Ja #!$%@?, aż musiałem przeczytać przybycie Ciri do Kear Morhen:
Szturchnięta piętami klacz ostrożnie przestąpiła stertę cegieł, weszła pod złamaną arkadę. Podkowy,
dzwoniąc o kamienne płyty, budziły wśród murów upiorne echa, tłumione wyjącym wichrem. Ciri
dygotała, wczepiwszy ręce w grzywę.
- Boję się - szepnęła.
- Nie masz się czego bać - odpowiedział wiedźmin, kładąc dłoń na jej ramieniu.
W ogóle beka bo już mi mieli klepać A jak się zapytali o chorobę, to powiedziałem najpierw że nic, a potem że w sumie to astme mam. Cyrk na kółkach bo lekarz nie który tam był nie był w stanie tego stwierdzić i mnie gdzieś wysłali, gdzie jak się okazało lekarz który miał