Wpis z mikrobloga

Kolega weterynarzem od drobiu jest. Pytam go kiedyś jak on te kury bada, puls im mierzy czy jak... To mi tłumaczy, że na takiej fermie jest kilkadziesiąt tysięcy sztuk, jak zaczynają chorować to wybiera się ochotnika, ucina mu łeb i przeprowadza sekcję. No i historię opowiada od znajomego po fachu usłyszaną.

Dzwoni do tego znajomego typ i mówi, że mu indyki chorować zaczęły. No przez telefon trudno diagnozę postawić, to weterynarz prosi, żeby hodowca raczył z jednym z tych indorów się stawić. Dnia następnego przyszedł pan z indykiem, na sznurku go przyprowadził. Weterynarz przejął indora, sprytnym ruchem pozbawił go czerepu i sekcję przeprowadził.

- No chorują na (coś tam) oznajmił. Ile pan tych indyków ma?


#coolstory #hehe
  • 12
@rarbana: To nie musi być pasta. Też jestem wetem (ale nie od drobiu). Podstawowym postępowaniem przy rozpoznaniu co się dzieje na fermie jest sekcja kilku wybranych sztuk. Chów drobiu jest tak zintensyfikowany, że właścicielowi opłaca się bardziej wybić całe stado i zacząć cykl od nowa niż przedłużyć tucz o 2 tygodnie (bo chore kury wolniej rosną). Stąd poświęcenie kilku sztuk jest ekonomicznie uzasadnione.

A, że pan od indyków się nie pochwalił