Wpis z mikrobloga

Też tak czasami macie, że czytacie coś, a wasz mózg przeszywają dręczące pytania i wyrzuty sumienia: Po co ja to czytam? Co to wnosi do mojego życia? Jaki w tym sens? Ja na przykład miałem tak wczoraj, kiedy zapoznawałem się z „Domami Poego i miejscami mu poświęconymi” autorstwa Lovecrafta. W tekście tym, jak tytuł wskazuje, ponurak z Providence wypisał wszystkie miejsca zamieszkania starszego i nieżyjącego już wówczas kolegi po fachu, a że był on tułaczem, to ten wykaz jest całkiem spory. Mniej więcej co trzy linijki mowa jest o nowym lokum autora „Zagłady domu Usherów”, a tekst liczy sześć stron. Odliczmy dwie, bo na dwóch Lovecraft pisze o nagrobku Poego i domu na Florydzie. Nadal zostają cztery strony. Policzyłem, że strona ma 33 linijki (wyd. „Koszmary i fantazje”, Kraków 2013), co daje jedenaście domów lub innych nieruchomości na stronę, a zatem z prostego rachunku wynika, że Poe mieszkał, uśredniając nieco, w 44 miejscach, oczywiście raz dłużej, raz krócej.

Co zapamiętałem z tego tekstu? Zapamiętałem, że Poe w West Poincie mieszkał w baraku południowym, żył też na Florydzie, pokłócił się porządnie z ojczymem o pieniądze, ale niestety już nie wiem w którym z 44 domów/mieszkań. Czasami się martwię, że w mojej głowie wyczerpie się miejsce na tak przydatne informacje.

Dodam jeszcze, że po dręczących pytaniach w końcu ogarnął mnie błogi spokój, przypomniałem sobie bowiem noworoczne postanowienie, że od teraz będę praktykować bezsens życia, przez co może niekoniecznie rozumiem leżenie i patrzenie w sufit, ale czytanie o domach Poego i dodawanie o tym wpisu, który przeczyta parę osób – już tak.

#poe #lovecraft #literatura #ksiazki #literackieimpresje #przemyslenia
  • 2