Wpis z mikrobloga

Moje życie skończy się w wiadomy sposób w ciągu kilku najbliższych lat. Nie widzę dla siebie żadnych szans na nic co mogłoby mi przynieść jakiekolwiek szczęście. Moja lękliwość mnie zniszczyła. Dosłownie nic nie robię całymi dniami, bo nie jestem w stanie i w niczym nie widzę sensu. Wszystko co mogłoby poprawić moją sytuację jest dla mnie nieosiągalne. Nic nie umiem. Na nic mnie nie stać. Nikt mnie już nie polubi. Widzę siebie jako osobę, która spędzi resztę życia w izolacji, siedząc w domu bez żadnych perspektyw na zmianę. To jest najbardziej prawdopodobny scenariusz. Każdy wysiłek wydaje się być daremny, bo ugrzązłem w tej opresyjnej atmosferze lęków. Bez szans żeby się jakoś z tego wykaraskać, mam zbyt duże psychiczne bariery by podjąć jakąkolwiek inicjatywę. Nie widzę światełka w tunelu, a wyłącznie pustkę i beznadzieję...

#depresja #samotnosc
  • 12
  • Odpowiedz
  • 0
@Turkotka: Brałem sertralinę wcześniej, a aktualnie fluwoksaminę. Poprzez lęki rozumiem przede wszystkim lęk społeczny, prawdopodobnie mam osobowość unikającą.
  • Odpowiedz
@eisil: zamiast szukać pomocy u specjalisty wylewasz żale na wykopie. Masz rację, za kilka lat ciebie już nie będzie i to tylko i wyłącznie z twoje winy
  • Odpowiedz
@Avatactra: mordzia ja mam cudowne życie. Super narzeczoną i cudownego synka, luźna pracą w której może nie zarobię dużo ale mam czas chodzić z synem na basen, do figloraju czy pograć na konsoli wieczorem. Mam czas by trenować boks, jestem w świetnej formie, odpukac zdrówko też dopisuje. Układa się nie mogę narzekać. Jedyne co robię to pilnuje żeby ten stan trwał wiecznie.
Z fartem wariacie
  • Odpowiedz