Wpis z mikrobloga

#psychologia teraz spokojny sposób opowiem wam co myślę o terapii którą miałem nieprzyjemność mieć w tamtym roku i rzuciłem ją po 10 miesiącach.

Czemu rzuciłem?
- bo uważałem że nie będę prowadził monologu z osobą która mi nie słucha, i wręcz mam wrażenie że jawnie ze mnie kpi poprzez jakieś uwagi kąśliwe, chrząknięcia czy wręcz umniejszanie moim sprawą. Również nie będę z kimś rozmawiał o swoich dosyć ważnych i może nawet wstydliwych problemach, kto grzebie się z rozwiązaniem jak mucha w mazi, mijają kolejne tygodnie, problem jak był tak jest dalej, i to dosyć istotne a ona dalej nic. I tu przejdziemy do pewnego rozliczenia błędów zanim zgubię wątek:

Jak potem przeczytałem w internecie, terapeuta nie może pokierować działaniami pacjenta, To też zresztą sama mówiła kilka razy, ale skoro pacjent mówi że nie ma pojęcia bladego co ma ze sobą zrobić, no to chyba głupie jest oczekiwanie że nagle mu to wpadnie do głowy. W skrócie nie widziałem sensu w życiu no i niestety nie potrafiłem go sam znaleźć, dalej go nie widzę.
Żalisz się na to że zmuszasz się by iść do pracy ale nie możesz jej rzucić bo zdechniesz z głodu i cię eksmitują. Uważam to za cholernie ważny problem który powinien terapeutę ze swojego marazmu wyrwać bo to brzmi bardzo poważnie. A tutaj totalna wyjebka, jakby to nie miało znaczenia. Uważam że jest to nienaturalne zachowanie dla człowieka. Jest to swoista udawana gierka i nie wierzę żeby ktoś kto nie jest psychopatą mógł tak długo to ciągnąć. Jeżeli nie zależy ci na kimś, ale jednocześnie nie zabraniasz mu nawijania swoich wynurzeń, zwłaszcza na tematy dosyć osobiste, no to jesteś oszustem. Nie widzę tego inaczej. I tym bardziej jak tworzysz pseudo przyjazne podłoże do rozmów ale jednocześnie podważasz styl życia pacjenta który ci od kilkunastu spotkań mówi że opracował sobie bezpieczny sposób życia w którym jest stanie funkcjonować, a ty mu wyjeżdżasz ze swoimi przekonaniami że najważniejsze są pieniądze i pozycja społeczna czy jednoczesnym mówieniu wcześniej ale ty nie możesz swojej opinii zdradzać no to jest coś mocno nie halo. Ale dochodziło do tego że potrafiła nazwać moje opinie jako nieprawdziwe tylko dlatego że mam coś konkretnego w papierach zdiagnozowane. Czyli w skrócie jeżeli nie daj Boże masz czelność na coś chorować to już nie możesz mieć swojego zdania. Wszystko co powiesz jest chorobą i nie jest normalne nie jest prawdziwe.

Druga bardzo ważna sprawa; nie idźcie nigdy na terapię jeżeli nie macie zamiaru być normikiem. Musicie tego pragnąć. Każde odchylenie od tej normy będzie traktowane jako objaw choroby psychicznej. Masz chcieć wozu, roboty, pieniędzy i seksu. Inaczej jesteś chory. Nawet jeżeli rzekomy terapeuta żadnej z tych rzeczy nie posiada. On nie musi on jest chroniony. Ty jesteś debilem a on jest mądry. To jest guru, A wy jesteście tym głupkiem który ma się go słuchać. To trochę jak w powiedzonku jak wuł pierdzi to obora słucha

Po trzecie, gabinet terapeutyczny to nie jest rewia mody. Terapeuta powinien się ubierać schludnie a nie za wszelką cenę pokazywać swoją wyniosłość którą się nabyło podczas studiów, a pochodzi się z #!$%@? dolnego i jeździ starym zdezelowanym rzęchem. Bo pacjent może się trafić w różnym położeniu z różnym pochodzeniem i na przykład takie b-----------e go pozornym sukcesem może go tylko zamknąć w sobie jeszcze bardziej. Może go to wręcz zaszczuć. Równie dobrze może przyjść człowiek, który żył w totalnej biedzie, Nie miał szans na nic, do gnojony od małego a tutaj wyzwolona paniusia zmanierowana będzie mu za wszelką cenę dawała do zrozumienia że jest nikim.

Na razie to tyle z tych ważniejszych rzeczy.
  • 13
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@jan-kopec ważne słowo "pieniądze"
Te im nie śmierdzą, reszta to prywatne odczucia klienta/pacjenta, które akurat średnio ich interesują, bo jak nie Ty to kto inny, a to że to wszystko bujda na kółkach to lepiej o tym nie wspominać
  • Odpowiedz
  • 0
@TheOneWhoKnocks: nie płaciłem bo to było na NFZ. Ta d------a też prowadzi prywatne gabinet ale nie chodziłem prywatnie ale przede wszystkim nie chce mi się wierzyć w to że prywatnie nagle bardziej się stara.

Ale masz rację... W całej rozciągłości. Zastanowię jak bardzo #!$%@?łá trzeba być jednostką żeby uważać że nic się złego nie dzieje i nic się złego nie robi. Bo pieniądze niby... Ale chyba jakoś dużo ich nie
  • Odpowiedz
  • 0
@blazko: brak celu w życiu, nieumiejtność jego zmiany na lepsze, brak radości z niego, uzależnienie od adrenaliny i wstręt do pracy oraz niemożność jej utrzymania. Oraz z czego to wynika
  • Odpowiedz
  • 0
@jan-kopec bo od diagnozy zaczyna się proces terapeutyczny, a Ty tego nie napisałeś, dlaczego zapytałem. Na tagu 90% wpisów jest podobnych do Twoich, że Juliki, że nic nie daje, że wyciągają kasę, że byli 2 razy i nie widzą rezultatów itp itd. Ale też pojawiają się wpisy, gdzie ktoś pisze jak terapia mu pomogła i zmieniła jego życie. Mi w pamięci został taki gdzie Mirek wrzucił swoje zdjęcie, polecam poszukać i
  • Odpowiedz
  • 0
@blazko: u mnie nie zadziała bo tak samo jak napisałem wyżej musiałbym chcieć funkcjonować normalnie i wierzyć w to że społeczeństwo się nie myli. Że ja funkcjonować normalnie i nie chcę, nie zamierzam i diagnoza jest mi jak najbardziej na rękę nawet jak wydawałaby się dla kogoś totalny wyrokiem, to i terapia nie zadziałała, bo z samego założenia nie będę słuchał kogoś kto oczekuje że łyknę te redpillowe pierdoły i
  • Odpowiedz
  • 0
@jan-kopec ja uważam, że na terapię idzie się jako pacjent, bo jest się chorym, ma się zaburzenie. Lub jako klient, uważając to za usługę, która ma coś wnieść. A Ty rozumiem poszedłeś z ciekawości? I dociekałeś 10 miesięcy?
  • Odpowiedz
  • 0
@blazko: jak widać. Sam się dziwię że tyle wytrzymałem. No wiesz wszyscy pieprzyli mi że potrzebuje terapii że ma niby mi pomóc.... Tylko nikt nie powiedział w jaki sposób i niby dlaczego miałaby pomóc. Wyglądało to jakby od samej terapii wszystko miało się zmienić. No to i byłem ciekaw czy coś drgnie... Resztę już znasz
  • Odpowiedz