W tym poście chciałem zwrócić uwagę na najbardziej dyskryminowaną zawodowo, prywatnie i społecznie grupę kilkusetysięcy osób w Polsce, z pozornie nie groźnym schorzeniem, które jest traktowane jak mentalny trąd. Do rzeczy Afantazja, schorzenie nieuznawane powszechnie za chorobę, które niesamowicie niszczy życie osób nią dotkniętych. Praktycznie wyklucza je i alienuje z normalnego życia towarzyskiego. Ludzie z tym schorzeniem powszechnie są uważani za ofiary losu i pierdoły. Szczególnie w pracy, szkole, na uczelniach czy
@sols: po prostu ludzie wysiadają przy piątym zdaniu #!$%@? o niczym, gdzie nawet nie opisałe czym Afantazja jest xD

Spójrz jeszcze raz na tą ścianę niesformatowanego tekstu, rozważ używanie paragrafów i przemyśl swoje postępowanie. Jeszcze ten cytat z biblii na koniec aby całkiem pogrążyć
@ameneos: W sumie na afantazję dobre może być:
- Nie spać dwa dni - zaczynają dziać się różne rzeczy i można zauważyć coś, co pomoże coś sobie wyobrażać. Człowiek odpływa i zamyśla się samoistnie.
- Zasnąć na siedziąco, z metalowym przedmiotem w ręce, nachylonym nad metalową misą. Zaraz jak zaśniesz wypadnie ci klucz, narobi hałasu, obudzisz się i będziesz miał pobudzoną wyobraźnię
- Wybudzać się w środku nocy i próbować sobie
Mam odwrotnie "maladaptative daydreaming".

Wyobraźnia ma swoje różne formy, ktoś może nie mieć obrazowej ale mieć na przykład wyobrażenia ruchu i przestrzeni. Mi muzyka nigdy nie przynosiła żadnych wyobrażeń obrazowych i na lekcjach muzyki "narysuj co widzisz słuchając tego kawałka" nie miałem co rysować. Natomiast mam przy muzyce takie wyobrażenie ruchu czegoś i umiejscowienia tego w przestrzeni. Melodię zapamiętuję więc jak sekwencję ruchów lub wykres w czasie.