Wpis z mikrobloga

W okresie gimnazjum, byłem totalnym przegrywem. Grałem ciągle w gry


@Rezix: pfff. U mnie większość gimnazjum to była Ultima Online i Morrowind. Nie żałuję żadnej minuty () może teraz bym nie grał znowu w MMO, ale serio: chwile spędzone w Ultimie Online zaliczam do najlepszych czasów w moim życiu. :D

Też miałem taki okres maniakalny z gitarą. Jakieś 2 lata (2008-2009). Dnia gry
  • Odpowiedz
@JavaDevMatt: Jak na półtora roku to całkiem nieźle :) Ja umiałem po takim okresie kaleczyć Master of Puppets :P

@Torinar: Spodziewałem się innego zakończenia ( ͡° ʖ̯ ͡°) Myślałem, że dalej będziesz rozwijał swoją pasję, a koniec końców okaże się, że stałeś się lepszy od nich, a oni rzucili "swoje" granie.

Miałem momenty, że w tygodniu grałem tylko w 3-4 dni. Resztę sobie odpuszczałem, nie miałem wizji,
  • Odpowiedz
@Rezix: przeczytałem co drugi akapit, ale wiem o co be. Gram już trochę ponad 10 lat, żadna profeska. Granie z fajnymi ludźmi w kapeli potrafi podbudować, cieszyć itd. fajna sprawa. Rzadkie hobby i w tych czasach, więc warto nosić na czole( ͡º ͜ʖ͡º)
  • Odpowiedz
@Rezix: najpierw myślałem, że to ta pasta, którą wieńczy dziewucha z pindolem. :P co do historii - miałem to samo, przegryw do końca gimbazy, ale mikrofon zamiast gitary i inny gatunek muzyczny. z tym że dalej w tym jestem i po kilku latach robię rzeczy z ludźmi, których płyty inspirowały mnie najmocniej kiedy zaczynałem. uczucie nie do p--------a, ale minusy w postaci presji i wypalenia, kiedy hobby staje się czymś
  • Odpowiedz
@Rezix: Mnie pasją do gitary zaraził kolega z liceum, od niego też miałem pierwsze wiosło - klasyka za 200zł o brzmieniu typowo supermarketowym. Na początku szło mi opornie, bo niestety nauka gitary na start jest bardzo trudna i w gruncie rzeczy nudna(przynajmniej dla mnie). Ale po paru miesiącach nic nie przebija radochy grania swojego ulubionego kawałka, czy jamowania z innymi.

Pasja poszła o krok dalej, bo teraz bawię się w produkcję
  • Odpowiedz
@Rezix: A to ja też się wypowiem, mimo że nikogo to nie interesuje.

Na swoim przykładzie mogę potwierdzić, że zajęcie się muzykowaniem jest super remedium na problemy egzystencjalne. Jak większość tutaj programuję zawodowo i gdy przestałem mieć już siły na programowanie po pracy (starość nie radość), a bezmyślne siedzenie przed kompem zaczęło być dołujące, postanowiłem zaryzykować i sprawdzić czy nie dam rady zająć się graniem w klimatach, które mnie fascynują.
  • Odpowiedz