@klokupk: o tagi to do białkova i macieja z pretensjami, musisz przeglądać miesiąc za miesiącem z archiwum. Dlatego nie prowadzę już tagu bo nie idzie się przez to przebić. a które hanoi ciężko mi powiedzieć, może mam jeszcze ulotkę w chacie to później rzucę okiem.
Mireczki byłem wczoraj w restauracji Wrocławskiej na Szewskiej i powiem Wam, że to dla mnie chyba odkrycie roku. Zaczynając od super obsługi, poprzez sporo przestrzeni w środku, a na genialnym jedzeniu skończywszy. Serwują tam dania kuchni polskiej, a w zasadzie starają się głównie skupiać na kuchni regionalnej. Miałem okazję spróbować genialnego tatara, placka po węgiersku, a sam zamówiłem danie o tajemniczej nazwie "śląskie niebo", czyli soczysty pieczony schab z grubymi plastrami boczku
@Iudex: Lunch menu chyba 25zł, polecam również. Ale obsługa troszkę kulała ostatnio, chociaż dziewczyny tak ładne że mogę im wybaczyć :) Mimo wszystko dla mnie odkryciem roku są sukiennice 7, wrocławska na drugim miejscu.
@kmicolo: jeśli Burger w folii aluminiowej jest mokry to nie wina folii a kiepskiej jakości bułek bądź sposobu ich podgrzewania/przechowywania. W syfnym bobby burgerze tez tak maja - nie wiem z czego to wynika ale ja u siebie nie raz pakowałem w folie i nic nie było mokre.
Rekomendacja dla restauracji Sukiennice 7, w menu lunchowym za 22zł pyszna zupka ogórkowa i do wyboru - żeberka lub pierogi z kapustą (#wegehomopropaganda). Dodatkowo w opcji za 26zł dochodzi deser, dzisiaj był to wspaniały sernik, lepszy niż u babci. Miejsce pięknie urządzone, jasne, przyjemne. Aż człowiekowi robi się lżej na duchu. Bardzo profesjonalna obsługa, pyyyszne jedzenie. Żeberka idealne z przepyyysznym sosem. Pozornie małą porcją najadłem się jak trzeba, a jestem raczej
Pierwszy raz byłem w barze słonecznym nad biedrą przy UE.
Nie mam dużych wymagań w tych cenach ale ziemniaki #!$%@?, gulasz słaby. Zupki później przetestuje
To już wole DiRoberto minutę obok koło fryzjera. Podobne ceny, a jakoś o wiele smaczniej i nie trzeba żuli wymijać.

Taki ze mnie smakosz ( ͡ ͜ʖ ͡)
#wroclaw #jedzenie71
Jadalnia
Piławska 18

Bar z domowymi obiadami prawie pod moim oknem. Parę miesięcy temu zaraz po otwarciu jedzenie było całkiem niezłe ale wczorajsza wizyta była chyba moją ostatnią tam. Na jedzenie czeka się długo, kotlet schabowy za 11zł wielkości małego spodka od filiżanki, wodniste kartofle jedynie bukiet surówek znośny. Żona wzięła zupę ryżową całkiem niezłą ale naleśniki ze szpinakiem to tragedia. Zimny, nieprzyprawiony szpinak włożony do odgrzanego naleśnika bleee. Po za nami
mroz3 - Jadalnia
Piławska 18

Bar z domowymi obiadami prawie pod moim oknem. Parę ...

źródło: comment_yRhOdQJ4HoCbdaPSNNaLvay4nqMGtWCg.jpg

Pobierz
@yolow71: Jakieś sposoby polewania, więcej piany, mniej piany, sama piana i jakieś jeszcze fanaberie, różne szkło, różna cena, to samo piwo, chociaż podobno smakiem się to różni w zależności od sposobu podania, jednak pewnie trzeba być Tomkiem Kopyrazblogublogkopyracom żeby to wyczuć. Chociaż myk z polaniem ciemnego Książęcego na spód i Pilsnera na wierzch tak żeby się nie mieszały jest całkiem ciekawy.
Szybka recenzja bez fotki - byłem w zeszłym tygodniu w Chinkalni koło NFM.

Ogólnie lokal to ciekawa propozycja i dość oblegana. W tygodniu o 16 złapaliśmy jeden z ostatnich stolików, a ludzie po nas byli odprawiani z kwitkiem. Zjedliśmy dwa rodzaje chaczapuri, jedno z mięsem, drugie z serem oraz słynny pierożkowe chinkalnia, całość zapijając gruzińskim piwem. Przyjemne miejsce, wystrój jest ciepły, trochę wiejski. Samo jedzenie ciekawe, ale naprawdę nie wiem czy wrócę
dla mnie Chinkalnia ma mocne 4 albo i 4,5/5. Jak na jedzenie gruzińskie i klimat to rewelacja. Chaczapuri powiedziałbym, że nawet lekko smaczniejsze niż u Gruzina, ale tam też nie narzekam. Ceny za to co podają są naprawde niezłe. Cięzko mi powiedzieć coś złego o tym lokalu.
jem sobie kulturalnie burgera w bułce z masłem. w środku, w restauracji, i nagle podchodzi do mnie pies i gapi się na talerz jakby chciał mi kotleta #!$%@?ć. bez kagańca, śmierdzący, jakiś kundel. głośno zgłosiłem że nie podoba mi się to słowami "kto #!$%@? zabiera psa do restauracji?". Nagle jakaś hiszpańskojęzyczna loszka zaczyna wołać kundla, ale on ma to w dupie. ona też. no #!$%@?... psy na kiełbase albo na wieś, nie
@kmicolo: Ten pies nawet Cię nie dotknął. :D I nie zabierał jedzenia tylko czekał aż coś dostanie. Na dodatek nie okazywał agresji. Jedyny problem był taki, że właścicielka nie potrafiła kazać mu czekać koło niej, a jedynie go co chwilę musiała odciągać. Na tej samej zasadzie inni ludzi mogliby narzekać, że zjarałeś peta przed wejściem do knajpy i w całej knajpie zaczyna nimi śmierdzieć. (tak, śmierdzi petami zawsze jak wejdziemy gdzieś