Wpis z mikrobloga

#psiarze #psy i chyba w sumie trochę #przegryw
Na fali ostatnich wydarzeń podzielę się i ja swoją historią z tej zimy. Wracałem z gór ze znajomych po nocnym biwakowaniu (inb4 Mackiewicz) i prowadziliśmy normalną dyskusję idąc prawą stroną szlaku. Po przeciwnej stronie szła chyba rodzinka z psem, owczarkiem. Zajęty rozmową z kolegą nawet nie zorientowałem się w którym momencie pies opierał się o mnie przednimi łapami i chciał mnie uje-ac w ramię (tu szapoba dla właściciela, że prawdopodobnie wiedział, że ma psa debila i założył mu kaganiec). Zanim się ogarnąłem co się odjaniepawlilo to koleś mnie ominal razem z tym psem i rzucił do swojej matki albo innej partnerki tekst „chyba mu się nie spodobał plecak”. Była to dla mnie tak abstrakcyjna sytuacja, że dopiero po chwili otrzeźwiałem i go odpowiednio pozdrowiłem ciepłą wiązanką słów i poszedłem dalej. Ale teraz czy na rower idę czy w góry czy do lasu to gaz na niedźwiedzie mam zawsze przy sobie i jestem przygotowany na atak każdego, nawet niepozornego Pimpusia.
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach