Postanowiłem wrócić na dwór cesarza jeszcze raz spróbuję czy można tam żyć mógłbym pozostać tutaj w odległej prowincji pod pełnymi słodyczy liśćmi sykomoru
lecz piekło w tym czasie było jakie mokry dół zaułek morderców bark nazwany pałacem sprawiedliwości samogonny Mefisto w leninowskiej kurtce posyłał w teren wnuczęta Aurory chłopców o twarzach ziemniaczanych
Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana (Marek Tulliusz obracał się w grobie) łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu składnia pozbawiona urody koniunktiwu
Panie dziękuję Ci że stworzyłeś świat piękny i bardzo różny a także za to że pozwoliłeś mi w niewysłowionej dobroci Twojej być w miejscach które nie były miejscami mojej codziennej udręki
Miłosz/Herbert, patriotyzm jako środek moczopędny. Było o tym ostatnio na wykopie. Jak się mają sprawy:
Przykład trzeci. Pojawiające się w poprzednim cytacie pomówienie, jakoby Miłosz zwał patriotyzm "moczopędnym środkiem narodowym", Łysiak powtórzył szerzej w innym miejscu:
Herbert toczył z nim [Miłoszem] (jako z salonowcem i niepoprawnym lewakiem) wojnę śmiertelną. Również rymami. Charakterystycznym przykładem są ich wiersze o moczu. Miłosz w wierszu "Toast" gdakał następująco: "Nie cierpię ludzi,
@Cymes: Lol. Gdybyś przeczytał notkę, wiedziałbyś że i to Łysiak wymyślił. Nie czytam Łysiaka. Szkoda czasu.
Przykład drugi. Według Łysiaka:
[Miłosz] od wczesnej młodości czuł "obsesyjną nienawiść" do Polaków ("Zaczynając od moich ulic"). Nie przeszło mu to nigdy - nigdy nie polubił "świń": "Polak musi być świnią, ponieważ się Polakiem urodził"
Gintrowskiego nie wykopiecie? Herberta nie wykopiecie? Jak nie, to znajdę sobie inny wypok na boku, gdzie ceni się geniusz polskich artystów. Heh, prędzej znajdą się stulejki intelektualne co to zakopią...