Aktywne Wpisy
Joxek +17
Jestem juz blisko 40tki (nie to nie będzie wpis jak w tym wieku zostać programista tylko refleksja -czytajcie dalej).
Jak byłem w technikum (nie związanym z #informatyka ) to czułem (zresztą taki był przekaz medialny) że #programowanie to przyszłość i dobre zarobki.
Chciałem to wykorzystać -mialem ogromny zapał- jednak ówczesne materiały na necie (mówimy o roku powiedzmy 2002) były delikatnie mówiąc skąpe (chyba że nie umiałem szukać). Nikt też z moim kumpli
Jak byłem w technikum (nie związanym z #informatyka ) to czułem (zresztą taki był przekaz medialny) że #programowanie to przyszłość i dobre zarobki.
Chciałem to wykorzystać -mialem ogromny zapał- jednak ówczesne materiały na necie (mówimy o roku powiedzmy 2002) były delikatnie mówiąc skąpe (chyba że nie umiałem szukać). Nikt też z moim kumpli

corvvus +33
To co napiszę, zapewne striggeruje wiele osób i zwyzywają mnie, ale wbijam ch*j w to.
Mam 25 lat, w zeszłym roku skończyłem studia. Pracowałem 3 miesiące po nich, teraz nie pracuję, więc można powiedzieć, że prowadzę #neet . Łącznie w swoim życiu przepracowałem może kilka miesięcy, całe studia dzienne nie pracowałem. Utrzymywali mnie rodzice, nie były to wielkie pieniądze, ale te 2, potem 3 tysiące zł miesięcznie pozwalały jakoś żyć. Miałem czas
Mam 25 lat, w zeszłym roku skończyłem studia. Pracowałem 3 miesiące po nich, teraz nie pracuję, więc można powiedzieć, że prowadzę #neet . Łącznie w swoim życiu przepracowałem może kilka miesięcy, całe studia dzienne nie pracowałem. Utrzymywali mnie rodzice, nie były to wielkie pieniądze, ale te 2, potem 3 tysiące zł miesięcznie pozwalały jakoś żyć. Miałem czas





Han van Meegeren wpadł po drugiej wojnie światowej, kiedy starano się odzyskać dzieła sztuki skradzione przez nazistów. W kolekcji Hermanna Göringa znajdował się obraz uznany za dzieło słynnego Johannesa Vermeera. Śledztwo wykazało, że marszałek Rzeszy zdobył je przez pośredników właśnie od van Meegerena. Holenderski malarz nie potrafił wyjaśnić, skąd wziął ten obraz i został aresztowany za oddanie wrogowi skarbu narodowego. Groziła mu surowa kara i po kilku tygodniach w areszcie zdecydował się na zaskakujące wyznanie. Wcale nie sprzedał prawdziwego obrazu Vermeera. To on był jego autorem.
Vermeer tworzył w XVII wieku, gdy podobno przeszedł na katolicyzm, by poślubić ukochaną. Choć znano tylko dwa jego obrazy o tematyce religijnej, znawcy sztuki spodziewali się, że mógł namalować ich więcej. Poza tym brakowało im prac ze środkowego okresu twórczości artysty. Szukający zemsty na ekspertach van Meegeren dał im dokładnie to, czego chcieli.
Do realizacji planu podszedł niezwykle dokładnie. W młodości nauczył się wytwarzać farby, co bardzo mu się przydało. W XX wieku można je było po prostu kupić, lecz Vermeer musiał robić je sam i miały inny skład chemiczny. Aby oszustwo się udało, van Meegeren nabył między innymi lapis lazuli. Kamień pochodził z Afganistanu i był droższy od złota, lecz to właśnie z niego dawny mistrz tworzył swój niebieski pigment. Aby naśladować oryginał, malarz zrobił sobie nawet pędzel z sierści borsuka.
Same farby i pędzel to oczywiście za mało, by ktoś uwierzył, że obraz ma 300 lat. Malarz kupił mało znaczące dzieło z właściwego okresu i podjął starania, by usunąć je z płótna. Gdyby ktoś prześwietlił obraz aparatem rentgenowskim, odkryłby, co kryje się pod spodem. Poza tym koniecznie musiał znaleźć sposób, by utwardzić farbę i stworzyć na niej spękania typowe dla starych obrazów. Wraz z upływem czasu na wszystkich pojawiają się różne wyraźne ślady i brud, a eksperci umieli odkryć świeży pigment. Van Meegeren dokładnie studiował nie tylko metody Vermeera, ale też sposoby wykrywania fałszerstw. Ponad rok poświęcił na eksperymenty, a gotowe dzieło zostawił w starej ramie.
Choć van Meegeren podrabiał też innych malarzy z tego samego okresu, zwłaszcza Pietera de Hoocha, to Vermeer przyniósł mu rozgłos. Kiedy w stylu tego ostatniego stworzył „Wieczerzę w Emaus”, znalazł pośrednika i dotarł do właściwego eksperta. Wcale nie sugerował, że to dzieło Vermeera, mimo że umieścił na nim wyraźne nawiązania do prawdziwych obrazów dawnego mistrza. Podrobił jego podpis, po czym wymyślił historyjkę, że obraz należy do pewnej rodziny i może być ciekawy. Będący już w starszym wieku ekspert poddał go tylko pobieżnym badaniom. Był zbyt zachwycony odnalezieniem nowego „Vermeera”. Kilku innych znawców miało pewne wątpliwości, lecz nie wyrażali ich głośno. W 1937 roku obraz został drogo sprzedany do muzeum i powszechnie uznany za bezcenny skarb.
Wkrótce „Wieczerza w Emaus” stała się najczęściej oglądanym obrazem w Holandii. Początkowo van Meegeren chciał się przyznać, że zrobił ze wszystkich durniów. To byłaby jego zemsta na tych, którzy nie poznali się na jego talencie. Ostatecznie malował jednak dalej i mimo coraz mniejszych starań nikt niczego nie podejrzewał. Dzięki sprzedaży obrazów stał się bogaty i musiał przekonywać, że pieniądze zawdzięcza wygranej na loterii. Nawet w czasie wojny nie brakowało mu żadnych luksusów. Aż do czasu aresztowania.
Oczywiście nikt nie wierzył, że to van Meegeren namalował odzyskane od nazistów dzieło „Chrystus i jawnogrzesznica”. Tym bardziej wydawało się niemożliwe, by był autorem „Wieczerzy w Emaus” i kilku innych obrazów. Aby udowodnić, że nie kłamie, zgodził się na prosty eksperyment. Śledczy chcieli, by wykonał kopię jednego z obrazów, lecz on stwierdził, że zrobi całkiem nowego „Vermeera”. Pod czujnym okiem obserwatorów jeździł do pracowni i przez dwa miesiące tworzył kolejne fałszerstwo. Ze względu na nałogi do pracy potrzebował tylko papierosów, morfiny i alkoholu.
Nie kłamał i zarzuty się zmieniły. Teraz nie odpowiadał już za współpracę z nazistami, lecz oszustwo w celu wzbogacenia się. Został nawet bohaterem, bo w zamian za „Vermeera” zażądał od Göringa zwrotu wielu prac mniej znanych artystów. Przed sądem wcale nie chciał się bronić. Wyrok skazujący był przyznaniem mu racji. Albo on miał ogromny talent, albo łatwowierni eksperci byli głupcami. Dopiero teraz obrazy poddano dokładniejszym badaniom naukowym, a van Meegeren z łatwością dostarczył możliwych do weryfikacji szczegółów. Otrzymał najniższą możliwą karę – rok pozbawienia wolności. Ostatecznie nawet nie zaczął jej odbywać, bo krótko po procesie zmarł z powodu zawału serca.
Poniżej „Wieczerza w Emaus” – najlepsze i najbardziej znane fałszerstwo Hana van Meegerena. Oszust chętnie chodził do muzeum, by słuchać zachwytów nad efektami swojej pracy. Pewnego dnia próbował dotknąć obrazu, lecz powstrzymał go strażnik, który powiedział, że to skarb narodowy. Od zawsze wrażliwy na krytykę i szukający uznania van Meegeren nie mógł usłyszeć lepszego komplementu.
#historia #sztuka #malarstwo #obrazy #nauka #liganauki #gruparatowaniapoziomu #ciekawostki ŹRÓDŁO
źródło: FB_IMG_1683642675989
Pobierzźródło: FB_IMG_1683642751914
Pobierzźródło: FB_IMG_1683642802869
Pobierzźródło: FB_IMG_1683642826308
Pobierzźródło: FB_IMG_1683642929776
PobierzNo więc stara go zostawiła, został sam i zmarł w nędzy xD Zdobył szersze uznanie dopiero po latach
Ale pamiętajcie - follow jor paszion. Nigdy nie bedziesz w pracy i bedziesz milionerem
@Lohengrin: Czyli zdobył.