Wpis z mikrobloga

Witajcie mircy. Dzisiaj jest mój pierwszy dzień na wolności. Chciałbym opowiedzieć Wam jak wyglądał moment zatrzymania mnie, tj. wejście bagiet do domu i za co mi się oberwało.

Była noc z 23 na 24 listopada. Za oknem tylko ulice słabo oświetlone przez latarnie i żadnej żywej duszy. Miałem się już powoli kłaść spać, bo #pracbaza od rana, ale jeszcze rzuciłem okiem na folder ze zdjęciami #rozowepaski, które pieczołowicie zapisywałem, uprzednio dzieląc się komentarzem typu usuń konto albo 2/10, jak na prawilną stuleję przystało. Wtedy natrafiłem na zdjęcia tej jedynej, która wstrząsnęła swego czasu całą Polską i połową Sosnowca. Tak, to była Ania, której sesja, gdyby była wykonana dzisiaj, byłaby wyraźnym gestem solidarności z Ukrainą. Postanowiłem, że rozgrzeję serca innych osób, obudzę wspomnienia i zmysły. Wybrałem najładniejsze zdjęcie, otagowałem #ladnapani, #gentelmanboners, trochę dla #heheszki również #prokuratorboners i położyłem się spać. Sen miałem bardzo niespokojny, męczyły mnie koszmary, a sama noc okazała się krótka. O szóstej rano obudził mnie łomot wywarzanych drzwi. Do mieszkania wpadły bagiety. Dostałem gazem w twarz i wylądowałem na podłodze, mocno przyciśnięty do niej kolanem. Pomimo, że zlizałem językiem z oczu nieprzyjemną substancję, widziałem jak przez mgłę. Gdy bagiety zaczęły krzyczeć z różnych części mieszkania, że jest czysto (co nie było do końca prawdą, bo za łóżkiem leżały zużyte chusteczki #pdk), ujrzałem ciężkie, skórzane, czarne buty, które przestąpiły próg nie tylko mojego miru domowego ale i życia. To był inspektor Michau Białkov. Można go było poznać po okruszkach, które się za nim sypały i paragonach po rogalach, które rzucał na ziemię, gdy tylko wytarł nimi usta. Złapał mnie za piżamę w misie i posadził na krześle.

- Skończyło się... śmieszkowanie - powiedział stanowczo

Chciał zachować standardy przesłuchań jakich nauczył się w Moskwie i zaświecić mi lampką w twarz, ale nie mam takiej lampki, więc zapalił tylko żyrandol. Bagiety w tym czasie wertowały mój komputer i chyba znalazły folder ze zdjęciami, bo jeden z nich podszedł do Białkova i powiedział mu do ucha "mamy to". Białkov wciągnął powietrze w płuca, z dumą wypiął pierś do przodu, położył ciężką rękę na mym ramieniu i wycedził przez zęby:

- zgnijesz w sztumie

Przyznam, że byłem już wtedy mocno obsrany i kiedy mnie wyprowadzali to powtarzałem tylko "że to nie moja ręka", bo tak mnie nauczył Jarek Jakimowicz, ale i to nie pomogło.

Jeśli chcecie wiedzieć co było dalej, co myślę o całej tej sytuacji i kogo spotkałem odsiadując swój wyrok, dajcie plusa (tzn tak z 200 :D), a ja Was zawołam za kilka dni.

tl;dr;


#coolstory
h3lloya - Witajcie mircy. Dzisiaj jest mój pierwszy dzień na wolności. Chciałbym opow...

źródło: comment_wAv55m7cp8UdA2ZbJTGtTjQXcjNCyTpS.jpg

Pobierz
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach