Wpis z mikrobloga

444 251 + 64 + 6 = 444 321

To nie wyścig, to przygoda! Bike Adventure

Poprzednie km dodałem jeszcze w czerwcu, aby się poprawnie zliczyło.

4 dni ścigania się w Górach Izerskich oraz Karkonoszach. Jak wiemy, są to wyjątkowo "płaskie i lekkie tereny" ????
Całość wyścigu zaczyna się zawsze w tym samym miejscu, na parkingu przy kolejce w Szklarskiej Porębie.
Wyścig ten jechałem rok wcześniej, wiedziałem czego się spodziewać.

Pogoda.
To już na dzień dobry opiszę.
Prognozy: będzie padać, albo nie będzie. Zmieniane co 2 godziny.

Dzień 1. Izery.
Startujemy! Na dzień dobry jest zjazd asfaltem, brukiem, wąski mostek i ale dają palone klocki hamulcowe. Ale w okolicy 200 "chłopa" ciśnie do przodu, to i klocki śmierdzą ????
Pierwszy podjazd, stawka się rozciąga. Później łączy, rozciąga itd.
Po jakiś 30km, zjazd po korzeniach. Najbardziej nielubiany przeze mnie zjazd. Myślę, że gdybym jechał solo - można by się pokusić aby to przejechać, ale w takiej grupie, to strach.
W dniu 1, to głównie "na dzień dobry" w górę. Później mocno w dół i ostatnie 8km po górę. I to ostatnie 8km było dla mnie rewelacyjne. Na tym odcinku 11 zawodników udało się wyprzedzić, a jechałem swoje, bez szaleństwa.

Dzień 2. Karkonosze. Jedziemy w drugą stronę.
Na początek profil trasy mówi o zjeździe, ale z "akcentami". Te akcenty sprawiają, że zjazd nie jest odczuwalny. W połowie pierwszego poważnego podjazdu, czuję, że rower mi zaczyna pływać. Myśl? "kapeć!!" No dobra, obserwuję, zaczynam dobijać obręczą do podłoża, więc zaczynam wędrówkę. Znajduję miejsce gdzie można się rozłożyć i spokojnie spróbować to ogarnąć. Mam uszczelniacz, wożę go już ze 2 lata - i jak się to okazało, niestety. Uszczelniacz, zamienił się w grudkę, nie chce wypłynąć (teraz myślę, że to raczej się rurka przytkała i powinienem był ją odetkać i by było może ok). Wędruję dalej, blisko ma być bufet, to może będą mieli dętkę, albo transport na metę. Po drodze spotykam organizatora, a on mówi: "mam koło", wszystko pasuje. Jadę! Jeszcze raz dziękuję Maćku!
Pierwszy zjazd po zmianie, a tu hamulec nie działa jak trzeba. Tarcza i moje klocki się nie dogadują, piszczą i nie hamują. Wygrzewam je sobie lekko. Po dłuższej chwili już zaczyna coś się poprawiać. Jak wiadomo, na tych trasach hamulce to tylko zbędny balast ????. Niestety, dobrze się zrobiło dopiero po 20km. Wtedy można było się odprężyć i delektować jazdą.
To była walka ze sobą, z przeciwnościami. Udało się ukończyć i nie byłem ostatni, a miałem już sporą stratę po tych wszystkich przygodach z kołem.

Dzień 3. Powrót na Izery.
Zaczynamy pojazdem, później korzenie z dnia 1 (ale tym razem dla wszystkich, najkrótszy dystans też). Tym razem na pierwszym podjeździe tempo spokojniejsze, już nikt tak nie rwie do przodu. A dalej już interwałowo, 100-200m w górę, i tyleż samo w dół. Wszystko okraszone podjazdem na koniec, tylko ten było już krótszy niż dnia 1, chociaż nie tak dużo bo tylko 5km miał.
Tutaj bez przygód, ale na kilku zjazdach trzeba było się bardzo mocno skupić, aby przejechać to bezpiecznie. Zjazd korytem strumienia, po kamieniach i gałęziach, o średnim spadku, nawet nie wiem jakim, ale dużo. Strava pokazuje, na jednym z nich, ŚREDNIE nachylenie -20%, po kamieniach po korzeniach (dnia poprzedniego było podobnie, hamulce zbędne są ???? ).
Tutaj na finałowym 5km, było się równe tempo ze wszystkimi.

Dzień 4. Karkonosze.
Deszcz padał od ok 4 rano do 10:40, start o 11. Ja jestem sam, z hotelu już się wymeldowałem. Do domu mam 6 godzin jazdy. Na trasie spędzę ok 5 godzin solidnego wyrypu.
Tam gdzieś jest lekka chęć aby pojechać, ale rozsądek mówi - nie: będzie ślisko, będziesz zajechany po trasie. Trzeba wrócić na spokojnie do domu. Następnym razem muszę zgarnąć drugiego kierowcę, albo zostać dzień dłużej.
Poprzednio miałem kierowcę, to było spoko.
Tak więc, niestety odpuściłem.

Suma!
Dystans: 174,3km
Przewyższenia: 5539 metrów
Czas jazdy: 13h 19 min
+ dojazdy z mety do hotelu (dwie mety były gdzie indziej)

Wykop się zepsuł i nie można dodać obrazka?

#rowerowyrownik #ruszkielce #mtb
  • 5
@ptakov23: ten fragment był ironią. Każdego dnia było ~1800m przewyższenia, a jak jest w górę to jest i w dół. Część zjazdów to prawda, jest po singlach, po szutrach - to można spokojnie polecieć na lekkich heblach. Ale część to była niesamowicie techniczna i tego już bez hamulca (mi) jest jest ciężko zjechać.
Ogólnie to muszę mocno popracować nad zjazdami, bo na tym elemencie traciłem bardzo dużo.
@jagodowy_krol: jestem z tamtych terenow wiec od razu trzeba bylo warknac :D choc traska taka sobie tego BM, znam lepsze sciezki, ale o dziwo kilka gleb widzialem jak chodzilem po lesie, no i bardzo slabo zabezpieczona trasa, turysci, wozki dzieciecie, dziexi na rowerkach
bardzo slabo zabezpieczona trasa, turysci, wozki dzieciecie, dziexi na rowerkach


@ptakov23: oni nie mogą zamknąć ścieżek i dróg, całość jest przy otwartym ruchu i zawodnicy powinni mieć tego świadomość. Turyści i osoby które ja spotkałem w lasach, były mega pozytywne, bardo pomocne i spoko. Gdy szli plecami do mnie, wystarczyło w miarę głośno powiedzieć "przepraszam" i bardzo ładnie schodzili ze ścieżki, gdy szli w moją stronę, nie musiałem nic mówić. Zawsze