Wpis z mikrobloga

W opuszczonej zajezdni autobusowej w stolicy Ukrainy znajduje się kilkaset niszczejących autobusów, których pilnuje ochrona i wolno biegające psy. Mimo to, udało nam się wejść na jej teren. Betonowo-stalowa hala ma kształt namiotu cyrkowego o powierzchni 20 tysięcy metrów kwadratowych, wsparta na centralnie umieszczonej pionowej konstrukcji. Wybudowano ją w 1973 roku i obsługiwała zarówno autobusy miejskie, jak i krajowe.

Obecnie hala jest grobowcem dla setek wycofanych z eksploatacji autobusów, które stały się dawcami części dla tych, które jeszcze jeżdżą na własnych kołach. Istnieje legenda, że są to pojazdy, którymi ewakuowano mieszkańców Prypeci. Mówi się też, że z roku na rok jest ich coraz mniej. Wszystko to nieprawda, ponieważ jeszcze kilka lat temu było ich tylko kilkadziesiąt a ponadto - w większości są to modele wyprodukowane długo po katastrofie.

Ciężko poruszać się tam bezszelestnie, ale - mimo to - udało nam się dotrzeć wszędzie, włącznie z przylegającą halą obok na której znajduje się jeszcze kolejnych kilkadziesiąt wraków. Wszędzie leży potłuczone szkło, którego dźwięk odbija się od wszędobylskiego betonu. Jeszcze trudniej chodzić środkiem autobusów, w których co chwila coś skrzypi lub się ugina. Są tak ciasno ustawione, że ich wnętrza tworzą swego rodzaju tunele prowadzące do centralnego punktu hali. Na pionowej konstrukcji podtrzymującej ciężar całego dachu znajdują się stalowe schody, którymi można dostać się na dach. Ten jest całkowicie porośnięty młodymi drzewami - jeszcze kilka lat i będzie tu prawdziwy las.

Podczas zejścia jednemu z nas zadzwonił telefon, który zapomniał wyciszyć. Kilka minut później usłyszeliśmy krzyk ochrony stojącej na wejściu do hali, więc szybko się schowaliśmy na poddaszu. Nie mieli jednak zamiaru nas szukać ani gonić. Zamiast tego jeden z nich włączył wielką lampę oświetlającą wspomniane wcześniej stalowe schody i... usiadł. To była jedyna droga zejścia na dół, więc ten wieczór spędziliśmy siedząc na górze opuszczonej hali, tocząc bitwę na cierpliwość.

Po dłuższym czasie ochroniarz przysnął z telefonem w ręku. Wykorzystaliśmy ten moment, schodząc po stalowych schodach, które kończyły się dokładnie przed nim i wielką lampą oświetlającą pół hali. Jeden po drugim, powolnymi ruchami przedostaliśmy się między autobusami i wyskoczyliśmy wybitym oknem. Było już ciemno.

PS. Sama hala nie jest już używana, ale na terenie zajezdni działają firmy. Za płotem natomiast jest centralna wojskowa baza naprawcza.

#napromieniowani #urbex #ukraina #autobusyboners #urbanexploration
Sweet-Jesus - W opuszczonej zajezdni autobusowej w stolicy Ukrainy znajduje się kilka...

źródło: 126497125_4061715447173318_4523893169969764720_n

Pobierz
  • 31
  • Odpowiedz
Za płotem natomiast jest centralna wojskowa baza naprawcza.


@Sweet-Jesus: I taką głupotą właśnie Ukraina przegrywa wojnę. Pozwalają randomowi wejść na teren przylegający i to jeszcze z aparatem... :(
  • Odpowiedz
  • 1
@SpaceCat: @tomono My tam byliśmy przed wojną, nie teraz. Lokalizacja tej bazy remontowej to żadna tajemnica bo jest ona znana od lat a namiary na nią są nawet podane na Wikipedii i Google Maps. Obecnie ten teren jest o wiele bardziej pilnowany.
  • Odpowiedz