Wpis z mikrobloga

GÓWNO OŻYŁO - OSTATNIE LATA BŁAŹNIENIA SIĘ I JEDYNY TYTUŁ - NIGEL MANSELL PART 4

W ostatniej części omówiliśmy sobie zdecydowanie najgorsze lata Mansella, które kompletnie zdemaskowały go jako totalnego tryharda, ogura i obrzydliwego zakapiora, który przez swoją głupotę zaprzepaszcza innym zawodnikom tytuły i obraża się jak 6-letnia dziewczynka, gdy ktoś mu to wypomni.

Teraz omówimy sobie tak zwany 'tryiumf' wąstego jegomościa i okoliczności jego odejścia ze sportu.

SYN MARNOTRAWNY - MANSELL WRACA DO WILLIAMSA

Mansell po absolutnym skundleniu z francuskiej ręki Profesora Rajdów Formuły Pierwszej zdążył się już na tyle zdemotywować by ogłosić udanie się na emeryturę i porzucenie marzeń o zostanie czempionem brytyjskiej mafii z tytułem w gablotce.

Jednak i tutaj jego stare koneksje i pochodzenie, które raz za razem ratowało mu karierę po wcześniejszych seriach upokorzeń i porażek, uratowało go z opresji.

Pomocną dłoń wyciągnął do niego po raz drugi nikt inny jak duet Frank Williams - Patrick Head, którzy już raz uratowali mu dupę, gdy stracił fotel w Lotusie. Williams, który był człowiekiem aroganckim i zadufanym w swojej o sobie do tego stopnia, że zdecydował się 7 lat później doprowadzić do zerwania najbardziej owocnej współpracy w historii jego zespołu, bo nie chciał konsultować procesu decyzyjnego z Adim Neweyem w tym wypadku postanowił wyciągnąć pomocną dłoń do typa, który ledwie dwa lata temu napluł mu w mordę i opuścił jego zespół dosłownie w momencie, gdy przestał być na chwilę kompetetywny i miał mały kryzys. Tak potężna była potrzeba brytyjskiej mafii by zfabrykować sobie tego ogurka na mistrza, dla wysp.

Był jednak jeden mały problem. Williams miał pełny line-up. Był tam przeciętniak-weteran, od którego raczej wielu ludzi nie miało dużych oczekiwiań i w karierze robił już za psa, dla Piqueta w Brabahamie - mianowicie Ricciardo Patrese.

Większym problemem był Belgijski kierowca Thierry Boutsen. Był on co prawda osobą o charakterze nudnym jak flaki z olejem, ale był dużo młodszy od Mansella i co ważniejsze - prawdopodobnie szybszy.

Boutsen miałby 'ledwie' 34 lata w roku 91, a Mansell były 38-letnim dziadem. Miałby więc dużo, krótszą potencjalną karierę. Boutsen także udowodnił swoją wartość w dwóch poprzednich sezonach w barwach Williamsa, wygrywając trzy wyścigi w notabene słabej maszynerii w tym epickie zwycięstwo na Hungaroringu w 90'tym, gdzie udało mu się utrzymać całą stawkę za sobą w tym naczelnego terrorystę wyścigu Senną, dowożąc jeden z nielicznych zwycięstw tego sezonu wywalczonych koło w koło. Boutsen skończył sezon ledwie 3 punkty za Mansellem, mimo iż miał auto, które skończyło 4 w konstruktorach, podczas gdy Mansell miał auto, które walczyło o tytuł.

Czy cokolwiek z tego liczyło się, dla inwalidy? Czy chciał dać okazję walki o mistrza swojemu lojalnemu i młodszemu kierowcy, który był z nim w czasach niekompetetywności?

Oczywiście, że nie XD

Mansell dostał robotę za bycie ogurkiem brytyjskiego pochodzenia i po przeszłych doświadczeniach postanowił użyć swojej karty przetargowej by wywalczyć sobie pozycje absolutnego numeru jeden w zespole, który zostawił na lodzie parę lat temu. Tym samym Boutsen, który mógł po raz kolejny go skundlić miał #!$%@?ć, a Mansell zostawił sobie ogurka Patresiego, który zaakceptował swoją rolę psa bez żadnytch protestów.

Mansell dostał robotę w Williamsie przez uprzedzenia jego właścicieli i ich pragnienie mistrza z wysp i tym samym zniszczył karierę i potencjał młodszego i potencjalnie lepszego zawodnika, mimo iż ów zawodnik sprawował się bardzo dobrze.

91-92 WALKA O TYTUŁ I TYTUŁ ADRIANA NEWEYA W RĘKACH MANSELLA

Mansell w swoim podboju Formuły 1 jak zwykle wyłapał farta (wcześniejszy 'pech' był głównie owocem jego głupoty) Do Williamsa przyszedł z zespołu Leyton House inżynier, który potem w ciągu następnych 30 lat okaże się najwybitniejszym designerem w historii sportu - znany i lubiany Adrian Newey. Tym samym Mansell miał już połowę roboty za sobą, przez maszynerię jaką dostał do dyspozycji.

W 91 zaangażował się w walkę o tytuł z Senną, którą przegrał i do dzisiaj rozprzestrzenia bzdury o tym, że to głównie przez AWARYJNOŚĆ. Prawdą jest, że Mansell miał dwa więcej mechaniczne DNFy od Brazylijskiego taksówkarza i na początku sezonu FW14 miało tragicznie awaryjną skrzynie biegów. Jest to jednak słaba wymówka by ukryć fakt, że Mansell stracił tonę punktów przez swoje IQ na poziomie rozmrożonego neandertalczyka i gdyby Boutsen lub Prost byli w tym aucie to nie tylko nie skończyli by 24 punkty za Senną, ale i mięli szanse wygrać tytuł.

W Monako zakwalifikował się piąty, nie tylko za Senną, ale i za swoim kundlem Patreseim i Stefano Modeną z Tyrella oraz inwalidą Piquetem w Benettonie. To z racji tego, iż jest to Monako wyeliminowało go z walki o zwycięstwo podczas, gdy drugie miejce mogło dać mu szansę na podcięcie.

W Kanadzie doznał szczytu egomanii i debilizmu, która kosztowała go zwycięstwo i zafundowała mu jeden z najbardziej upokarzających momentów w karierze. Dominował wyścig z swojej Neweyowej rakiecie i na ostatnim okrążeniu był 50 sekund przed Piquetem. Mansell postanowił wtedy dać upust swojemu ego, i zaczął zwlaniać przed trybunami i machać do tłumu jadąc żółwim tempem by pokazać, że może sobie jechać jak traktorem, a i tak wygra. Zapomniał jednak zmienić biegu na jedynkę i jego skrzynia się totalnie zblokowała przez brak komperatywnych obrotów silnika do prędkości i tym samym #!$%@?ł mu się samochód i nie dojechał do mety XDXDXDXDXDXD Przegrał z Piquetem, z którym prowadził 50 sekund na 500 metrów przed metą przez swój debilizm i ego.

W Meksyku kundel zerwał mu się ze smyczy i nie był w stanie go pokonać, mimo iż był priorytetem technicznym drużyny. Na Węgrzech był wolny w aucie, które pasowało do tego toru niesamowicie. W Portugalii odjechał z pit stopu zanim mechanicy założyli mu poprawnie koło i potem dostał dyskwalifikacje za dokończenie pitstopu poza wyznaczonym miejscem, bo założyli mu to koło w środku pitlane. W Japonii wyspinował się z trzeciego miejsca.

Czyli Mansell przez swoją głupotę stracił bezdyskusyjnie 24 punkty, czyli tyle ile stracił do Senny, a w rzeczywistości pewnie i więcej.

Roku 1992 nie opłaca się nawet omawiać. Mansell dostał do dyspozycji najbardziej zaawansowane technologicznie i jedno z najbardziej dominujących aut w historii sportu, czyli FW14b. Miał do tego kundla za partnera, który nie miał prawa z nim walczyć. Tym razem po 12 latach prób, Mansellowi udało się wygrać tytuł i zostać pierwszym Brytolem mistrzem świata od Hunta w 76 roku. Teraz jest uważany za wielką legendę, szkoda tylko że potrzebował warunków jak Szumi z Bariczem w 2002 i 2004 by go wygrać.

Męki Mansella nie miały się jednak skończyć. Planował startować w sezonie 93 i tam pewnie też by wygrał tytuł mając za kundla Hilla. Jednak Prost na szczęście po raz kolejny postanowił popsuć mu plany i podpisał po rocznej przerwie kontrakt z Williamsem na ten sezon. Mansell, któremu Prost już raz prawie skończył karierę obraził się i zarządał kosmicznej kompensacji finansowej od Williamsa, której Williams nie chciał zrealizować. Mansell ogłosił na konferencji prasowej swoje odejście ze sportu i tak skończyła się jego realna kariera. Potem startował już tylko 6 razy i odniósł jedno fartowne zwycięstwo na Adelaide 94, gdy Schumacher z Hillem wywalili się z wyścigu.

Podsumowując - Mansell to nie jest postać godna szacunku. Był to zawodnik klasy Sainza, bądź Pereza który zawsze był lepiej traktowany i usprawiedliwiany przez establishment sportu, przez swoje pochodzenie. Dostał fotel dwa razy przed lepszymi zawodnikami za sam fakt bycia potencjalnym Brytolem z WDC. Wielu ludzi nie interesuje się za bardzo jego osobą, bo jest mało utytuowany przez co Brytyjska mafia mogła bez problemu wykreować go na generacjonalny talent, śmiesznego i miłego dziadziusia z wąsem, który zawsze był pokrzywdzony przez los i wiele z was pewnie też go za tak owego uważało. W rzeczywistoci Mansell był wiejskim zakaporiem z napompowanym przez media ego, kompleksem ofiary i przekonaniem o swojej wyższości mimo, iż do większości sukcesu doszedł przez nepotyzm. Na torze robił głupie błędy, poza torem był zarozumialcem, który nie potrafił przyjąć krytyki i uznać czyjejś wyższości nawet, gdy sam się opierdzielał i nie pracował nad rozwijaniem swoich umiejętności.

Obecna reputacja Mansella to owoc propagandówki i wybielania Brytyjskich mediow. W rzeczywistości temu człowiekowi nie należy się szacunek tylko mela na mordę. I mam nadzieję, że teraz już wszyscy zdajecie sobie z tego sprawę.

Link do poprzednich części:

PART 1 - https://www.wykop.pl/wpis/69039619/nigel-mansell-legenda-godna-oplucia-dlaczego-warto/
PART 2 - https://www.wykop.pl/wpis/69137723/nigel-mansell-w-williamsie-tryhardowanie-pot-lzy-i/
PART 3 - https://www.wykop.pl/wpis/69441977/nigel-mansell-zegna-williamsa-i-idzie-do-ferrari-s/
#f1
Pobierz RzutKamieniem - GÓWNO OŻYŁO - OSTATNIE LATA BŁAŹNIENIA SIĘ I JEDYNY TYTUŁ - NIGEL MAN...
źródło: comment_1671126865zJL1ZThEsUW7g8ctWynrO3.jpg
  • 13
@Raa_V: Mówiłem o tym wiele razy w tych wysrywach. Mansell był 'wybrańcem', który miał przynieść tytuł z powrotem na Wyspy.

Nie było innej alternatywy zbytnio, bo reszta Brytoli albo była #!$%@? jak Dumfries czy Palmer, albo nie miała szans na dostanie się do topowej drużyny jak Brudnle czy Warwick. Więc cała atencja mediów skupiała się na Mansellu.

Kult Mansella w UK przypomina bardzo kult Kubicy w Polsce, tylko Kubica to koniec
@Raa_V: Źle zrozumiałem kontekst. Moim głównym natchnieniem do napisania tych wysrywów, jest to że oglądałem dużo filmów Aidana Millwarda, który imo jest jednym z lepszych jutuberów o tematyce Formułowej i ma bardzo dobrą ekspertyze techniczną, ale jak zacząłem oglądać jego filmy o Mansellu i porównałem sobie z moim własnym doświadczeniem z oglądania retro Formuły to zdałem sobie sprawę ile farmazonów i fałszywego waloru dalej jest w obiegu na temat tego typa,
@RzutKamieniem: Aidan wjechał z nowym filmem w którym opowiada o ataku brytyjskim na Indy w 66. Przez Ciebie nie umiem tego obejrzeć bez zastanowienia się czy Clark, Stewart, Hill nie są wyolbrzymieni przez Brytyjczyków ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Raa_V: Hill był dużo słabszy, niż się na niego patrzy przez pryzmat zdobycia potrójnej korony, ale wiele osób go jakoś nie wywyższa na piedestał jak Mansella.

Stewart to był faktyczny kozak, a Clark to był #!$%@? kosmita, który wygrał wyścig na Spa jadąc w deszczu i kierując jedną ręką (dosłownie btw. to nie jest hiperbola)
@RzutKamieniem: Dopiero teraz przeczytałem. Dobra robota. Planujesz zrobić jakiś specjalny epizod o jego sezonie w CART? Bądź co bądź mistrz od razu w debiucie w kompletnie innej serii, to trzeba uznać za osiągnięcie.
@jedlin12: Nie, bo mnie on kompletnie nie interesuje. Napisałem to, bo mnie #!$%@?ło wynoszenie tego przeciętnego kierowcy i umysłowego troglodyty to poziomu legendy, kiedy wygrał tylko jeden tytuł w jednym z najbardziej dominujących aut w historii, a w każdym innym przypadku obskakiwał #!$%@?.