Wpis z mikrobloga

Ja #!$%@?ę, idę sobie do domu, już wchodzę, a tam naprzeciwko ulicy, pod domem sąsiadów, zatrzymuje się samochód, wychodzi gościu i pyta się innego, który stał na chodniku z psem, czy to jego zwierzę, bo jadąc zauważył, że coś jest nie tak. Okazało się, że nie, że właśnie znaleziony na ulicy, że pan zadzwonił już do kliniki. Pies - tragedia - zaniedbany, wychudzony, z kleszczami, zaropiałymi ranami. Kierowca samochodu wyciąga smycz z bagażnika mówiąc, że zawsze ze sobą wozi, ja przynoszę moją dla kota, która może posłużyć za obrożę, a tamten pan podaje zwierzęciu wodę i karmę, na którą pies natychmiast się rzuca. Na pytanie co to za sąsiedzi tu mieszkają, szybko mówię "to raczej nie są dobrzy ludzie, nie pomogą nam", po czym okazało się, że ten pies, to właściwie wyraźnie chce się do nich dostać, a jeden z panów już tam próbował zadzwonić, ale ehh, nie mają w drzwiach dzwonka (XXIw. #!$%@?). No ale pies wyje, to gościu zaczyna im rzucać w okna kamieniami. Za którymś zadziałało i przychodzi taki gówniarz. Udaje debil, że mnie nie widzi. My wszyscy #!$%@?, pokazujemy nogi jak patyki, rany, a on jeszcze z uśmieszkiem debila na ryju BO NIE NIE NIE ON TAK MA.
#!$%@?, ósemka jest ich w tym domu i wszyscy mają w dupie tego psa. Nie wiem, może powinnam to zgłosić. Da to coś? Jeśli tak, to gdzie?
#psy #zwierzeta
  • 7