Wpis z mikrobloga

Moja matka zawsze była zamaskowanym manipulatorem. Związywała się z samymi patusami i alkoholikami, żeby zgrywać rolę ofiary, jednocześnie sama nasycając się tą patologią, którą nakręcała. Oczywiście kosztem moim i rodzeństwa (od innego ojca, a jakże). Nie dość, że sam musiałem przechodzić przez tę patologię, to potem jeszcze patrzeć jak te same schematy powtarzają się na oczach rodzeństwa.

Długo mi zajęło dojście do tego, że to ojciec był zapewne tym "mniejszym złem". Mimo, że to on odwalał większą od matki patolę wcielając się w rolę agresora (i tak też go zapamiętam), to jednak to był to efekt tego, co robiła matka i jak go nakręcała.

Za każdym razem, jak pojawiał się nowy gość, były te same scenki, odgrywane niemalże jeden do jednego.

Zostałem odhodowany jak #!$%@? zwierze w zaborze. Byle tylko rzucić michę z żarciem i puścić kreskówki i mieć spokój.

Ojciec też zawsze miał na mnie #!$%@?. Od czasu rozwodu rodziców, miałem z nim próby odnowienia kontaktu. Rozmowy wyglądały tak, że ja mówię do ściany i on do ściany. Nie ma sensu ciągnąć takiego kontaktu, skoro zawsze z tyłu glowy będę miał wspomnienia.

Pewnie napisałem to trochę chaotycznie, ale mniejsza. Nie szukam porad, chciałem tylko wysrać myśli poranne. xD

#depresja #zalesie #patologia ##!$%@?
  • 2