Wpis z mikrobloga

Chłop zamiast się z wiekiem stabilizować i przyjmować jakąś bardziej stoicką postawę życiową, to dziwaczeje coraz bardziej, echh. Nawet zajmując się tym, co uwielbiam, narzucam sobie jakies kompletnie chore kryteria z pogranicza autyzmu, nerwicy natręctw i innych zaburzeń psychicznych, które są niemożliwe do spełnienia nawet gdybym był jakimś cyborgiem.

Polega to na tym, że tylko gdy robię to (nie chcę dokładnie pisać, co to za hobby) w taki sposób, jaki ja sobie ustaliłem - wedle bardzo sztywnych i przede wszystkim (to najgorsze) nienaginalnych ram, to jestem z tego czegoś w pełni usatysfakcjonowany, a gdy tylko gdzieś się potknę i nie zdołam czegoś upilnować, to popadam w mocną załamkę. Nastrój i motywacja padają wtedy kompletnie na ryj, obwiniam się o to w sposób patologiczny, autodestrukcyjny, nie chce mi się z nikim gadać (nawet z domownikami), no i do tego przez jakiś czas nie potrafię robić tego z takim entuzjazmem, jak do tego feralnego momentu. Czasem ta załamka trwa tydzień, czasami dwa, a w najgorszych wypadkach nawet miesiąc. Potem niby wraca jakiś tam entuzjazm oraz motywacja i trzymają one do momentu, aż nie potknę się znowu, co wpędza mnie w kolejny głęboki dół. I tak w koło Macieju. Największy entuzjazm jest jednak zawsze przy pierwszych okazjach na to hobby w danym roku. Po pierwszym potknięciu - olbrzymi dół, a potem jest niby fajnie, ale też nie aż tak, jak na początku roku. Jak się zapewne domyślacie (o ile w ogóle kogoś to obchodzi i ktoś to czyta), właśnie się potknąłem - nie zdołałem czegoś upilnować, przez co jestem w tym głębokim dołku i czekam, aż odpuści, a póki co nie odpuszcza ani trochę. Tym razem ambitnie zakładałem, że zrobię wszystko, by niczego nie przeoczyć co najmniej do czerwca. No i dupa. Świadomość, że muszę czekać prawie rok na to, by znów cieszyć się tym tak w 100%, mnie dobija.

Chłop i tak jest już zdołowany przez życie i nawet nie może cope'ować ciesząc się tym, co kocha od wczesnego dzieciństwa, bo jest takim zjebem, że wymaga od siebie prawie że niemożliwego. Nie wiem, czy wynika to z braku spełnienia w innych dziedzinach życia, czy z innych przyczyn (np. wysoce prawdopodobnych naleciałości autystycznych), ale jest to megafrustrujące i wpływa bardzo negatywnie na i tak już bardzo niską jakość żywota.

#przegryw #przegrywpo30tce
  • 3
  • Odpowiedz
  • 1
@tomek001Hej: nie wstydzę się samego hobby, chodzi mi o to, żeby żaden z e-znajomych na mnie, choćby przypadkiem, nie trafił. Piszę jeszcze na takim jednym całkiem sporym forum (o dziwo jeszcze zipie) i tam wiedzą, czym się interesuję, więc gdybym to opisał w taki sposób, to by się na pewno domyślili, że to jestem ja, trafiając na taki wpis. Wiem, prawdopodobieństwo nikłe, ale jak to u przegrywów - nawet jak
  • Odpowiedz