Wpis z mikrobloga

Witam wszystkich na #wojnawkolorze następcy tagu #iiwojnaswiatowawkolorze.

POŻYTECZNI IDIOCI MOSKWY W POLSCE

Był chłodny poranek 13 października 1923 roku. Dochodziła 9. rano, kiedy porucznik Bakierski prowadził musztrę swojej kompanii 21. pułku piechoty na terenie Cytadeli Warszawskiej. Nagle dostrzega smużkę czarnego dymu unoszącą się nad obwałowaniami prochowni. Zimny pot momentalnie oblewa kark porucznika. W prochowni zgromadzone są gigantyczne ilości włoskiego bezdymnego prochu do artylerii ciężkiej. Oficer nie traci zimnej krwi i krzyczy do swoich żołnierzy, aby jak najszybciej schronili się za budynkiem pobliskiej szwalni, sam zaś rzuca się do ucieczki. Chwilę potem rozlega się straszliwy huk, a ziemia zaczyna falować, niczym podczas trzęsienia ziemi. Fala uderzeniowa obala porucznika, po czym miażdży budynek X Pawilonu Cytadeli, szwalnie, stajnie, wozownie, kuchnie i przetacza się przez Żoliborz, zrywając dachy i wybijając szyby w oknach. W gruzy obraca się brama Cytadeli, robotników na budowanym niedaleko osiedlu oficerskim podmuch zrzuca z rusztowań. Gdy opada wreszcie ogromny całun czarnego dymu i kurzu, na miejscu prochowni widać ogromny, kilkunastometrowy lej w ziemi.

* * *
''Związek Radziecki nie jest tylko naszym sojusznikiem, to jest powiedzenie dla narodu. Dla nas, dla partyjniaków Związek Radziecki jest naszą Ojczyzną, a granice nasze nie jestem w stanie dziś określić, dziś są za Berlinem, a jutro na Gibraltarze.''

Tak mówił po wojnie jeden z najzagorzalszych komunistów polskojęzycznych, Mieczysław Moczar.

I nie da się odmówić prawdy temu stwierdzeniu. [A]

* * *

Po rewolucji październikowej (która, jak sama nazwa wskazuje, wybuchła w listopadzie), największym wsparciem dla bolszewików okazali się być rozsiani po całym świecie fanatyczni komuniści, tworzący swoje milicje i rady. Dla Włodzimierza Lenina był to wymarzony prezent do realizacji planu rewolucji światowej. W marcu 1919 roku powstała tzw. Międzynarodówka Komunistyczna (Komintern) - fasadowa organizacja, nawiązująca do ponadnarodowych stowarzyszeń, zawiązywanych wcześniej przez partie socjalistyczne. Zrzeszała ona partie komunistyczne na całym świecie, zarówno działające legalnie, jak i nie. Nadzór nad Kominternem prowadziła sowiecka bezpieka OGPU (później NKWD) aż do rozwiązania organizacji w 1943 roku. OGPU pod rządami Feliksa Dzierżyńskiego podporządkowało sobie Komintern, przekształcając go de facto w ekspozyturę sowieckiego wywiadu. Dzięki temu posunięciu partie komunistyczne nie tylko były cennym źródłem informacji na temat większości krajów świata, ale pozwalały na koordynację i realizację działań zmierzających do obalenia panujących rządów i przejęcia władzy przez komunistów.

Teraz cofniemy się trochę. Gdy 11 listopada 1918 roku Polska odzyskała niepodległość, miażdżąca większość polskich środowisk opowiedziała się za ustrojem demokratycznym i poparła utworzenie Państwa Polskiego. Poza jednym. W połowie grudnia 1918 roku działacze dotychczasowych skrajnie lewicowych partii: PPS-Lewica i Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy połączyli się w jedną partię - Komunistyczną Partię Robotniczą Polski. Partia ta odrzuciła uznanie niepodległości Polski, głównie za sprawą jednej z liderek SDKPiL, niejakiej Róży Luksemburg vel Rozalii Luxenburg, fanatycznej komunistki żydowskiego pochodzenia z Zamościa.

KPRP nie tylko sprzeciwiała się niepodległości Polski. Stanowczo potępiała postanowienia Traktatu Wersalskiego, przyznanie Polsce Wielkopolski i Pomorza, oraz polskiego dostępu do morza. Partia ta jawnie nawoływała do zrzeczenia się polskich terytoriów na rzecz dopiero co pokonanych Niemiec. KPRP bowiem zabiegała o wzmocnienie niemieckich komunistów, a odebranie ziem Niemcom - ich zdaniem - osłabiało plan rewolucji światowej. Co więcej, KPRP nawoływała do bojkotu pierwszych wyborów do Sejmu w styczniu 1919 roku, a jej działacze brali udział w formowaniu tzw. Zachodniej Dywizji Strzelców - formacji Armii Czerwonej złożonej z Polaków.

KPRP zasłynęła próbą rewolty w Zamościu 24 grudnia 1918 roku, gdy wyprowadziła na ulice miasta kilkuset zrewoltowanych żołnierzy 35. pułku piechoty. Ci zdołali zająć więzienie i rozbić posterunek żandarmerii, ale próba rewolucji nie powiodła się. Do buntowników dołączyło tylko stu cywilów. Po wysłaniu ekspedycji karnej pod dowództwem majora Leopolda Lisa-Kuli buntowników spacyfikowano do 30 grudnia. Uświadomiło to komunistom, że scenariusz z Rosji - wybuch rewolucji na łonie armii - w Polsce się nie sprawdzi.

Ponieważ obłąkańcze teorie i nawoływania zamojskiej komunistki nie zostały nie tylko zrealizowane, ale nawet przyjęte z aprobatą w Polsce, Róża Luksemburg wyjechała do Niemiec. 15 stycznia 1919 roku w Berlinie, na rozkaz kapitana Waldemara Pabsta żołnierze Freikorpsu schwytali ją i wymierzyli jej jedyną możliwą karę.

Polskojęzyczni komuniści rozpoczęli zatem tworzenie uzbrojonych band, przygotowujących rebelię przeciwko Polsce i mających powitać Armię Czerwoną. Utworzono jednostki Rad Delegatów Robotniczych i Czerwonej Gwardii, liczące w samej Warszawie tysiąc osób. Przygotowania te nie umknęły uwadze polskiej policji, która przeprowadziła zmasowane aresztowania wśród terrorystów w marcu 1919 roku. Wśród aresztowanych był m.in. Stefan Żbikowski, były dowódca Zachodniej Dywizji Strzelców. W KPRP pełnił funkcję dowódcy Wydziału Wojskowego i był przewidziany jako przywódca komunistycznej rebelii nad Wisłą. Żbikowskiego skazano na osiem lat więzienia. Żbikowski nie odsiedział jednak swojej kary, bo po pokoju ryskim w 1921 roku Rosja sowiecka wynegocjowała jego wymianę. Z kolei Zachodnia Dywizja Strzelców poniosła bardzo wysokie straty w walce prawdziwą armią polską i już latem 1919 roku utraciła swój ''polski'' charakter. Do formowanej w 1920 roku ''Polskiej Armii Czerwonej'' zgłosiło się raptem... 176 osobników.

Komuniści z KPRP podczas wojny z bolszewikami zapisali się jedynie swoimi odezwami i ulotkami, w których pisali przezabawne urojenia o tym jak ''kontrrewolucyjne'' Wojsko Polskie ''rozpada się pod potężnymi ciosami'' bolszewików, nawoływali ''braterskich robotników'' z innych krajów do pozbawienia ''pańskiego rządu polskiego'' pomocy i wzywali żołnierzy do dezercji i ''obywatelskiego nieposłuszeństwa'' względem ''jaśniepanów oficerów''. Propaganda antypolska i próby szerzenia defetyzmu jednak spełzły na niczym. Garstka polskojęzycznych zdrajców pod przywództwem Juliana Marchlewskiego i Feliksa Dzierżyńskiego utworzyła 23 lipca 1920 roku Polrewkom - ''polski'' komitet rewolucyjny - organ mający pełnić funkcję władzy w podbitej przez bolszewików Polsce. Komitet aktywnie prowadził politykę terroru przeciwko polskim działaczom, politykom i ziemianom, dokonując mordów i grabieży. Planowano utworzenie sieci obozów koncentracyjnych dla wszystkich ''świadomych wrogów rewolucji''. Jego działalność, która wybiega poza ramy mojej Strony, nie potrwała długo, bo już po miesiącu został rozwiązany.

Należy wspomnieć, że jego następca z 1944 roku, znany jako PKWN, był dużo skuteczniejszy w swojej kolaboracji z bolszewikami i terrorze.

* * *

Klęska łobuzów spod czerwonej szmaty nad Wisłą, poczyniona armiami wąsatego Komendanta, uświadomiła Leninowi, że nawet fanatyczny, rewolucyjny zapał garstki komunistów to za mało. W związku z tym, w 1922 roku powołany został Komunistyczny Uniwersytet Mniejszości Narodowych Zachodu (KUNMZ), mający kształcić późniejsze elity intelektualne przyszłych republik sowieckich na zachodzie Europy Placówka powstała z połączenia szkół partyjnych: niemieckiej, rumuńskiej, polskiej i litewsko-żydowsko-łotewskiej. Jej pierwszym ''rektorem'' został Julian Marchlewski.

Dwa lata później w Kraskowie pod Moskwą OGPU rozpoczęło prowadzenie tajnych, dziewięciomiesięcznych kursów dywersyjnych dla członków KPRP. Uczono na nich strzelać, rzucać granatami, obsługiwać radiostację, prowadzić sabotaż, fałszować dokumenty i drukować ulotki. Wielu z kursantów później brało udział w naruszaniu polskiej granicy wschodniej wspierając Zakordat, co opisywałem niedawno. Najsłynniejszą akcją dywersantów był atak na Stołpce 4 sierpnia 1924 roku. Jednymi z absolwentów tych kursów byli przyszli czołowi komuniści PRL - Władysław Gomułka i Bolesław Bierut.

Dla KPRP - przekształconej w 1925 roku w Komunistyczną Partię Polski - nastały dość ciężkie czasy. Komuniści stanęli bowiem przed faktem, że dla większości Polaków posiadanie własnego państwa ma ogromne znaczenie. Co więcej, polskiej policji udało się znowu rozbić m.in. Wydział Wojskowy KPRP. Większość komunistów uznała, że należy zaakceptować niepodległość i szukać porozumienia z PPS. Przeciwni temu byli ''mniejszościowcy'' pod przywództwem Henryka Steina i Juliana Leszczyńskiego, opowiadający się nadal za zniszczeniem Rzeczpospolitej i aneksji przez ZSRR. Konflikt ten w marginalnej, liczącej ok. 3 tys. osób organizacji, być może by nie miał dalszego ciągu, gdyby nie to, że ''mniejszościowcy'' mieli poparcie Moskwy. A ta hojnie słała pieniądze i sprzęt na destabilizację RP. Do tego doszło do fuzji z lewicową partią żydowską Bund. Na skutek walk frakcyjnych spora część Bundu przeniosła się do KPP, ponadto także członkowie partii Poalej-Syjon i Ferajnigte, również żydowskimi. Przykładowo, pod koniec lat 20. 42 % członków KPP miała żydowskie pochodzenie, z czego w samej Warszawie - ok. 50 %, Kielcach i Radomiu - prawie 60 %, a Lublinie i Siedlcach - ponad 80 %. W komitecie centralnym KPP Żydzi stanowili 40 %. Nic dziwnego, że w Polsce KPP - a za nią cały ruch komunistyczny - coraz bardziej utożsamiany był z Żydami i nazywany ''żydokomuną''.

* * *

Komuniści, nie mogąc pogodzić się z klęską rewolucji, rozpoczęli działania, mające na celu destabilizację RP. Latem 1921 roku głośno było o aresztowaniu grupy terrorystów, dowodzonych przez Mariana Buczka na Lubelszczyźnie, którzy przygotowywali zbrojny zamach stanu. Wiosną 1923 roku nastąpiła seria zamachów bombowych w Krakowie i Warszawie (m.in. bomby do redakcji gazet, w tym ''Rzeczpospolitej'' i siedziby Rektora UJ), których ukoronowaniem miał być zamach na prezydenta Stanisława Wojciechowskiego i premiera Wincentego Witosa 3 maja 1923 roku. Planowano także mord na marszałku Piłsudskim, którego miała zamordować w Sulejówku przebrana za endeków bojówka komunistyczna. Liczono na wybuch walk między piłsudczykami, a endekami i destabilizację państwa, którą zakończy wkroczenie oddziałów bolszewickich do Polski. Obie akcje nie zostały ostatecznie przeprowadzone.

Największym zamachem terrorystów z KPP było wysadzenie składu amunicji w pobliżu Pawilonu X Cytadeli Warszawskiej 13 października 1923 roku. Zginęło w nim 28 osób, a 160 zostało rannych, głównie rodziny żołnierzy mieszkających w Cytadeli. Dzięki konstrukcji prochowni - zagłębionej w ziemi i otoczonej obwałowaniem - większość energii wybuchu poszła w powietrze. Sprawą zainteresował się osobiście premier Witos, który nakazał szybkie odnalezienie i ukaranie sprawców. Okazali się nimi oficerowie WP, Antoni Wieczorkiewicz i Walery Bagiński. Obaj należeli do KPRP i współpracowali z Razwieduprem. Po krótkim procesie skazano ich na karę śmierci.

Ale do jej wykonania nie doszło. Zaraz po wydaniu wyroku, sowieckie poselstwo w Warszawie wynegocjowało ich wymianę. Strona polska się zgodziła i zamieniła obydwu terrorystom karę na dożywocie.

Do wymiany jednak także nie doszło. Miało do niej dojść 29 marca 1925 roku, tuż przed granicą polsko-sowiecką, na stacji w znanych nam już Stołpcach. Po stronie sowieckiej już stała orkiestra, przygotowywano kwiaty i gromkie powitanie ''bohaterów''. Jeszcze tylko kilka chwil... Wtem, jeden z konwojentów, 29-letni przodownik policji Józef Muraszko wyszarpnął pistolet z kabury i obydwu terrorystów zastrzelił. Gdy wpadł do przedziału prezes Delegacji Repatriacyjnej RP Wilhelm Kulikowski, mający nadzorować wymianę i zapytał, kto strzelał, przodownik spokojnie odpowiedział: ''Ja. Nie chciałem, aby tych dwóch osobników dalej szkodziło Polsce'', po czym oddał w wyciągniętej dłoni pistolet. Został aresztowany. Przed sądem wygłosił płomienne przemówienie, w którym uzasadniał swój czyn. Dzielny policjant od 1917 roku walczył przeciwko bolszewikom, widział ich bestialstwa na Kresach, osobiście zwalczał sowieckie bandy dywersyjne przenikające granicę. Na sali sądowej porównywano go do Tadeusza Reytana. Sąd najwyraźniej również nie uważał, by była to specjalnie wielka zbrodnia i przodownika (na zdjęciu, w środku, w kapeluszu) skazał na zaledwie dwa lata domu poprawczego.

Wyrok ten w Polsce przyjęto z aprobatą, bowiem KPP uznawana była powszechnie za ''ciało obce''. Popularności komuniści nie zdobyli także dlatego, że brutalnie zwalczali nie tylko endecję, ale też polskich socjalistów, dopuszczając się nawet przeciwko nim mordów, jak na pochodzie 1 maja 1926 roku w Warszawie, kiedy komuniści zamordowali czterech socjalistów. Dwa lata później dopuścili się analogicznego zamachu, również 1 maja, zabijając osiem osób. Nierzadko dochodziło do strzelanin rodem z filmów gangsterskich, jak próba zamachu na policyjnego wywiadowcę Józefa Cechowskiego (to on wydał sprawców zamachu na Cytadelę) 17 lipca 1925 roku na ulicach Warszawy, gdy bandyci w iście westernowym stylu strzelali na oślep z dwóch pistoletów jednocześnie. Zabili wtedy dwie i ranili dwie kolejne osoby. Komunistów powszechnie uważano za niebezpiecznych szaleńców, w dodatku współpracujących z wrogim Polsce państwem.

Być może w przedwojennej Polsce słowa Komendanta więcej znaczyły, niż obecnie:

''Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym''.

* * *

Od 1926 roku działalność KPP zaczęła słabnąć. Poparła ona, co prawda, przewrót majowy, licząc, że doprowadzi to do wybuchu wojny domowej i wkroczenia bolszewików. Nic takiego się jednak nie stało, a marszałek Piłsudski zdecydowanie przystąpił do rozprawy z komunistycznymi obłąkańcami. W okresie 1918-26 zatrzymano pod zarzutem prowadzenia działalności komunistycznej 23 tys. osób, w latach 1927-33 - aż 52 tysiące, a w latach 1934-39 - 28 tysięcy ludzi. W utworzonym tzw. Miejscu Odosobnienia w Berezie Kartuskiej na połowę z 3 tys. przetrzymywanych tam więźniów stanowili właśnie komuniści. Ci - paradoksalnie - mogli mówić o szczęściu - dożyli bowiem w ogromnej większości wybuchu II WŚ, na czele z samym Bolesławem Bierutem.

Po podpisaniu polsko-sowieckiego paktu o nieagresji w 1932 roku partia jeszcze bardziej straciła na znaczeniu. Komintern nakazał bowiem wstrzymanie działalności terrorystycznej. Część z nich na rozkaz Moskwy wyjechało do Hiszpanii, by walczyć o ''wolność'' w szeregach Brygad Międzynarodowych podczas wojny domowej. Większość z nich albo zginęła w Hiszpanii, albo została internowana przez Francuzów w 1939 roku.

Większość głównych polskojęzycznych komunistów wezwano do Moskwy w 1937 roku i tam zgładzono na rozkaz Stalina, na czele ze wspomnianymi Steinem, Leszczyńskim i Żbikowskim. Sowiecki dyktator bowiem był rozczarowany miernymi wynikami swojej polskojęzycznej agentury. Mimo pokaźnych sum przekazywanych przez Moskwę i darmowych szkoleń, komuniści nie byli w stanie zdestabilizować RP. Nie wychodziły im zamachy terrorystyczne, społecznego zaufania nie zdobyli. Co więcej, marginalne środowisko polskojęzycznych komunistów było bardzo dobrze rozpracowane przez polską policję i kontrwywiad.

O byłych więźniach Berezy Kartuskiej sowiecki dyktator przypomniał sobie latem 1941 roku, gdy przerażony uderzeniami pancernych pięści Wehrmachtu potrzebował swoich figurantów do budowy nowej, ''ludowej'' Polski.

* * *

Mój fanpage na Facebooku:https://www.facebook.com/WojnawKolorze2.0/
Koloryzacja zdjęcia: https://www.facebook.com/KolorFrontu/

Jeśli macie ochotę mnie wspierać, zapraszam do odwiedzenia profilu na Patronite, lub BuyCoffee i postawienia mi symbolicznej kawy/piwa za moje teksty.

https://patronite.pl/WojnawKolorze
https://buycoffee.to/wojnawkolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #wojna #historia #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #rosja #ruskimir #zsrr #komunizm #zdrajcy #polska #warszawa
IIWSwKolorze1939-45 - Witam wszystkich na #wojnawkolorze następcy tagu #iiwojnaswiato...

źródło: 258770501_297298758935113_8384517959578288183_n

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz