Widzę na mirko poruszenie wpisem Bieleckiego. Choć timing być może niewłaściwy, to ostatecznie ma rację. Nie chodzi o wejście na K2 zimą jako takie, ale o zrobienie tego z duchem sportowego wejścia - czyli bez tlenu. Bez tlenu oznacza, że nikt obok ciebie nie ma tlenu i nie masz komfortu psychicznego, że obok ciebie jest butla oraz że nie pracujesz na górze z tlenem.

Oczywiście historia o Nepalczykach, którzy "kiedyś ludziom wnosili
Rozwalają mnie himalaiści xD "Weszliście zimą na K2? No fajnie fajnie chłopaki, ale ze wspomaganiem to każdy hehe potrafi. Teraz liczy się tylko kto pierwszy wejdzie bez tlenu." 100 dead people later... "Weszliście bez tlenu? No spoko, ale mieliście liny i w ogóle. Każdy tak potrafi, gra toczy się dalej".
Zamiast cieszyć się ze swojego hobby i robić to dla przyjemności, to po pierwsze każdy z tych #!$%@?ów musi gdzieś być pierwszy,
Zrobili to! Nepalscy Szerpowie jako pierwsi stanęli na szczycie K2 - niezdobytego dotąd zimą ośmiotysięcznika. Strudzeni wspinaczką Chang Dawa Sherpa i reszta zespołu, stojąc na szczycie, cieszyli oczy roztaczającym się z wierzchołka widokiem. Widokiem, którego nikt przed nimi jeszcze nie oglądał. Pogoda, jak na zimę, była świetna. Niebieskie niebo, przebijające się spomiędzy stosunkowo nielicznych chmur, było najlepszą nagrodą za wysiłek. Patrząc na nieboskłon, wiedzieli, że oto udało im się napisać jeden z