Mirki jak oświadczaliście się swoim #rozowympaskom, w domu, w kinie w lokalu? Byliście sami, czy może z rodziną? Czy wszystkie powiedziały tak. Opowiedzcie coś ;)
#niebieskiepaski #s--s #zareczyny #rozowepaski
#zwiazki
#niebieskiepaski #s--s #zareczyny #rozowepaski
#zwiazki
Tym razem trochę więcej udało się wytrzymać na tinder, coś tam powpadało par, coś tam się popisało i w sumie jestem temu trochę wdzięczny - mocno się uodporniłem i nie chce mi się zabiegać w takim stopniu o względy u płci przeciwnej jak to było jeszcze powiedzmy miesiąc temu, także dziękuję #tinderowki za to i tylko za to. Jak zwykle było też grono takich, które dały lajka i potem nie były łaskawe ani odpisać, ani usunąć, ani cokolwiek - chyba coś w tym jest, że wiele dziewczyn jest tam w innym celu niż aplikacja została stworzona. Z tymi którymi się udało wymienić wiadomości a nawet spotkać było tak sobie. Pytasz o drugą osobę, próbujesz się coś dowiedzieć - i nagle okazuje się, że połowa rzeczy z profilu to w ogóle nie jest prawda. Pierwszy przykład z brzegu to zainteresowania o których nie wiedzą nic. Co ciekawe dało się wyciągnąć koniec końców, że czasem robią coś dużo ciekawszego - ale oczywiście trzeba lecieć za modą mas. Często też niestety te czaty albo rozmowy wyglądały trochę jak przesłuchanie gdzie ja byłem tym detektywem (sic!), a druga strona tylko czekała na pytania. Ja rozumiem, że może (na pewno) nie mam mordy chada, no ale jak już piszemy/rozmawiamy ze sobą to wypadałoby okazać te minimum zainteresowania drugą stroną. No ale o czym tu pisać jak one nawet nie sprawdzają co my tam mamy w naszych profilach - jak już pytały to umiały pytać o to co jasno wynikało z profilu. Dramat. W ogóle czasem się zastanawiam po co #rozowympaskom chłop skoro ze zdjęć widać jakie fajne życie mają - a to podróże, a to deska, a to impreza czy inny mokebe. Zero zobowiązań, problemów, irytacji.
I teraz druga część wpisu odnośnie zajęcia się sobą, skierowana do #niebieskichpaskow. Polecam. Tinder czy inne to strata czasu. Przerzucajcie żelastwo, róbcie kilometry, pijcie p--o rozmawiając z qumplami, grajcie na instrumentach czy nawet w piwnicy na swoim pececie (to wcale nie #przegryw, pewnie o gierkach sporo wiecie i jest to zainteresowanie półkę wyżej niż netflix). Jak znam życie i widzę podejście kolegów to będzie coś z tego wynikało i rozwinie was to. Jak się zatrzymamy w dążeniu do rozwoju to dopiero będzie over. A zmieniać się dla kogoś to double
Życie samemu jest gowniane i właściwie to nie ma sensu