Wpis z mikrobloga

@Arstotzkaball

Ja zacząłem swoją przygodę edukacyjną w 1998 roku, mam jakieś przebłyski że wszyscy żeśmy #!$%@? mieli, za to na boisku betonowym można było pościerać najmniej oczywiste części skóry. Buty typu "trampki" wystarczyły na miesiąc "trampkokorki" z gumą od spodu na jeszcze mniej, za to patrząc jak z roku na rok postępowało zachłyśnięcie się trendami amerykańskimi, wywołuje u mnie uśmiech na twarzy.

Pamiętam moment w którym wszystkie dziewczyny z "bogatszych domów" chodziły
  • Odpowiedz
@kub54: patole powinny być całkowicie wyrzucane z systemu edukacji za tego typu zachowania. Nieważne ile mają lat. Obowiązek nauki do 18 roku życia sprawiał w tamtych czasach, że najgorszy syf społeczny de facto rządził szkołami. Powinny być dla takich specjalne obozy, gdzie wychowywano by ich przez ciężką pracę. Edukacja nie dla bandytów.
  • Odpowiedz
@Arstotzkaball Szkoła to była dżungla. Zawsze kilka osób było ofiarami. Nie było dużych rozbieżności majątkowych, bo wszyscy byli biedni. Kilka osób może było lepiej sytuowanych. Była przemoc fizyczna i psychiczna. Nauczyciele w tej kwestii nic nie robili. Obowiązywało prawo silniejszego. Ludzie zawsze podzieleni na grupki. Mimo wszystko mimo wspominam i jak się człowiek nie dał zgnębić i nauczył żyć w tym ekosystemie plus miał jakiś kolegów to było całkiem beztrosko.
  • Odpowiedz
@Prospero88 z lat 90' pamietam jak na zawodach szkolnych kolega z klasy spacyfikowal w szatni kibica z sasiedniego miasteczka, oczywiscie tydzien pozniej odbywaly sie zawody w owym miasteczku, kibol zwolal kolegow, nie wiem z 50 ich bylo, zrobil sie dym, policja nas musiala eskortowac na przystanek pks, mielismy moze po 12 lat ( ͡º ͜ʖ͡º)
  • Odpowiedz
Lata 2000-czne też mnie ciekawią


@Arstotzkaball: w tamtych latach jak miałeś telefon komórkowy (kultową Nokię 3210 ;] i odebrałeś jak dzwonił to miałeś duże szanse, że za chwile podbije do Ciebie jakiś dresiarz i Ci go skroi,
na dodatek inne postronne osoby nic Ci nie pomogą bo uznają, że jesteś sam sobie winny, że wyciągnąłeś z plecaka telefon na ulicy,

różnego rodzaju "rewizje osobiste" przeprowadzane przez dresiarnię były dość powszechne,

co
  • Odpowiedz
@Arstotzkaball: Chodziłam do małej podstawówki w "wiejskiej" dzielnicy, gdzie wszyscy się znali, i raczej nie było żadnej przemocy czy gnębienia. Była oczywiście klasowa hierarchia, grupki, nie wszyscy ze wszystkimi chętnie gadali, najgorzej miał kolega, który był świadkiem Jehowy, ludzie robili sobie z niego żarty z tego powodu, ale nawet on miał kumpla. Mimo że sama byłam nieśmiała i biedna, to też zawsze miałam jakieś dobre koleżanki. Wszystko zależy od konkretnej szkoły
  • Odpowiedz