Wpis z mikrobloga

Szybka recenzja bez fotki - byłem w zeszłym tygodniu w Chinkalni koło NFM.

Ogólnie lokal to ciekawa propozycja i dość oblegana. W tygodniu o 16 złapaliśmy jeden z ostatnich stolików, a ludzie po nas byli odprawiani z kwitkiem. Zjedliśmy dwa rodzaje chaczapuri, jedno z mięsem, drugie z serem oraz słynny pierożkowe chinkalnia, całość zapijając gruzińskim piwem. Przyjemne miejsce, wystrój jest ciepły, trochę wiejski. Samo jedzenie ciekawe, ale naprawdę nie wiem czy wrócę tam w ciągu najbliższego roku. Placek był smaczny, ale nic poza tym. Trochę suchy, bardziej jak przekąska niż główne danie. Szkoda że w menu nie ma połączenia placka serowego i mięsnego, pewnie bardziej trafiłby w mój gust. Pierżki natomiast są zdecydowanie przereklamowane. Owszem, mięso w środku jest smaczne, bulion również, ale to ciągle tylko bulion i pierożek. Cenowo jest nieźle, za obiad z napojami dla dwóch osób zapłaciłem jakieś 60-70zł. Traktuję to jednak bardziej jako ciekawostkę, której można spróbować niż must be na wrocławskiej mapie gastronomicznej.

★★★✰✰

#jedzenie71
  • 3
@Iudex: gruzińskiej kuchni we Wrocławiu jest mało. Poza Chinkalnią jest U Gruzina i... nic innego, co jest smaczne i gruzińskie, mi do głowy nie przychodzi.
dla mnie Chinkalnia ma mocne 4 albo i 4,5/5. Jak na jedzenie gruzińskie i klimat to rewelacja. Chaczapuri powiedziałbym, że nawet lekko smaczniejsze niż u Gruzina, ale tam też nie narzekam. Ceny za to co podają są naprawde niezłe. Cięzko mi powiedzieć coś złego o tym lokalu.