W poniedziałek moja różowa wracała do domu autem i znalazła na drodze poturbowanego kociaka. Zatrzymała się jako jedyna, żeby mu pomóc. Znajomy który z nią jechał przebiegł się po okolicznych domach i nikt nie przyznał się do kota. Kot bardzo cierpiał i postanowiła, że nie zostawi go na śmierć. Zawiozła go do weterynarza, akcja ratowania kotka trwała 6 godzin aż do 3 w nocy. Postanowiliśmy przygarnąć kota i w ten sposób Kefir (bo tak go nazwaliśmy) jest już u nas. Jednak Kefira czeka jeszcze operacja pękniętej miednicy i możliwe, że amputacja łapki której ma niedowład. Koszt samej operacji to około 1000zł, a już ponad 1000zł wydaliśmy na leki, badania, specjalną karmę itp.. I tutaj nasza wielka prośba. Czy wspomożecie Kefira symboliczną złotówką? Jeśli będziecie zainteresowani to pod tagiem #pomockefirowi będę wstawiał relacje jak przebiega leczenie.
Założyliśmy zbiórkę tutaj: pomagam
A







































np. w Krakowie wychodzą na pole, kosz to dla Ślązaków hasiok, w Łodzi na bilet okresowy mówią migawka, a na Podlasiu na samolot mówią ŁOOOOOOOO
@turbojez: Na podlasiu to rzucają widłami bo myślą że to diabel
@Arkil bo to gwary Polski przecież