K.....a
konto usunięte
Ja #!$%@?ę, idę sobie do domu, już wchodzę, a tam naprzeciwko ulicy, pod domem sąsiadów, zatrzymuje się samochód, wychodzi gościu i pyta się innego, który stał na chodniku z psem, czy to jego zwierzę, bo jadąc zauważył, że coś jest nie tak. Okazało się, że nie, że właśnie znaleziony na ulicy, że pan zadzwonił już do kliniki. Pies - tragedia - zaniedbany, wychudzony, z kleszczami, zaropiałymi ranami. Kierowca samochodu wyciąga smycz z