Aktywne Wpisy
comanchee +8
Ej mirki z #wykop30plus, czy zauważyliście w swoim życiu pewien moment, gdy ostatnie grupy towarzyskie się rozsypują, ludzie okopują się w związkach i nie wychylają poza nie nosa, z wyjątkiem własnych najbliższych przyjaciół? Chyba znalazłem się w takim punkcie, gdzie dawni znajomi przestają się do siebie odzywać, nikt niczego już nie proponuje i wychodzi że wszystkim to pasuje.
kim jeztescie wewnetrznie?
I w wyniku paru minut działania, stworzyli osobny byt, z osobną świadomością, którego istnienie nie ma żadnego sensu i wartości, a który jest skazany na istnienie do momentu gdy jego tkanka biologiczna nie jest w stanie dłużej regenerować się z uszkodzeń.
I ten nowy człowiek, tak samo jak jego rodzice, jest stworzony wedle schematu, który wytwarza w nim potrzeby które zaskutkują stworzeniem kolejnego istnienia.
I tak w kółko bezwłose szympansy biegają wśród konstrukcji z betonu, jedzą, manipulują bardziej zaawansowanymi patykami by móc uzyskać jedzenie i rozprzestrzeniają swoje geny.
I te bezwłose szympanse mają bardziej zaawansowane intelekty. Ale nie na tyle żeby uzyskać zrozumienie na swój własny temat, a jedynie na tyle by zadać sobie pytanie o swoje istnienie, a następnie wytworzyć nie najrealniejsze, lecz najprostsze i najprzyjemniejsze wytłumaczenie.
Takie za które móżdżek gadzi nagrodzi ich hormonami powodującymi przyjemne odczucie lub przynajmniej brakiem wydzielania kortyzolu i odczucia nieprzyjemnego.
A następnie tworzą sobie nieistniejące zjawiska, jak "sens" życia, "cel" życia.
Nadają je przyjemności, czy też drodze do uzyskania przyjemności, nie rozumiejąc że przyjemność to zwykły zastrzyk hormonalny, wyzwalany w sytuacjach które móżdżek gadzi rozpoznaje jako korzystne, zgodnie z schematem wynikłym na drodze ewolucji.
Zwykły wbudowany mechanizm kija i marchewki.
Nadają je działaniom, decyzjom, potrzebom, nie rozumiejąc że te wszystkie rzeczy są jedynie czymś w rodzaju opakowania wokół niezrozumiałej, nie w pełni świadomej potrzeby przetrwania i rozmnożenia się. Zbiór mechanizmów które utrwaliły się na drodze doboru naturalnego, część z nich jest praktyczna i użyteczna, część jest efektem ubocznym, a jeszcze inna część utraciła swą użyteczność, lecz wciąż istnie przez brak stanowienia ciężaru ograniczającego przeżywalność.
A ów "sens" i "cel" po prostu nie istnieją. Nie są żadną z regół w jakich działa wszechświat, ani żadną zasadą uniwersalną.
Są jedynie iluzorycznymi projekcjami nakładanymi przez umysł, nie mającymi żadnego punktu zaczepienia poza owym umysłem.
Ludzie nie mają sensu i celu. Po prostu są i tyle. Funkcjonują tak jak proces ewolucji ich ukształtował.
Tak samo fakt istnienia po prostu zachodzi. I tyle.
Cała ta "wzniosła" otoczka nadawana faktowi istnienia, to tylko efekt uboczny funkcji które przejawia mózg.
#nihilizm
Komentarz usunięty przez moderatora
posiadanie świadomości na takim poziomie to jest k---a dramat
Kto będzie robić w fabryce smrodu na kolejne wakacje dla córki Janusza Biznesu?
Kto będzie im śmieci wywozić?
Kto będzie im remontować łazienkę?
Wywiescie białą flagę i połóżcie się w grobie, bo nic was dobrego
Komentarz usunięty przez moderatora
Jedni żyją tylko dla siebie, inni dla najbliższych, jeszcze inni pomagając światu, a niektórzy sami przedwcześnie kończą swój żywot. Ostatecznie chyba każdy z
Teraz owemu "celowi" nadajemy "wartość", gdyż jego wypełnienie niesie ze sobą obietnicę otrzymania radości/przyjemności/szczęścia.
Lecz owa przyjemność jest chwilowa. Po niej następuje znużenie, smutek, znudzenie i znów jesteśmy zagonieni przez umysł do wypełniania innych jego poleceń.
Tak jak napisałem w głównym wpisie, zwykły przymus, ganianie za nagrodą otrzymywaną w zamian za spełnianie potrzeb wynikłych z konstrukcji mózgu
Dobrze, w sensie pisania realistycznego. Zgadzam się z tym.
A więc tak jak napisałem, odczuli potrzebę spółkowania, wynikającą z mechanizmów biologicznych.
Odczuli nieprzyjemność, jaką wywołał móżdżek gadzi w związku z brakiem rozmnożenia się, więc podjęcli działania mające odsunąć nieprzyjemność oraz dać przyjemność.
Nic. Poczułem impuls (nie wiem jak inaczej to określić) żeby to napisać, więc to napisałem. Nie wyniknie z tego nic, tak jak z wszystkiego co robimy.
Ty z kolei się ze mną nie zgadzasz, więc poczułeś impuls by odpowiedzieć. Co w związku z tym?
Z świadomością jest o tyle problem, że (zgodnie z moją wiedzą) wciąż nie do końca wiemy czym jest, przez co wciąż nie stworzyliśmy jej jednoznacznego i pewnego określenia.
Nie wiem czy w pełni zrozumieliśmy te mechanizmy, ale na pewno je zarejestrowaliśmy. Wiemy że każda myśl jest przejawem pracy neuronów, każda emocja i uczucie to rezultat pracy neuroprzekaźników i hormonów. Wiemy również że możemy manipulować nimi z zewnątrz, choć obecnie jedynie w sposób ograniczony przez współczesną
Jeśli dana rzecz przez kogoś jest uważana za sensowną, przez kogoś innego za bezsensowną, ktoś inny kiedyś uważał ją za sensowną, ktoś inny dopiero będzie itd., to wtedy nie można owej rzeczy nadać owej cechy.
Ponieważ dana rzecz nie może jednocześnie przejawiac sobą dwie wykluczające się cechy.
A skoro tak, to owa "sensowność" jest iluzoryczna
Tu przyznaję Ci rację, wpis mógłby chyba być napisany bardziej zrozumiale i konkretnie.
"Miłości" nie ma, jeśli za nią uznajemy powszechne jej zrozumienie. A powszechne zrozumienie (w mojej opinii) to nie do końca naturalna więź, magnetyzm dusz, magiczne uczucie itd.
Miłość jest rezutatem procesów zachodzących w mózgu, które mają za zadanie zaskutkować rozmnożeniem się oraz stworzeniem dziecku prawidłowych warunków do