#anonimowemirkowyznania
Hej, pytanie o lektoraty języka angielskiego na studiach: czy lektorat na B2+ na mgr jest dużo trudniejszy od B2 na licencjackich? Planuję iść na studia II stopnia ale obawiam się tych zajęć. O ile nigdy z nauką nie miałem większych problemów (a wręcz często byłem wśród najlepszych uczniów/studentów), to języki obce nigdy dobrze mi nie szły. Bardzo się wysilając mogłem nauczyć się czegoś na kartkówkę czy egzamin, ale po miesiącu-dwóch prawie nic z tego nie pamiętałem. Na studiach I stopnia dałem radę z lektoratem, choć dużo pomógł w tym zdalny tryb zajęć, podział na grupy pod względem zaawansowania i dosyć wyrozumiała prowadząca. Obawiam się zwykłej rozmowy w innym języku na zajęciach i momentu, w którym czegoś nie zrozumiem i będę siedział bez słowa - w końcu przyjęło się, że co jak co ale angielski każdy teraz zna świetnie nawet jak inne przedmioty mu nie idą. U mnie jest dokładnie odwrotnie, nie mam żadnych znajomych ani rodziny zza granicy, nie interesują mnie gry, filmy czy muzyka po angielsku, a większość osób, które znam i są dobre z angielskiego, spełniają tego typu kryteria (nikt nie nauczył się dobrze języka w szkole czy na uczelni, jak już to popisuje się tam umiejętnościami zdobytymi gdzie indziej).
Wracając do meritum: jak to jest z tym lektoratem na B2+, mając realnie ledwo co B1 jest szansa to jakoś ogarnąć? Lektoraty na interesujących mnie kierunkach zaczynają się na 2/3 semestrze, dałoby się ew. w pół roku jakoś intensywnie i skutecznie podnieść poziom znajomości języka?
#studia #angielski #nauka #lektorat
Hej, pytanie o lektoraty języka angielskiego na studiach: czy lektorat na B2+ na mgr jest dużo trudniejszy od B2 na licencjackich? Planuję iść na studia II stopnia ale obawiam się tych zajęć. O ile nigdy z nauką nie miałem większych problemów (a wręcz często byłem wśród najlepszych uczniów/studentów), to języki obce nigdy dobrze mi nie szły. Bardzo się wysilając mogłem nauczyć się czegoś na kartkówkę czy egzamin, ale po miesiącu-dwóch prawie nic z tego nie pamiętałem. Na studiach I stopnia dałem radę z lektoratem, choć dużo pomógł w tym zdalny tryb zajęć, podział na grupy pod względem zaawansowania i dosyć wyrozumiała prowadząca. Obawiam się zwykłej rozmowy w innym języku na zajęciach i momentu, w którym czegoś nie zrozumiem i będę siedział bez słowa - w końcu przyjęło się, że co jak co ale angielski każdy teraz zna świetnie nawet jak inne przedmioty mu nie idą. U mnie jest dokładnie odwrotnie, nie mam żadnych znajomych ani rodziny zza granicy, nie interesują mnie gry, filmy czy muzyka po angielsku, a większość osób, które znam i są dobre z angielskiego, spełniają tego typu kryteria (nikt nie nauczył się dobrze języka w szkole czy na uczelni, jak już to popisuje się tam umiejętnościami zdobytymi gdzie indziej).
Wracając do meritum: jak to jest z tym lektoratem na B2+, mając realnie ledwo co B1 jest szansa to jakoś ogarnąć? Lektoraty na interesujących mnie kierunkach zaczynają się na 2/3 semestrze, dałoby się ew. w pół roku jakoś intensywnie i skutecznie podnieść poziom znajomości języka?
#studia #angielski #nauka #lektorat
#rozowepaski pomóżcie! #niebieskiepaski nie hejtujcie!
Obawiam się, że strasznie zraniłam kolegę/przyjaciela i przez to go bezpowrotnie straciłam. Zaczęliśmy studia podczas pandemii, szybko dotarło do mnie, że mogłam się trochę przeliczyć jeśli chodzi o moje zainteresowanie danym kierunkiem. Ledwo sobie radziłam i już miałam rezygnować, ale na jednej z "nielegalnych" integracji poznałam kolegę z roku (chociaż de facto ponad rok starszego), nazwijmy go X.
X był moim przeciwieństwem jeśli chodzi o sytuację na studiach. Pracował już w branży, ponadto miał stypendium za osiągnięcia, z nami studiował mam wrażenie dla sportu i ewentualnie formalnego papierka. Strasznie mi tym imponował, tym bardziej, że nigdy się nie chełpił, nie wywyższał z tego powodu. Dzięki jego pomocy udało mi się dosyć sprawnie przejść te kilka semestrów od tamtej pory. Zawsze mogłam na niego liczyć, wydawało się, że to dla niego tak proste, że robi to wszystko od niechcenia. Oprócz pomocy ze studiami naprawdę świetnie nam się rozmawiało, podzielał część moich zainteresowań (chociaż sam miał ich poza tym o wiele więcej), mieliśmy podobne spojrzenie na świat, ale przede wszystkim idealnie zgrane poczucie humoru.
Po