Aktywne Wpisy

czerwonykomuch +248
Z powodu obniżki składki zdrowotnej dla biednych, wiecznie poszkodowanych psiembiordzów, którzy zapewniają nam takie innowacje jak „zatrudnienie B2B” lub mikroapartamenty inwestycyjne 15 m2, ochrona zdrowia straci ROCZNIE dwukrotnie więcej pieniędzy niż WOŚP uzbierał przez 32 lata.
Ale biedni psiembiordzy na to zasłużyli wstając rano, biorąc zimne prysznice i odmawiając sobie kawy na mieście, więc ogromne ulgi podatkowe i 300 mld rozdane w czasie COVID-a są dla nich, a dla etaciarza jest 32%
Ale biedni psiembiordzy na to zasłużyli wstając rano, biorąc zimne prysznice i odmawiając sobie kawy na mieście, więc ogromne ulgi podatkowe i 300 mld rozdane w czasie COVID-a są dla nich, a dla etaciarza jest 32%

źródło: IMG_7766
Pobierz
Jak wypełniacie swój "bezsens" istnienia? U mnie jest ciężko. Osiągnąłem w życiu co pragnąłem, tj. żona, nieruchomość, druga nieruchomość która stoi pusta, działka w fajnej dzielnicy. Brakuje nam tylko jednego, posiadania dziecka. Mam 30 lat, żona ma 35. Staramy się od około 6 miesięcy i narazie nic nie wychodzi. Może to jeszcze za krótko, a ja jestem chyba pesymistą? Bierzemy leki, tj. kwas foliowy i inne witaminy, ale narazie cały czas zamiast
#zwiazki #rozowepaski #logikarozowychpaskow #niebieskiepaski Pisze z anonimowych bo trochę wstyd z glownego konta. Problem w #zwiazki Ja lat 30, dziewczyna sporo mlodsza, 3 lata razem, 2.5 roku (z przerwami, zaraz wyjasnie) wspolnego mieszkania. Moj pierwszy "powazny" zwiazek jej nie, wczesniej mialem jakies krotkie ale bez zycia razem i planow na przyszlosc
Rozstajemy sie i wracamy do siebie już których raz z kolei. Ktorys raz mam na mysli na pewno dwucyfrowa liczbe na pewno wiecej niz 10. Juz stracilem rachube. Ja jestem spokojny, ona bardzo nerwowa i wybuchowa. Zawsze rozstajemy sie podczas karczemnej awantury, ona rzuca talerzami, krzyczy. Powody sa rozne ale najczesciej to tylko preteksty do klotni. Cylk wygląda tak: cos sie psuje, ciche dni, wybuch awantury, rozstanie.... Mowi ze zrywa i odchodzi. Dzien, dwa, albo nawet pare tygodni osobno a w tym czasie ja staram sie wszystko naprawiac. Czasami wtedy "wyprowadza" sie do kolezanki ale zasadniczo nie wiem co wtedy robi. Pozniej wraca, przeprasza, a ja zawsze jej wybaczam. Mimo ze czuje ze to zle i zyje w toksycznym zwiazku. Z jednej strony mysle ze to ta jedyna a z drugiej wiem ze zaraz znowu bedziemy sie rozstawać. Za kazdym razem przezywam to chyba gorzej. Boje sie ze pewnego dnia rozstaniemy sie na zawsze ale z drugiej strony moze troche tego chce. Na pewno nie pojdziemy na terapie bo facetowi nie wypada. Ostatni raz rozstalismy siena majowke a teraz czuje ze znowu się psuje. Psychicznie juz nie daje powoli rady bo wiem co mnie czeka. Nie jestem szczesliwy ale sam tez nie bede wiec nic nie chce zmieniac. Uprzedzajac rozmawialem o tym wiele razy. Czuje do siebie brak szacunku bo wiem ze i tak zawsze jej wybacze i zawsze pozwole wrocic a ona to wykorzystuje. Raczej mnie nie zdradza ale czuje sie jak zabawka ktora mozna sie pobawic i odstawic na bok jak sie znudzi. Boje sie tez ze ona sobie beze mnie nie poradzi i to dlatego wraca. Zanim mnie poznala miala naprawde ciezko w zyciu. Niestety podczas tych rozstan zawsze pada duzo mocnych slow glownie z jej ust. Nie umiem postawic granicy. Zaraz znowu sie rozstaniemy a ja znowu jej pozwole na powrot. Poza tym to dobry człowiek mila zabawna ambitna ale to się konczy w momencie gdy stwierdza ze znowu odchodzi. Nie potrafie tego zakonczyc, a nawet gdybym umial to czuje ze znowu sie skonczy jak zawsze tym ze ona albo ja sie odezwie i bedziemy to lepic. Nie umiem odouscic. Wiem ze nie zostanie moja zona bo bym sie co roku z nia musial rozwodzic ale sam z siebie nie odejde i czuje ze trace ostatnie lata na zdrowy zwiazek.
─────────────────────
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Nighthuntero
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim
Pamiętaj tylko że jeżeli zrobisz jej bombelka, albo się ożenisz, to o wiele grubsze podłości będą jej uchodziły, bo masz wysoką barierę wyjścia
@mirko_anonim: tak
@mirko_anonim Terapii to potrzebujesz, ale przede wszystkim ty, bo nie jesteś w stanie stawiać granic i funkcjonować w tym związku.
A jak 'facetowi nie wypada iść', to się męcz. W końcu to co 'wypada' jest ważniejszy od zdrowia, wiadomo. ¯_(ツ)_/¯
@alfka: oczywiście samica zawsze za samicą nie ważne co się dzieje. Oboje potrzebują ale przede wszystkim ona bo jest jebnięta jak widać z opisu. Rzucanie talerzami nie jest normalne i to robota dla psychiatry
@mirko_anonim: na pewno bardziej niż z nią
@mirko_anonim: bo nie znasz innych bab. Zaskocze cię: to nie jest ta jedyna i jest ich setki które mają choć trochę lepiej poukładane w głowie
@mirko_anonim: XD Dalej przestałam czytać. 2/10
Bo jak dla mnie, to pytanie nie brzmi "czy s--------ć", tylko "jak szybko i jak daleko"?
@alfka: chyba raczej potrzebuje kursu tresowania malp ( ͡° ͜ʖ ͡°)
1. Jak rzuca talerzami, to jest p----------a.
2. Zamiast uprawiać ciche dni, rozmawiajcie ze sobą od razu o problemach.
3. Pewnie Jak ucieka z domu, to potem dobrze się bawi ( ͡° ͜ʖ ͡°)
4. Kumpel był w takim związku kilka lat. Kiedyś po takim zerwaniu sprowadził sobie inną babę do mieszkania. Kolejnego dnia, stara baba tam wbiła i znalazła nieswoje włosy w pościeli. (Nikogo
po pierwsze to potrzebuje ją rzucić w ch00y, to nie żaden związek
Ale to krótkowzroczne. Jak pisali wyżej, lepiej być samemu w spokoju niż tak się męczyć. Żaden normalny związek tak nie działa.
Tam piszesz że i tak nie będzie Twoją żoną. To po co z nią jesteś? Bo się boisz samotności? Tym sposobem