Wpis z mikrobloga

W końcu spotkałem się z matką i jej wygarnąłem to, co mi głównie leżało na sercu. Od ostatnich dobrych 2 lat kilka razy w tygodniu prowadziłem z nią w swojej w głowie kłótnie i co chwila wygarniałem jej rzeczy, za które mam jej za złe. Tak mi to cały czas ciążyło, że postanowiłem w końcu jej to powiedzieć prosto w twarz. Oczywiście zachowałem przy tym mimo wszystko kulturę, nie podnosiłem głosu, mówiłem spokojnie. Szedłem tam z nastawieniem, że mnie nie przeprosi, że się nie zmieni - bo nie taki był zamiar. Zamiar był tylko i wyłącznie taki, żeby samego siebie odciążyć od gówna, którego mi nasypała kiedyś do głowy. Potraktowałem to jako wiosenne porządki.

W sumie było tak jak się spodziewałem: żadnego "przepraszam", uciekanie w poboczne tematy itd. Niby człowiek wiedzioł, ale jednak się coś tam łudził. Ale może to i lepiej, bo dzięki temu nie muszę być do niej przywiązany. Ten brak empatii, przeprosin, zrozumienia pozwoli mi zachować obecnie trzymany dystans.

W sumie to chyba nie czuję się ani lepiej, ani gorzej. W pewnym momencie poczułem, że może za dużo na raz wygarniam. Teraz trochę gryzie mnie sumienie, że nie podziękowałem jej mimo wszystko też za te lepsze chwile, bo to nie jest tak, że było jakoś mega tragicznie w moim dzieciństwie. Chciałbym spotkać się z nią jeszcze na dzień matki i to "zbalansować", dziękując za te pozytywne aspekty, ale trochę się boję, że dam jej tylko wymówkę do próby odnowienia kontaktu, albo że uzna, że w sumie to ona nic złego nie zrobiła, skoro jej teraz będę dziękował.

Wszystko to jakieś takie nie wiem.

#depresja #nerwica #toksycznamatka #rodzice #dda #alkoholizm #matka #patologia #patologiazmiasta #polskiedomy #przemyslenia #gorzkiezale #zalesie
  • 4
  • Odpowiedz
@telegazeciarz nie znam twojej sytuacji ale zastanawiam sie czy to nie troche tak, ze ktos mial nieciekawe swoje zycie, w sensie dosc trudne, robil co mogl zeby zwiazac koniec z koncem, a na koniec przyhodzi dzieciak i jeszcze na to ma swoje zdanie jak to mu bylo zle.
Chodzi mi tylko o to, ze wymagajac empatii pytanie czy ty ja okazujesz w swojej komunikacji, bo tak na pierwszy rzut oka to byc
  • Odpowiedz
@wioslarz-umyslow: Dużo razy brałem pod uwagę to, na ile to jest "obiektywna" krytyka, a na ile zwykła roszczeniowość mnie jako płatka śniegu. Chyba za główne kryterium wziąłem po prostu powtarzalność tych wszystkich pato-sytuacji w domu, mimo pełnej świadomości ze strony matki, co robiła i co robi.
Po pewnym czasie ciężko mi już było do tego podchodzić w pełni empatycznie i traktować własnego rodzica jak ukarane przez los dziecko. Oczywiście do dziś
  • Odpowiedz
Dużo razy brałem pod uwagę to, na ile to jest "obiektywna" krytyka, a na ile zwykła roszczeniowość mnie jako płatka śniegu.


@telegazeciarz: Nawet nie chodzi mi o płatka śniegu, nawet bez tej części to co napisałem może mieć rację bytu.

Oczywiście do dziś ten argument jest jej główną linią obrony, który magicznie usprawiedliwia jej najgorsze czyny, które zresztą nadal powtarza. Rozumiem, że sama nie miała kolorowo, ale chyba właśnie to powinien
  • Odpowiedz