Aktywne Wpisy
rachuneksumienia +41
Mireczki jestem załamany, święta rozpirdolne...
Wziąłem w maju ślub z moim #rozowypasek
Wszystko pięknie kolorowo. Kościelny, bo jej rodzinie zależało ( mi medium rare). Było puszczanie gołębia (xD), bo ona chce. Łącznie wesele na 180+ osób gdzie z mojej rodziny było łącznie 38. Ale chciała wesele z bajki i zdjęcia w kabrio.
Ja w zasadzie poprosiłem tylko o jedno. Żeby wzięła moje nazwisko. Coś się wykręcała, że teraz się tak już nie
Wziąłem w maju ślub z moim #rozowypasek
Wszystko pięknie kolorowo. Kościelny, bo jej rodzinie zależało ( mi medium rare). Było puszczanie gołębia (xD), bo ona chce. Łącznie wesele na 180+ osób gdzie z mojej rodziny było łącznie 38. Ale chciała wesele z bajki i zdjęcia w kabrio.
Ja w zasadzie poprosiłem tylko o jedno. Żeby wzięła moje nazwisko. Coś się wykręcała, że teraz się tak już nie
Connor_McDonald +278
To jak, bardzo #tvpis zniszczyło moje relacje rodzinne w ciągu ostatnich 8 lat jest niebywałe xD Oczywiście to nie stało się nagle, tylko stopniowo. O ile jeszcze na przełomie rządów PO i PiS mama była w stanie dostrzegać plusy i minusy obu stron, tak obecnie wykazuje reakcje w stylu psa Pawłowa. Wierzcie lub nie: na przykład na widok flagi UE dostaje ataków agresji i wyzywa zachód, mówi o spiskach wymierzonych w Polskę,
Zdałem prawo jazdy i... czuję, że nie bardzo umiem jeździć.
Są jakieś kursy z bardziej zaawansowanej jazdy?
Nie chodzi mi o taki kurs jazdy w poślizgu dla zaawansowanych. Ja prostszych rzeczy nie umiem. Słabo iść w takie miejsce gdzie są wyjadacze, a ja nawet podstaw nie zrobię. Czy iść i spróbować cokolwiek?
A może po prostu powinienem jeździć i sam próbować kolejnych rzeczy? A na taki kurs np. poślizgów pójść za rok lub dwa? Z drugiej strony słabo tak jeździć i samemu próbować, bo może spowoduję wypadek.
Na kursie nauczyłem się tylko tego co wymagane do zdania egzaminu, nic więcej. Spokojny ruch po mieście, trasy egzaminacyjne na pamięć i tyle.
Wykupowałem dodatkowe jazdy, ale to nadal to samo co do egzaminu.
A nie umiem np.:
- Nigdy nie jechałem autostradą.
- Nigdy nie jechałem z większą prędkością niż 60 km/h (tyle tylko raz), zawsze w okolicach max 40 km/h.
- Nigdy nie jechałem poza terenem zabudowanym.
- Nigdy nie hamowałem awaryjnie (w szkołach szkoda im samochodów do tego).
- Umiem parkować tylko tak jak na egzaminie (prostopadle/skośnie przodem). Tyłem nigdy nie parkowałem. Równolegle w teorii umiem (raz parkowałem), ale w praktyce nie umiem (instruktor mi mówił co kiedy robić, sam bym nie wyczuł), a na egzaminie i tak się nie trafia.
- Nigdy nie jechałem po śniegu, ani nawet w dużym deszczu.
- Nigdy nie jechałem po ciemku (nawet w mieście).
- O jeździe w górach nawet nie wspominam (nie umiem hamować silnikiem - z wyższego biegu zawsze tylko zatrzymywałem się przy światłach, prawie nigdy nie redukowałem stopniowo).
- Nie umiem nic zrobić przy samochodzie. Nie wiem jak się wlewa płyn do spryskiwaczy. Nawet zatankować nie umiem (jedynie na YT oglądałem).
- Problemy sprawia mi nawet zajęcie odpowiedniego pasa. Jak chcę skręcić w prawo to zajmuję prawy pas, jak w lewo, to lewy. Ale jak jest wiadukt, to czasem jest odwrotnie. A ja jestem całkiem po przeciwnej stronie drogi. Skąd mam wiedzieć, który pas? Na dużych rondach i skrzyżowaniach też nie wiem gdzie się ustawić (nie wiem czy na zakładkę czy nie, czy stanąć na torach tramwajowych czy nie). Nawet znaków nie zauważam (bo tyle ich jest, jak przejeżdżam przez skrzyżowanie to skupiam się na nim, a blue na znakach). Na egzaminie zdałem, bo znałem te miejsca na pamięć.
- Nawet jak jeżdżę, to nie wiem czy dobrze. Na kursie prowadzący co chwilę mi mówił, żeby coś inaczej robić. A teraz robię jak mi się wydaje i nie wiem czy dobrze. Nawet jak coś źle z samochodem to rozpoznam dopiero jak przestanie jeździć.
- Nie wspominając że nie wiem co zrobić w przypadku stłuczki czy wypadku. Co zrobić na środku drogi? Gdzie zadzwonić? Na parkingu jakieś kartki zostawiać nie wiadomo z czym.
Gdzie się tego wszystkiego nauczyć? Samemu? Czemu nie ma jakiś kursów nastawionych na praktykę a nie na egzamin?
Na jazdach nauczyłem się tylko jednego co nie było do egzaminu: że normalnie nikt nie rusza z górki z ręcznego, to tylko na egzamin, a normalnie ze sprzęgła i nożnego. Nawet bym nie wiedział, że można inaczej i żeby tego poszukać sobie na YouTube.
Każdy tak chyba miał
Ja jeździłem nocami aż nabrałem pewności.
@Serendipity_: baby mają łatwiej, bo zazwyczaj mają męża, który jest doświadczonym kierowcą. Godzinami jeździły samochodem jako pasażer i wiedzą co i jak. Jak same zaczęły jeździć, to z mężem jako pasażer, który mówił co źle, więc dalej jak na kursie prawa jazdy. Ile razy tak jest, że jak trzeba zaparkować równolegle, to się zamieniają. Jak stłuczka, wypadek, usterka, to też od razu dzwonią do męża co
Musisz jeździć, zapamiętywać jak najwięcej tras i samo do głowy wejdzie
@Palladyn400: o to fajne, pierwszy raz coś takiego słyszę, muszę poszukać w Warszawie.
To chyba taka typowa nauka jazdy w poślizgu. Czyli dla mnie pewnie jeszcze za wysoki poziom.
@mk321: w nocy widać lepiej jak w dzień, bo są odblaskowe
W terenie zabudowanym dobrze ćwiczyć przy niewielkim ruchu - wykorzystaj końcówkę lata i to, że o 6 rano jest jeszcze w miarę
Na początku jak będziesz jeździł po za zabudowanym to instynktownie będziesz trzymał się prawej krawędzi
@mk321:
Spokojnie przyjdzie na to czas
jedyne co moge polecic to jak zamierzasz gdzies jechac to ogarnac sobie skrzyzowania czy wskazowki na google maps
Spotkasz na drodze masę frustratów, którym nie będzie się podobać, że nie jedziesz tak jak oni (poniżej limitu, wykonując manewry niepewnie itp.). Najważniejsza zasada - miej takich ludzi totalnie w dupie. Nie reaguj na klaksony, nie wdawaj się w
Jak miałem prawko to na początku jeździłem u siebie po wsi, głównie krajówki, wiejskie drogi, jakiś wypad do zakopanego, alek na początku w Warszawie jak musiałem sam jechać to prawie się posrałem xD, lewy pas 3km przed skrętem i twardo xDD
Ogólnie