Wpis z mikrobloga

Wpis w celach naukowych, proszę nie kasować. Op jest kaskaderem.

TL;dr- wszedłem w psychodeliki i czuję się lepiej

Ostatni okres (a ostatni miesiąc to już w ogóle) był dla mnie tak ciężki, że zajechałem się zdrowotnie w młodym wieku i prawie przypłaciłem życiem. Lekarze powiedzieli, że następnym razem już nie będę mieć tyle szczęścia (i przyjedzie już śmieciarka). Problem był taki, że nie mialem chęci zrobić cokolwiek w kierunku aby było lepiej bo anhedonia i derealizacja sprawiały, że nawet po maratonie alkoholowym i narkotykowym byłem otępiały i nie czułem jakichkolwiek efektów.

Stwierdziłem, że skoro nikt i nic mi nie pomaga, to nie mam nic do stracenia i trzeba poeksperymentować z psychodelikami. Miałem małe doświadczenie prawie 10 lat temu (dmt) i nie wiem czy to cokolwiek wtedy zmieniło w moim życiu, jednak z pewnością byłem zbyt młody i nie byłem wystarczająco przygotowany. Później jedynie zgłębiałem wiedzę teoretyczną i nie czułem potrzeby aby zgłębić praktycznie.

Zdobyłem magiczny specyfik zwanym lsd i rozpocząłem wyjście z symulacji. Początek był całkiem przyjemny i wszystko dookoła wydawało się niesamowite do czasu, aż uświadomiłem sobie że jestem sam w obcym mieście i w obcym apartamencie. Tutaj zaczęła się jazda bo zdałem sobie sprawę, że jestem sam nie tylko w pomieszczeniu ale też z przeżywaniem wszystkiego dookoła. Zacząłem porównywać sytuacje życiowe jak mogą widzieć inni i jak ja to widzę. Przewijałem wspomnienia w obie strony, na osi czasu miałem pokolorowane różne etapy życia i te najmniej przyjemne czerwone przeniosłem na prawą stronę i rozmyślałem dlaczego jest ich tak dużo i czemu nie tworzą jednego ciągu i jakbym miał wszystko w jednej kategorii, to nie odczuwałbym ich tak bardzo. Zacząłem konfrontować problemy i jak wyszedłem poza swoją osobowość, to rozpatrywałem każdą nieprawidłowość i już nie było tak źle. Trip trwał do wieczora i zejście było dziwne bo lepiej się czułem w roli poza swoim umysłem i chwilę mi zajęło, żeby zrozumieć że to byłem cały czas ja i to co widziałem nie było moim wymysłem, tylko taki właśnie jestem.

Dużo się działo przez te kilka godzin ale skupmy się na wnioskach jakie wyciągnąłem-
Poczułem ulgę bo dużo rzeczy zeszło z mojej głowy. Nie wszystko ale poukładałem wiele spraw i zrozumiałem czemu pewne rzeczy tak właśnie wyglądają.
Uświadomiłem sobie co robiłem źle i jak mógłbym to naprawić. Doszedłem do wniosku, że decyzje które podjąłem zbyt pochopnie nie muszą być wcale takie złe i powinienem się z nimi zmierzyć i wyciągnąć co najlepsze. Odkupiłem ważne rzeczy, które sprzedałem pod wpływem impulsu bo stwierdziłem, że muszę żyć w zgodzie ze sobą, a nie innymi. Relacje z ludźmi to był ważny punkt tripa bo męczyły mnie nie zamknięte sprawy albo kosy z ludźmi w całym życiu. Gniew i złość w stosunku do innych ludzi wyrzuciłem z siebie bo wiem, że oni też chcieliby dla siebie jak najlepiej i konflikty są wpisane w naszą naturę, której nie zmienimy.
Zrozumiałem też, że robiłem więcej dla innych ludzi niż dla siebie i miałem postawione za punkt honoru aby uszczęśliwiać ludzi, często swoim kosztem. W interesach szukając kompromisu nie widziałem tego, że inni ludzie mają nastawienie aby wyjść na swoje i kompromis nigdy nie istniał, przez to miałem poważne problemy bo nikt nie brał pod uwagę moich słabości i nie liczył się z tym co czuję. W relacjach z ludźmi dawałem z siebie wszystko i ludzie wykorzystywali to dla własnych korzyści i do nakarmienia swoich potrzeb. Rozwiązywali swoje problemy i zostawiali mnie na lodzie. Otaczam się dużą ilością ludzi ale jak się zaangażuję albo przywiążę, to dostaję po dupie. Zawsze była zachwiana równowaga zaangażowania i nigdy niczego nie oczekiwałem, ale jak już czegoś potrzebowałem, to nie miałem na kogo liczyć bo każdy odjechał pociągiem na który dałem swój bilet zostając sam na peronie.

Skutki- umysł stał się bardziej bystry, mniej otępiały, postawiłem siebie wyżej i zwróciłem uwagę na swoje problemy i zacząłem działać w kierunku ich rozwiązania. Porobiłem badania i zainwestowałem w swoje zdrowie, trzymanie diety sprawia mi przyjemność bo wiem, że robię to dla swojego dobra i widzę efekty, nie mam już zaciśniętego żołądka z nerwów. Codziennie poświęcam 3h na ćwiczenia i udoskonalanie sylwetki (lepiej dochodzę do siebie po wypadku). Wróciła kreatywność i czuję się bardziej zainspirowany do tworzenia rzeczy. Po pół roku zmieniam miejsce zamieszkania na jakiś czas bo mam już konkretne plany do zrealizowania i nie czuję potrzeby aby być cały czas na walizkach bo przebywanie w jednym miejscu potrafi mi sprawiać przyjemność.
Nie rozwiązałem kwestii swojego adhd i muszę ze sobą walczyć bo to zbyt skomplikowany problem. Przez to, że jestem bardziej żywy mam też żywsze sny, które pamiętam i mam trochę problem aby je kontrolować przez co bardzo często budzę się cały spocony w środku nocy bo mózg robi sobie żarty z moich problemów xD. Przestałem sięgać po zastrzyki dopaminowe i nie czuję potrzeby aby brać jakieś używki, nie tracę czasu na głupoty bo wolę poświęcić ten czas dla siebie albo coś co mnie rozwija, słodycze przestały mi smakować i odstawiłem wszystkie włącznie z kolorowymi napojami.

Jak macie jakieś ciekawe doświadczenia, które odmieniły wasze nawyki/rozwiązały problemy to możecie pisać.
Być może wejdę na mirkodosing bo grzybki również wpływały pozytywnie, aczkolwiek subtelniej.

Nikogo nie namawiam i nikomu nie polecam. Nie próbujcie tego w domu bo was zmiecie z planszy.

  • 10
zdałem sobie sprawę, że jestem sam nie tylko w pomieszczeniu ale też z przeżywaniem wszystkiego dookoła


Xd

decyzje które podjąłem zbyt pochopnie nie muszą być wcale takie złe i powinienem się z nimi zmierzyć i wyciągnąć co najlepsze


@Bitszkopt: jestem zaskoczony, że istnieją ludzie którzy muszą się naćpać, aby wyciągać takie wnioski xD. Co następne, woda jest mokra, a ogień ciepły? Nabijam się trochę, ale to o czym powyżej piszesz, te
@grap32: Zważ na to, że sama sucha, rozumowa informacja, to nie to samo co przeżycie, uświadomienie sobie tego na głębszym poziomie. Coś co brzmi banalnie, po prawdziwym doświadczeniu tego nabiera wagi. Sądzę, że dlatego to było odmieniające dla OPa.
@budep: dla zrównoważonego człowieka może to być niezrozumiane, bo te mechanizmy działają samoistnie, a nawet instynktownie, bo są częścią naszej psychiki tak jak emocje, reakcje obronne typu "walcz lub uciekaj" etc. Masz na pewno w swoim środowisku ludzi, którzy non stop coś robią, rozwijają się i idą do przodu - w ich percepcji nie istnieje coś takiego jak prokrastynacja, a ludzie z (nie wiem czy to dobre określenie) ciężką przeszłością muszą
@Bitszkopt:

Zdobyłem magiczny specyfik zwanym lsd i rozpocząłem wyjście z symulacji.


Nawet najdalsza podróż zaczyna się id pierwszego kroku! Powodzenia!

@grap32:

jestem zaskoczony, że istnieją ludzie którzy muszą się naćpać, aby wyciągać takie wnioski xD


To pierwsze co zacytowałes to może i zabawne patrząc z boku natomiast drugi cytat czyli to:

decyzje które podjąłem zbyt pochopnie nie muszą być wcale takie złe i powinienem się z nimi zmierzyć i wyciągnąć
Nie próbujcie tego w domu bo was zmiecie z planszy.


@Bitszkopt: dzięki mordo właśnie miałem zarzucać ale bym #!$%@?ł, jak mówisz nie w domu to idę do pubu powinno być dobrze
@grap32: jeśli chodzi o samotność w pomieszczeniu jaki przeżywaniu wydarzeń to chyba trzeba po prostu zażyć aby wiedzieć o co chodzi. Mózg na kartonie może stworzyć takie rzeczy że nigdy wcześniej byś nie pomyślał że coś takiego może w ten sposób działać.