@Infex: Smutny paradoks, pojechać w ponad 300 wyścigach ryzykując życie co weekend wyścigowy, a najgorszy wypadek jaki cię spotkał to podczas rodzinnego wyjazdu na narty ( ͡°ʖ̯͡°)
Weekend pod znakiem zbierania kwadratów. Zostały już dosłownie trzy (jeden na szosę, dwa pozostałe na gravela) i mam cały kraj.
Wczoraj stówka, cały nigdy wcześniej nieodwiedzony region objechany, przez całe 3 godziny i 40 minut była walka, żeby zdążyć na powrotny pociąg. Udało się z zapasem kilku minut.
A nawet do trójstyku austriacko-czesko-słowackiego. Dwudniowy wypad do Brna i jazda tam po okolicach. Niestety po pierwszej od 3 lat choroby, nadal niedoleczony, ale patrząc na pogodę za okno groził mi wylew krwi do mózgu od siedzenia w domu. We wtorek dużo gruzowanka, bo przygraniczne tereny, to głównie pola, lasy i inne ujeby. Dodatkowo wjechałem przez bramę mijając się z traktorami. Zrobiłem kwadraty, chciałem wrócić, a brama zamknięta na kłódkę, a cały teren ogrodzony dość wysoko z drutem kolczastym. Przerzucenie przez ogrodzenie siebie i roweru skończyło się paroma pokaleczeniami, ale udało się. Potem jeszcze trochę gruzowania po nocy, co jest umiarkowanie zabawne i nocleg. Autem w Brnie byliśmy dopiero o 10 rano, więc niby tylko 30km brakowało, ale i tak byłem o 22, w letnich szmatkach zimno, a i najnormalniej na świecie - nie chciało mi się dokręcać. Piwko z kumplem zachęcało bardziej.
Zapraszam do relacji z trwającej wycieczki z Krakowa do Rzymu rowerem.
Dzień 8 Tym razem nocleg bez śniadania, więc można było wyruszyć wcześniej. Start o 6:50 jeszcze po ciemku. Po 5800m przekroczyłem granicę Austriacko-Włosķą. Widoki zjawiskowe, w oddali przepiękne ośnieżone szczyty a na pierwszym planie zbiornik wodny, coś pięknego. Do czasu rozpoczęcia zjazdu z przełęczy mimo 4° nie miałem żadnych problemów z komfortem termicznym. Podczas zjazdu palce u stóp i dłoni mocno oberwały, odzyskanie komfortu termicznego w tych częściach ciało zajęło około dwie godziny mimo słonecznej pogody i 10°~. Ciekawe było to jak bardzo region Tyrol jest dwujęzyczny i nawet 100km~ w głąb kraju w kawiarni zamiast grazie mille słyszałem danke schon. Dwa sklepy oddzielone od siebie kilka km, w jednym kasjer obsługuje klientów po Niemiecku w