontakt. Żadne tam romanse, czysta przyjaźń.
Niestety moja 'eks' już, nigdy nie mogła tego zrozumieć i zawsze była zazdrosna i miała o to pretensję. Więc częstość spotkań też zmniejszyła się bardzo.
Potrafię zrozumieć tego gościa i to jak się z tym czuję.
Spotkanie z nią niczego nie zmieni.
@Krs90: @Variv: @TakiTamNikt: a najlepsze w tym wszystkim jest to, że ja wiem, że on jest naprawdę bardzo porządny koleś. Jest bardzo prawdomówny i widziałam, że nasze spotkania za jej plecami siadały mu trochę na psychę, zawsze szybko się zmywał i to było tak trochę na zasadzie, żeby mi nie było przykro i jakoś sumienie uspokoić szybkim powrotem do domu. Żal mi do. Wydają się być szczęśliwą parą, w