"Zabił mnie ZUS". Kultowe sklepy znikają z Krakowa
Joanna Węgiel w sklepie "Świetlik" na os. Teatralnym w Nowej Hucie przepracowała 35 lat. To jej drugi dom, z którym będzie musiała się pożegnać. - Tak jak w większości nowohuckich sklepów nie ma u nas klientów - mówi. Podobnych miejsc jest więcej.
WP_Kobieta z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 261
- Odpowiedz
Komentarze (261)
najlepsze
W artykule mowa o ludziach, którzy brali (czy nawet tworzyli) te sklepy w czasach Ustawy Wilczka. Wszystko było wtedy prostsze. Wszystko było bardziej ludzkie. W efekcie każdy, kto chciał pracować i miał trochę oleju w głowie, mógł zarabiać.
Po drugie prowadzenie fizycznego sklepu i kontakt z klientem to jest coś zupełnie innego, niż przerobienie swojego M3 na magazyn. To chodzi o tę otoczkę bycia potrzebnym, a nie zdegradowanie do
Jednak za program 500+ oraz z tytułu rozmnożenia się jak króliki, choć nigdy nie płacili dodatkowych opłat, otrzymują wsparcie. Dodatkowo, korzystają z likwidacji VAT w niektórych produktach i otrzymują dopłaty od rządu, takie jak ARMIR itd.
Wielbicielom PiS-u odpowiada to, że to miasto pokrywa koszty za nich. Nie muszą niczego robić, poza wykonywaniem pewnych usług dla księdza z rzymskiej sekty, który często jest beneficjentem.
Obecna
Porównujesz rolnika, na jeszcze poniżej 6ha do działalności? xd
Gospodarstwa rolne, produkcyjne są normalnymi fimrmami... i działają normlanie,
Może nie mieszaj ludzi, którzy z racji zamieszkania i posiadania hektara ziemi są rolnikami z rolnictwem przemysłowym.
Nikt z łamach gospodarstw nie utrzymuje się z gospodarstw, wszyscy pracują na normalnych etatach, chyba że jakas patologia, ale to zdaża się wszędzie, czy na wsi czy
10 lat temu do sklepu jeździło się obejrzeć i pomacać towar żeby go potem kupić w internecie, bo było taniej, nawet z wysyłką. i nadal jest. tylko teraz już się nie chodzi do sklepu macać i oglądać, bo po co, skoro towar można za darmo odesłać jeżeli się nie spodoba. takie czasy. na Allegro nawet nie trzeba drukować etykietki zwrotnej tylko wklepać numer w paczkomacie wkładając paczkę.
niektórzy
Można też wtedy kupić (zamówić) coś, co nie zawsze jest na stanie i z samego odwiedzenia sklepu byś się o tym nawet nie dowiedział. W ogóle można oferować więcej artykułów niż ma się
Drzwi się nie zamykały, ale przez 35 lat nie starczyło nawet na wymianę mebli. Bidni janusze dokładali do interesu całe życie jak każdy jeden krakowski handlarz po komunie ojojoj ¯\(ツ)/¯
Starsze Krakusy to dziady niesamowite.
@Dlkvv: ale oni tak funkcjonują w tych sklepach, tylko kończą się klienci 70+ lat. Sam widziałem w tego typu sklepie jak odpakowują z Allegro "na zamówienie". Rozumiem, że ktoś starszy może
Ale prowadzenie sklepu to biznes a biznes prowadzi się na takich zasadach że trzeba się rozwijać/inwestować/ryzykować.
Kiedyś klientów było wielu bo nie mieli wyboru, teraz trzeba klienta zachęcić.
A dlaczego jeśli firma się nie spina, to się jej nie zamyka? Czasem dla wygody, jednak
@tak-nie-wiem: Zapomniałeś o źródle. Artykuł który jest "źródłem" źródła, które podlinkowałeś też nie podaje źródła - tzw. wspomina o nim, ale ja tego badania nie znalazłem.
Z jednej strony. To zdrowe dla wolnego rynku. Po co ma tam być księgarnia, gdzie wszystkie artykuły szkolne są o 30% droższe niż w 500 m dalej znajdującym się Lidlu? Nie radzisz sobie, upadasz. Na Twoje miejsce przychodzi ktoś nowy, z nowym biznesem, może lepiej prosperującym?
Tylko tutaj mamy drugie dno. Przedsiębiorcy słusznie zauważają, że wysoki czynsz jest głównym powodem. Moim zdaniem odpowiada za to miasto, które nie bierze żadnej odpowiedzialności. Prywatny właściciel nieruchomości jak ma lokal użytkowy, który stoi od kilku lat pusty, to najzwyczajniej w końcu obniża cenę, aby go wynająć.
Włodarze
Z perspektywy miasta, lepiej mieć 10 wynajętych lokali po 5000 zł, niż 4 za 10 000 zł. Z tym, że w urzędzie nikt się tym nie przejmuje, bo te lokale są "miasta", a więc niczyje.