Wpis z mikrobloga

881 620 + 245 + 199 = 882 064

Zapraszam do relacji z trwającej podróży rowerowej z Krakowa do Rzymu.

Dzień 10

Niezbyt ciekawy dzień, przebijałem się przez jakieś góry kilkadziesiąt km łagodnym podjazdem. Po Alpach niskie góry nie robiły aż takiego wrażenia, ale za to zjazd był bardzo przyjemny. Niestety dojazd do morza jak i trasa wzdłuż najczęściej drogami ze sporym ruchem samochodowym. Dzień kończę w Pizie z 199km.

Dzień 11

Dalej jadę wzdłuż wybrzeża i niestety głównie ruchliwymi drogami , czasami nawet z tirami :/ Towarzyszyła mi myśl, że wisienkę z tego tortu już zjadłem, a były nią Alpy.

Po 150 km odbijam wgłąb lądu i ku mojej uciesze kończą się ruchliwe drogi. Teren jest mocno pofałdowany i towarzyszy mi przepiękny zachód słońca. Koło 200km chciałem przenocować, ale nie napotykam po drodze miast. Mijam sporo agroturystyk, ale zapewne nie będą mówić po angielsku i wolałbym zarezerwować przez internet, więc jadę dalej. Koło 230km czekał na mnie ciężki 7km odcinek, trochę ujeby. Przekraczając jeden ze strumyków zmoczyłem jednego buta. Na 244 km zaczynam słyszeć jakiś dziwny dźwięk, po chwili go namierzam. Mleczko walczy z dziurą w przedniej oponie. Zatrzymuję się dwa razy na kilka minut, ale po kilkudziesięciu sekundach jazdy mleczko puszcza. Jestem zmęczony a potencjalny nocleg dopiero 30km dalej. Decyduję się zejść kilka metrów z drogi do gaju oliwnego i pod jednym z drzew po 22 rozbijam namiot. Mam nadzieję, że mleczko do rana poradzi sobie z dziurą, jeśli nie to zakładam dętkę. Dzień kończę z 245km i piszę relację prostu z namiotu, do Rzymu pozostało 145km~

Po więcej relacji z wypadów bikepackingowych I ultramaratonów rowerowych zapraszam do śledzenia mojego tagu #gravelove

#rowerowyrownik #rower #gravel #bikepacking

Skrypt | Statystyki
StarozytnyChrabaszczSzablozebny - 881 620 + 245 + 199 = 882 064

Zapraszam do relacji...

źródło: comment_1665812919P0uUzALEgYePkyKMGfjADj.jpg

Pobierz
  • 12
via Wykop Mobilny (Android)
  • 12
@Starozytny_Chrabaszcz_Szablozebny: w piekny sposob przeniosles mnie po sniadaniu daaleko w piekna chociaz dla mnie krotka podroz w strone Rzymu. Gdy czytalem twoje strszczenie z wyprawy wyobrazanie tego wszystkiego dawalo niezlego kopa, potem kolejna porcja endorfin po obejrzeniu zdjec. Fantastyczne uczucie, chociaz u Ciebie to trwa pewnie dluzej i zdecydowanie bardziej intensywnie. Dziekuje za pieknie rozpoczety dzien. U mnie slonce dopiero pokazalo sie zza chmur i nie potraie opisem tego, stawiic czola