@SpalonyHeretyk: predkość okrążenia zależy od wysokości orbity. Nie da się np. krążyć szybciej po orbicie o tej samej wysokości. Ponieważ wahadłowce krążyły tylko po niskiej orbicie to ich prędkość zawsze była rzędu 27000 km/h a czas okrążenia to ok. 90 minut.
Wahadłowce nie mogły poruszać się szybciej ponieważ 99% masy paliwa było zużywane na samo przyspieszenie do 27000 km/h co jest gwarantem wejścia na niską orbitę. Poza tym większa prędkość oznaczałaby
Zmodyfikowany Gulfstream II pęłniący rolę samolotu szkoleniowego dla przyszłych pilotów wahadłowców.
Modyfikacje obejmowały m. in. kokpit z przyrządami oraz rozmieszczeniem siedzeń pilotów na wzór tych z STS, komputer pokładowy Advanced Digital Avionics System oraz odwracacz ciągu.
@John_archer: no komentowałem właśnie filmik z Challengerem... Columbia była dość "spodziewaną" katastrofą, zaś Challenger jednak był sporym zaskoczeniem... Choć czytałem wywiad z kimś kto walczył o przesunięcie startu ze względu na temperatury i ta osoba twierdziła, że drżeli czy nie będzie "wielkiego bum".
Fryderyk Gregory (na pierwszym planie) i Richard O Covey, pracownicy NASA, chwilę po tym jak zobaczyli na monitorach eksplozję wahadłowca Challenger 28.01.1986 roku.
Krótka historia o tym jak redundancja (w postaci dodatkowego komputera) ratuje życie. A konkretnie życie astronautów. I teleskopu kosmicznego Chandra.
Każdy z silników głównych wahadłowca (SSME) miał 2 komputery, nazwane DCU-A i DCU-B (DCU - Data Control Unit). Podczas normalnej pracy komputery te dzielą się danymi, uśredniając rozmaite pomiary, np. ciśnienia wewnątrz komory spalania. Jednak tylko jeden z nich (DCU-A) kontroluje pracę silnika. Dopiero gdyby DCU-A został z jakiegoś powodu wyłączony, DCU-B
@Lucider5: na samym początku lotów wahadłowców i po katastrofie Challengera załoga mogła się katapultować. Bez katapultowania się utrata 3 silników w takim momencie oznaczała pewną śmierć.
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.