Aktywne Wpisy
WielkiNos +423
Nie ma większego triggera na lewaczki niż wstawienie insta atrakcyjnej kobiety, która urodziła 5 dzieci i napisanie kilku miłych słów. Następuje totalna wścieklizna.
Okazuje się ile warte jest lewackie "moje ciało moja sprawa". Kiedy kobieta używa swojego ciała do rodzenia dzieci wyzywana jest od krów rozpłodowych i inkubatorów, ale kiedy pokazuje gołą dupę na onlyfans to jest nowoczesna i postępowa, a wyzywanie jej jest potępiane i ma swoją nazwę - slutshaming.
#
Okazuje się ile warte jest lewackie "moje ciało moja sprawa". Kiedy kobieta używa swojego ciała do rodzenia dzieci wyzywana jest od krów rozpłodowych i inkubatorów, ale kiedy pokazuje gołą dupę na onlyfans to jest nowoczesna i postępowa, a wyzywanie jej jest potępiane i ma swoją nazwę - slutshaming.
#
reddin +379
Słuchajcie Mirki przygody z porannych zakupów.
Razem z Tatą o poranku (Żeby Mama sobie mogła pospać) pojechałem uzupełnić zapasy żywności do hipermarketu, ludzi pełno bo w supermarkecie promocja na mięso, ale nie o to się rozchodzi w całej historii.
Na liście zakupów była cebula, patrzę na cenę 1,69 za kg, chyba sporo #januszbiznesu ze mnie żaden jeśli chodzi o kupowanie cebuli, ale potrzebna, więc wziąłem na oko 2kg i idę do wagi, żeby zważyć i przykleić cenę.
Stawiam na wagę, patrzę, PATRZĘ a tam tylko 0,7 kg. Między cebulą, a wagą były ziemniaki, więc nie mogłem po prostu dołożyć więcej. Do drugiej wagi kolejka, za mną stoją typowy Janusz i Grażyna, więc myślę sobie dobra, przepuszczę ich. Janusz waży pomidory, naglę słysze:
-Grażyna, chyba waga jest popsuta, bo coś mało WAŻOM.
-Nie krzycz idioto... - Więcej nie słyszałem, bo Grażyna mówiła szeptem do swojego męża...
I SIĘ ZACZĘŁO, wyścig po warzywno-owocowej części sklepu. Janusz jak szalony ładuje, do toreb co się da i z uśmiechem na twarzy podbiega do swojej Żony, rozradowany, niczym małe dziecko w sklepie z zabawkami... Za Januszami, kolejka się zrobiła, a do drugiej kasy pusto. To zważyłem moją cebulę, patrzę 2,012 kg, naklejam cenę, ale nie odchodzę patrzę dalej na Janusza i Grażynę.
-Grażyna, na to mango nie ma naklejki, no nie mogę znaleźć - Janusz strateg biznesu, król hipermarketu nie doczytał, że Mango na sztuki jest, no ale co tam, krzyczą dalej. Całą sytuację przerywa pani w czerwonym polarku.
-Waga NIECZYNNA, uległa awarii...
Cała kolejka zażenowana faktem, że nie udało im się oszukać "folksdojczowego" hipermarketu odchodzi, część odkłada to co miało w torbach inni podchodzą do drugiej wagi. Nawet mnie ogarną #smuteg
Jedyni zwycięzcy Janusz i Grażka, ale do czasu...
Mamy już wszystko co trzeba, więc idziemy z Tatą do Kasy, patrzę a tam moi ulubieni łowcy okazji. Nadal uśmiechnięci, zadowoleni...
Zobaczyć minę Grażyny, gdy kasjerka wstaje od kasy, podchodzi do wagi przy kasie i nakleja nową, faktyczną cenę pomidorów...
Reakcja Janusza i Grażyny do przewidzenia:
- Ja nie zapłacę, to jest oszustwo!
Mhm jasne.
Ale i tak mi smutno, szkoda mi jakoś tych wszystkich ludzi, widać, że w kraju bieda i w ogóle ech... szkoda gadać.
Co dalej z Januszem i Grażyną nie wiem, bo odszedłem jak ogarnąłem co się dzieje, poszliśmy do kasy na drugim końcu. Ale jak wychodziliśmy to widziałem jak jeszcze stoją przy kasie, do dyskusji dołączyła się Pani w czerwonym polarku.
tl;dr czy coś takiego:
Janusze chcieli oszukać sklep, bo waga źle działała i wszystko ważyło mniej, nie wiedzieli, że Kasjerka może ową wagę sprawdzić.
Ps. Nie wiem czy On miał na imię Janusz, tak sobie wymyśliłem. :)