#gry #eu4 Czy tylko mi się zdarza tak, że w ~połowie XVII wieku Europa i okolice stają się tortem podzielonym między kilka potęg (moja jest Wenecja), nie ma już żadnej możliwości ekspansji, nic się nie dzieje i gra się robi nieco nudna? Kraje kolonialne idą tylko w odkrywanie nowych terenów i podbijanie Indian, bez naruszania interesów europejskich sąsiadów. HRE albo się zintegruje albo (jak w tej grze) jest słabe i podzielone na strefy wpływów silnych sąsiadów, ale jeśli (jak w tej grze) cesarz przepchnie zakaz wewnętrznych wojen to też się nic nie dzieje. Próbuję jeszcze kombinować z ekspansją na wschód i otwieraniem orientalnych rynków, ale tu zbyt dużo czasu zajęło mi umocnienie swojej sytuacji na kontynencie.
Ma ktoś jakieś doświadczenia/pomysły na wyjście z takiej patowej sytuacji? W trójce zawsze można było rozpocząć rozpierduchę "wszyscy vs wszyscy", tutaj nikt z wielkich sojuszników nie jest zainteresowany wojną napastniczą więc wyjdzie "ja + wasale vs wszyscy" = rozbiory :) Sytuacja jak na screenie, poza głównym terytorium mam parę kluczowych i rozwiniętych prowincji w co bogatszych centrach handlu, Ferrara i Toskania są wasalami i zaraz będą częścią macierzy, do stworzenia Włoch brakuje Lombardii będącej częścią Mediolanu, którego nie mogę ugryźć ani dyplomatycznie (kary do relacji za tarcia graniczne itp.), ani armią (bo potęgi po mnie przejadą).
@rineo: takie życie Bożenko. Eu4 jest już tak skonstruowane, że państwa mają tendencję do puchnięcia - i nie na mechanizmu, który niszczyłby takie wielkie kraje (w odróżnieniu od ck2, gdzie duże imperia sterowane przez AI po jakimś czasie "wybuchają"). Poniekąd jest to historyczne, bo w XVIII wieku Europa była podzielona między kilka potężnych imperiów.
@jaqqu7: północna Afryka to jedno Tlemcen w sojuszu z imperium Osmańskim i paroma mniejszymi krajami, bez wsparcia sojuszników nie mam szans, a sojusznicy nie są zainteresowani parudziesięcioletnią wojną. Reszta jest w zasadzie podzielona między potęgi kolonialne, poza paroma prowincjami tu i tam - z Wenecją jest ten problem, że jest na początku zbyt mała żeby iść w kolonializm mając za miedzą cesarza dybiącego na lukratywne prowincje :/
@rineo: to przeloguj się na jakiegoś swojego większego sojusznika, zapisz bez odpauzowywania, zaloguj się do siebie, dołącz i ciesz się wojną. Cheatowanie normalnie niszczy radość z rozgrywki, ale może w tym przypadku ją uratuje.
@rineo: Przy takich patowych sytuacjach robię tak: Najpierw rozglądam się po rywalach wszystkich dużych sąsiadów, daję takich rywalów jakich ma potencjalny sojusznik, doprowadzam do sojuszu bo bonus +20 za rywala piechotą nie chodzi, wypowiadam wojnę wspólnemu rywalowi(bo choćby nasz sojusznik miał defensywny stosunek do nas, to do wojny z rywalem dołączy praktycznie zawsze)(a jak się nie da, bo ma zbyt silnych sojuszników, to najsłabszemu sojusznikowi - wtedy po wygranej wojnie
Ma defensywny stosunek do sojuszu czy jest na jakimś debecie?
@jaqqu7: Mediolan ma sojusz z Hiszpanią, którą woła do wojny. Francja też ma sojusz z Hiszpanią i to przeważa (bodajże w patchu 1.7 wyliczanie decyzji o przystąpieniu do wojny stało się jawne). Sytuacja w której sojusze są całkowicie rozłączne (jak np. NATO vs Układ Warszawski) się tu chyba nie zdaża :)
Najpierw rozglądam się po rywalach wszystkich dużych sąsiadów, daję takich rywalów
Czy tylko mi się zdarza tak, że w ~połowie XVII wieku Europa i okolice stają się tortem podzielonym między kilka potęg (moja jest Wenecja), nie ma już żadnej możliwości ekspansji, nic się nie dzieje i gra się robi nieco nudna? Kraje kolonialne idą tylko w odkrywanie nowych terenów i podbijanie Indian, bez naruszania interesów europejskich sąsiadów. HRE albo się zintegruje albo (jak w tej grze) jest słabe i podzielone na strefy wpływów silnych sąsiadów, ale jeśli (jak w tej grze) cesarz przepchnie zakaz wewnętrznych wojen to też się nic nie dzieje. Próbuję jeszcze kombinować z ekspansją na wschód i otwieraniem orientalnych rynków, ale tu zbyt dużo czasu zajęło mi umocnienie swojej sytuacji na kontynencie.
Ma ktoś jakieś doświadczenia/pomysły na wyjście z takiej patowej sytuacji? W trójce zawsze można było rozpocząć rozpierduchę "wszyscy vs wszyscy", tutaj nikt z wielkich sojuszników nie jest zainteresowany wojną napastniczą więc wyjdzie "ja + wasale vs wszyscy" = rozbiory :) Sytuacja jak na screenie, poza głównym terytorium mam parę kluczowych i rozwiniętych prowincji w co bogatszych centrach handlu, Ferrara i Toskania są wasalami i zaraz będą częścią macierzy, do stworzenia Włoch brakuje Lombardii będącej częścią Mediolanu, którego nie mogę ugryźć ani dyplomatycznie (kary do relacji za tarcia graniczne itp.), ani armią (bo potęgi po mnie przejadą).
źródło: comment_6vj337mLWy2xBu9JZyqJzGkJOPcbpQid.jpg
PobierzPrzecież masz tyle możliwości.
@jaqqu7: Mediolan ma sojusz z Hiszpanią, którą woła do wojny. Francja też ma sojusz z Hiszpanią i to przeważa (bodajże w patchu 1.7 wyliczanie decyzji o przystąpieniu do wojny stało się jawne). Sytuacja w której sojusze są całkowicie rozłączne (jak np. NATO vs Układ Warszawski) się tu chyba nie zdaża :)