Jak się chce to można. Policja robi porządek z zakazami.
Kierowca przyłapany podczas jazdy na zakazie jest zatrzymywany na drodze i osadzany w areszcie. Jego auto trafia na parking depozytowy. Policja kieruje z pominięciem prokuratury akt oskarżenia od razu do sądu.

- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 44
- Odpowiedz
Komentarze (44)
najlepsze
Czyli 34 zakazy to już za dużo. Chyba w końcu udało się znaleźć granicę przy której już nie dają kolejnego zakazu prowadzenia.
Mnie to ciekawi proces myślowy sędziego, który przyklepywał 34 zakaz… „Teraz musi się udać!”
ja z kolei sprawdziłbym grubość portfela za 1 zakazem i za 34 zakazem, czy to oskarżonego, czy sędziów
niektórzy 10 000 zł to mogliby spalić na oczach ludzi i w sumie nawet by nie zauważyli że im coś z majątku znikło, ot drobne na piątek poszły z dymem
Bywa, że koszt naczepy jest wliczony w cenę. Porzuca się ją na jakimś parkingu i niech się kto inny martwi co zrobić z zawartością.
Jest tego trochę.
chwilę mi zajęło żeby rozszyfrować po tytule i opisie
27 przypadków gdzie recydywa ma pobłażanie przez sąd to dużo. Mimo wszystko widać nadzieję, że chociaż policja chce coś z tą patologią robić.
policja nie osadza w areszcie, a w policyjnej izbie zatrzymań, max. na 48(72) godziny; areszt wymaga udziału prokuratora.
No i 'Uzyskaliśmy 60 wyroków skazujących. W tym kilka na kary bezwzględnego więzienia. W innych przypadkach były to kary pozbawienia wolności w zawieszeniu, kary ograniczenia wolności czy grzywny - wylicza Borowiak.'
Czyli kraty w <10% przypadków, większość zapewne grzywny. A i się nie pochwalili co z 27 (co czwarte postępowanie!)