Wpis z mikrobloga

@WLADCA_MALP: jak byłem młodszy to polskie translacje to były jak białe kruki, ale tylko na pecetach, o konsolach zapomnij. dlatego zaparłem się i nauczyłem angielskiego, cisnąłem rodziców o lekcje i siedziałem godzinkę wieczorami. taka motywacja była potrzebna, w końcu chciałem się dowiedzieć o co chodzi w final fantasy 7 (okazało się, że fabuła jest głupia i nie ma sensu).
  • Odpowiedz
@wscieklizna_irl @inrzynier W jakichś platformówkach to pal licho, ale w rpegach z pierdyliardem statystyk i zależności brak języka polskiego to jest jakiś absurd. No i o czym tu w ogóle mówimy jak na PlayStation potrafią wypuszczać gry z pełną lokalizacją i jakoś da się.
  • Odpowiedz
@WLADCA_MALP plus jeszcze te wszystkie programy typu club Nintendo czy zbieranie monetek za jakieś breloczki też nie dla Polaka, po co ma oszczędzać na kolejnych grach, niech zawsze płaci pełną cenę.
  • Odpowiedz
muszą


@donatien-de-sade: Przykro mi, że ktoś cię zmusza do kupna tych gier. ( ͡° ͜ʖ ͡°) A tak bardziej serio - niestety jest to problem nie do rozwiązania przez kupujących. Bo jak ludzie głosują portfelem i takich gier nie kupują, to firma w statystykach widzi, że nie opłaca się robić tłumaczenia w tym regionie, bo i tak jest mała sprzedaż. A jak ludzie kupują, to przecież
  • Odpowiedz
@Makurise kiedyś tłumaczono to tym że takie tłumaczenie "musi być fizycznie na nośniku hur dur nie ma miejsca nie będziemy wam specjalnie na wasz region wytłaczać". Teraz w dobie online i aktualizacji, i tego ile np zarabiają tłumacze to jest po prostu jak splunięcie, inna sprawa że oficjalnym dystrybutorem na Polskę są Czechy i oprócz zrobienia jednej reklamy w roku nic nie robi.
  • Odpowiedz
w końcu chciałem się dowiedzieć o co chodzi w final fantasy 7 (okazało się, że fabuła jest głupia i nie ma sensu).


@inrzynier: ogólnie jak chodzi o japońskie (takiego Kojimy np) to tam każda fabuła na srogim kwasie powstawała
  • Odpowiedz
@Makurise przecież nie jeżdżę za granicę po te gry tylko kupuję je w polskich sklepach, które legalnie prowadzą sprzedaż a pieniądze trafiają do producenta. Wypadałoby dodać język polski, skoro cena jest taka sama jak u nacji posiadających w tej cenie pełną lokalizację.
  • Odpowiedz
@wscieklizna_irl: 2025 i nadal podczas dyskusji o braku polonizacji musi podbudować swoje poczucie własnej wartości, zarzucając innym brak znajomości angielskiego, choć nie ma to w zasadzie nic wspólnego z dyskusją, ani rzeczywistością
  • Odpowiedz
@donatien-de-sade: A co ma do rzeczy to gdzie kupujesz grę? Przecież masz w moim komentarzu powyżej pokazany prosty paradoks w statystykach, którego nie idzie wygrać - albo jest za mało kupujących (i nie opłaca się robić tłumaczenia), albo jest wystarczająco (i znów - nie opłaca się robić tłumaczenia). Firmy nie kierują się "wypadałoby", tylko statystykami i zyskiem.
  • Odpowiedz
@Makurise czyli jak konkurencja sprzedaje z wielkim sukcesem grę w Polsce z polską lokalizacją to też tego nie widać w statystykach? XD

Wystarczy kupować tylko gry posiadające język polski - to nie lata 90-te gdzie na jednej płycie z grą bawiło się całe osiedle. Gdyby Polacy kupowali TYLKO gry z językiem polskim to każda gra z wyłączeniem gier indie (których nie stać na tłumaczenia) byłaby z polskim.
  • Odpowiedz
Bo jak ludzie głosują portfelem i takich gier nie kupują, to firma w statystykach widzi, że nie opłaca się robić tłumaczenia w tym regionie, bo i tak jest mała sprzedaż.


@Makurise: Wtedy firma robi analizę rynku i ustala dlaczego gra nie chce się sprzedawać, mimo teoretycznie dużej bazy klientów. I albo robi to źle i tkwi w swoim błędzie albo robi to dobrze i wdraża plan naprawczy, inwestując w tłumaczenia.
  • Odpowiedz