Wpis z mikrobloga

@francis0440 ale akurat punkt 22 I 28 się odnośnie do czegoś innego XD nie powiesz mi że turbo fani soulslikeow Nie robią z tej gry elitaryzmu I nie wiadomo co. Pomijając kiszaka nie raz się spotykałem z tym, ba w przestrzeni publicznej nawet jest ze gry FS są bardzo trudne gdzie one są bardzo schematyczne I jeśli używasz Wszystko co gra Ci daje, to nie jest taka trudna.
  • Odpowiedz
  • 0
@Fetas64: spora część na pewno tak robi i Kiszak jest niestety tego jaskrawym przykładem.

I mogę się zgodzić, że w soulslike'ach jest całkiem sporo ułatwiaczy, a same te gry są nawet tak skonstruowane, żeby z nich korzystać częściej, niż w innych grach. Teraz sobie pykam w Lies of P i został mi się tylko Nameless Puppet i DLCek do przejścia. Gra była w cholerę trudna, dopóki nie zacząłem korzystać częściej
  • Odpowiedz
@francis0440: Nieuczciwym moim zdaniem jest porównywanie poziomu trudności w grach singleplayer i multiplayer. Z obydwu gier trudność wynika z kompletnie innych rzeczy i wymagają innych umiejętności lub cech. Podobnie wygląda z gatunkami gier, kto zna odpowiedź na pytanie czy trudniejsze jest powiedzmy Sekiro czy Factorio na jednym z cięższych modów Pyanodon (którego przejście zajmuje +/-1000 godzin)? Takie porównania i wywyższanie się służy tylko powiększaniu e-penisa wśród anonków
  • Odpowiedz
  • 0
@Pally: Dokładnie.

Problemem pewnie jest również to, że nie mamy takiego pozytywnego fana soulsów szeroko pojętych o zasięgach Kiszaka, który mógłby jakoś obniżać tę masę krytyczną. Którego można by pokazywać palcem na i mówić "patrzcie, można grać w te soulslike'i i nie być przy tym zjebem jak Kiszak". Najbliżej tego jest według mnie Tamae (najmniej sprany łeb spośród ludologicznego grona), Loanel, albo Quaz (choć ten to gra we wszystko (
  • Odpowiedz
@Pally: A ja się nie zgadzam, nie została przekroczona masa krytyczna tylko soulsy zaczęły być realistycznie postrzegane, przez lata na YT były filmy mówiące jakie to soulsy są cudowne, jak zmieniają życie i przez to wykształciła się ta propaganda, myślę, że tu możemy jak najbardziej podziękować kiszakowi, to dzięki niemu w końcu zaczęło się mówić (może i memicznie) o ich wadach. W tym co piszesz tej jest prawda gdy ludzie
  • Odpowiedz
@francis0440: Nie zgadzam sie totalnie szczególnie w porównaniu soulsy a maraton jest spora różnica we wkładaniu ciezkiej pracy grajac na konsoli a uprawiać cieżko zawodowo dana dyscypline ktora wymaga od Ciebie zdecydowanie wiecej wkładu. Jak najbardziej można sie cieszyc jako własny swój prywatny achiwment ale czy osiagniecie zyciowe to bardzo bym sie kłócił juz nie mowiac na tle innych realnych osiagnieć
  • Odpowiedz
  • 1
@trenbolone9898 Najwyraźniej mamy inne punkty widzenia.

Bo próbując robić np. jakiegoś no hita w soulsach (normalnie, a nie jak Kiszak z modami i exploitami), ćwiczysz umysł, skupienie i uwagę, do tego zapamiętujesz lokacje, ruchy wrogów. A przygotowując się do maratonu, trenujesz głównie ciało i wydolność. Natomiast w obu przypadkach poświęcasz swój czas, nie poddajesz się i idziesz do przodu, hartujesz swoją psychikę.
  • Odpowiedz
  • 1
@trenbolone9898 Tak, to prawda. Przy czym nigdzie nie twierdzę, że pokonanie Artoriasa to coś lepszego niż pokonanie Tysona z lat jego świetności. Do tego drugiego pojedynku - tak jak piszesz - trzeba mieć odpowiednią dietę, wstawać wcześnie rano na treningi i tak dalej. Nawet jakby to miał być Artorias no hit na macie do tańczenia, to i tak wysiłek będzie mniejszy ( ͡° ͜ʖ ͡°) I psychicznie
  • Odpowiedz