News dnia to...
- Atak na fabrykę Tesli 12.6% (207)
- Tragedia podczaś ćwiczeń wojskowych 16.9% (278)
- Awaria FB i innych 11.0% (182)
- Modelka AI na rozkładówce Playboya 6.7% (110)
- Molestowanie wśród niemieckich harcerzy 3.9% (64)
- Węgrzy dopuścili Szwedów do NATO 14.4% (238)
- Miliony odszkodowania za przeszukanie domu 34.6% (570)
Paliwo jądrowe nie jest bowiem w formie płynnej (ani zielonej, świecącej mazi...), jak wielu to sobie wyobraża. Są to pręty wykonane z cyrkonu, zawierające pastylki uranowe, które spędzają w reaktorze RBMK-1500 od 3 do 5 lat. Po wypaleniu są wyjmowane i transportowane do basenów, gdzie chłodzą się kolejne 5 lat. Niedawno pokazywaliśmy Wam, jak wygląda hala takich basenów (https://wykop.pl/link/7370713/radioaktywny-basen-w-ignalinskiej-elektrowni-jadrowej).
Każdy pręt ma długość 7 metrów, dlatego trzeba go pociąć na trzy mniejsze części, żeby zmieściły się do specjalnych kontenerów, w których będą bezpiecznie przechowywane przez 50 lat. Są one jednak bardzo radioaktywne, dlatego w procesie tym nie może brać bezpośredniego udziału człowiek.
Do tego służy właśnie gorąca komora. Gruba ściana ogranicza narażenie pracowników na wysokie promieniowanie a mechaniczne manipulatory umożliwiają precyzyjną pracę z bezpiecznego miejsca. W wizjerach zastosowano grube szkło ołowiowe, które chroni przed radioaktywnością lepiej niż zwykłe. Oczywiście, może ona posłużyć do pracy z wieloma innymi niebezpiecznymi przedmiotami, nie tylko prętami, dlatego miejsce to jest wciąż nienaruszone, pomimo postępującego demontażu Ignalińskiej
@Sweet-Jesus: och nie, całe życie legło w gruzach