Wpis z mikrobloga

Mimo sprzeciwu ojca zawsze chciał być malarzem. Uważał, że ma ogromny talent, lecz nie lubił nowych nurtów w sztuce i nigdy nie zyskał uznania krytyków. Gdy od jednego z nich otrzymał całkiem przychylne recenzje, uwiódł jego żonę, choć z własną miał już dwójkę dzieci. To miał być koniec jego kariery jako poważnego artysty, jednak znalazł dla siebie nową drogę. Został genialnym fałszerzem.

Han van Meegeren wpadł po drugiej wojnie światowej, kiedy starano się odzyskać dzieła sztuki skradzione przez nazistów. W kolekcji Hermanna Göringa znajdował się obraz uznany za dzieło słynnego Johannesa Vermeera. Śledztwo wykazało, że marszałek Rzeszy zdobył je przez pośredników właśnie od van Meegerena. Holenderski malarz nie potrafił wyjaśnić, skąd wziął ten obraz i został aresztowany za oddanie wrogowi skarbu narodowego. Groziła mu surowa kara i po kilku tygodniach w areszcie zdecydował się na zaskakujące wyznanie. Wcale nie sprzedał prawdziwego obrazu Vermeera. To on był jego autorem.

Vermeer tworzył w XVII wieku, gdy podobno przeszedł na katolicyzm, by poślubić ukochaną. Choć znano tylko dwa jego obrazy o tematyce religijnej, znawcy sztuki spodziewali się, że mógł namalować ich więcej. Poza tym brakowało im prac ze środkowego okresu twórczości artysty. Szukający zemsty na ekspertach van Meegeren dał im dokładnie to, czego chcieli.

Do realizacji planu podszedł niezwykle dokładnie. W młodości nauczył się wytwarzać farby, co bardzo mu się przydało. W XX wieku można je było po prostu kupić, lecz Vermeer musiał robić je sam i miały inny skład chemiczny. Aby oszustwo się udało, van Meegeren nabył między innymi lapis lazuli. Kamień pochodził z Afganistanu i był droższy od złota, lecz to właśnie z niego dawny mistrz tworzył swój niebieski pigment. Aby naśladować oryginał, malarz zrobił sobie nawet pędzel z sierści borsuka.

Same farby i pędzel to oczywiście za mało, by ktoś uwierzył, że obraz ma 300 lat. Malarz kupił mało znaczące dzieło z właściwego okresu i podjął starania, by usunąć je z płótna. Gdyby ktoś prześwietlił obraz aparatem rentgenowskim, odkryłby, co kryje się pod spodem. Poza tym koniecznie musiał znaleźć sposób, by utwardzić farbę i stworzyć na niej spękania typowe dla starych obrazów. Wraz z upływem czasu na wszystkich pojawiają się różne wyraźne ślady i brud, a eksperci umieli odkryć świeży pigment. Van Meegeren dokładnie studiował nie tylko metody Vermeera, ale też sposoby wykrywania fałszerstw. Ponad rok poświęcił na eksperymenty, a gotowe dzieło zostawił w starej ramie.

Choć van Meegeren podrabiał też innych malarzy z tego samego okresu, zwłaszcza Pietera de Hoocha, to Vermeer przyniósł mu rozgłos. Kiedy w stylu tego ostatniego stworzył „Wieczerzę w Emaus”, znalazł pośrednika i dotarł do właściwego eksperta. Wcale nie sugerował, że to dzieło Vermeera, mimo że umieścił na nim wyraźne nawiązania do prawdziwych obrazów dawnego mistrza. Podrobił jego podpis, po czym wymyślił historyjkę, że obraz należy do pewnej rodziny i może być ciekawy. Będący już w starszym wieku ekspert poddał go tylko pobieżnym badaniom. Był zbyt zachwycony odnalezieniem nowego „Vermeera”. Kilku innych znawców miało pewne wątpliwości, lecz nie wyrażali ich głośno. W 1937 roku obraz został drogo sprzedany do muzeum i powszechnie uznany za bezcenny skarb.

Wkrótce „Wieczerza w Emaus” stała się najczęściej oglądanym obrazem w Holandii. Początkowo van Meegeren chciał się przyznać, że zrobił ze wszystkich durniów. To byłaby jego zemsta na tych, którzy nie poznali się na jego talencie. Ostatecznie malował jednak dalej i mimo coraz mniejszych starań nikt niczego nie podejrzewał. Dzięki sprzedaży obrazów stał się bogaty i musiał przekonywać, że pieniądze zawdzięcza wygranej na loterii. Nawet w czasie wojny nie brakowało mu żadnych luksusów. Aż do czasu aresztowania.

Oczywiście nikt nie wierzył, że to van Meegeren namalował odzyskane od nazistów dzieło „Chrystus i jawnogrzesznica”. Tym bardziej wydawało się niemożliwe, by był autorem „Wieczerzy w Emaus” i kilku innych obrazów. Aby udowodnić, że nie kłamie, zgodził się na prosty eksperyment. Śledczy chcieli, by wykonał kopię jednego z obrazów, lecz on stwierdził, że zrobi całkiem nowego „Vermeera”. Pod czujnym okiem obserwatorów jeździł do pracowni i przez dwa miesiące tworzył kolejne fałszerstwo. Ze względu na nałogi do pracy potrzebował tylko papierosów, morfiny i alkoholu.

Nie kłamał i zarzuty się zmieniły. Teraz nie odpowiadał już za współpracę z nazistami, lecz oszustwo w celu wzbogacenia się. Został nawet bohaterem, bo w zamian za „Vermeera” zażądał od Göringa zwrotu wielu prac mniej znanych artystów. Przed sądem wcale nie chciał się bronić. Wyrok skazujący był przyznaniem mu racji. Albo on miał ogromny talent, albo łatwowierni eksperci byli głupcami. Dopiero teraz obrazy poddano dokładniejszym badaniom naukowym, a van Meegeren z łatwością dostarczył możliwych do weryfikacji szczegółów. Otrzymał najniższą możliwą karę – rok pozbawienia wolności. Ostatecznie nawet nie zaczął jej odbywać, bo krótko po procesie zmarł z powodu zawału serca.

Poniżej „Wieczerza w Emaus” – najlepsze i najbardziej znane fałszerstwo Hana van Meegerena. Oszust chętnie chodził do muzeum, by słuchać zachwytów nad efektami swojej pracy. Pewnego dnia próbował dotknąć obrazu, lecz powstrzymał go strażnik, który powiedział, że to skarb narodowy. Od zawsze wrażliwy na krytykę i szukający uznania van Meegeren nie mógł usłyszeć lepszego komplementu.

#historia #sztuka #malarstwo #obrazy #nauka #liganauki #gruparatowaniapoziomu #ciekawostki ŹRÓDŁO
Goglez - Mimo sprzeciwu ojca zawsze chciał być malarzem. Uważał, że ma ogromny talent...

źródło: FB_IMG_1683642675989

Pobierz
  • 6
Han van Meegeren w pracowni po aresztowaniu. Malował swój ostatni obraz w stylu Vermeera, który miał udowodnić, że to on jest autorem dzieł uznanych za autentyczne. Przed sądem twierdził, że pieniądze nie były jego motywacją. Sprzedawał obrazy za bardzo wysokie sumy, bo w przeciwnym wypadku cena wzbudziłaby podejrzenia. Po odkryciu fałszerstwa stracił swój majątek. O pieniądze upomnieli się nie tylko nabywcy obrazów, ale też urząd skarbowy.
Goglez - Han van Meegeren w pracowni po aresztowaniu. Malował swój ostatni obraz w st...

źródło: FB_IMG_1683642751914

Pobierz
„Chrystus i jawnogrzesznica” – obraz odzyskany ze zbiorów Hermanna Göringa, który doprowadził do odkrycia fałszerstw van Meegerena. Marszałek Rzeczy dowiedział się, że został oszukany, zanim otrzymał wyrok śmierci za zbrodnie wojenne. Według świadka w chwili, gdy usłyszał informację o fałszerstwie obrazu, „wyglądał tak, jakby pierwszy raz odkrył, że na świecie istnieje zło”. Choć fałszywe obrazy zwykle były niszczone, tym razem sąd postąpił inaczej i zwrócił je wcześniejszym nabywcom.
Goglez - „Chrystus i jawnogrzesznica” – obraz odzyskany ze zbiorów Hermanna Göringa, ...

źródło: FB_IMG_1683642802869

Pobierz
Kolekcja pigmentów Hana van Meegerena będąca jednym z dowodów na jego oszustwo. Fałszerz nie tylko używał własnych pigmentów, które miały być podobne do tych z XVII wieku, ale stosował też inne metody. Aby uzyskać wiarygodne spękania farby (tak zwaną krakelurę), po nałożeniu każdej warstwy wkładał obraz do pieca własnej konstrukcji. Wiedział, że eksperci przeprowadzą próbę z wacikiem nasączonym alkoholem, co pozwoliłoby im wykryć farbę nałożoną niedawno. Po prostu pod wpływem jego oparów
Goglez - Kolekcja pigmentów Hana van Meegerena będąca jednym z dowodów na jego oszust...

źródło: FB_IMG_1683642826308

Pobierz
@Goglez: Warto też wspomnieć historie Paula Gauguina. Chłop w miare spoko zarabiał, miał żone, dzieci, ale pewnego dnia stwierdził, że nie może tak dłużej życ i będzie malarzem.
No więc stara go zostawiła, został sam i zmarł w nędzy xD Zdobył szersze uznanie dopiero po latach
Ale pamiętajcie - follow jor paszion. Nigdy nie bedziesz w pracy i bedziesz milionerem